Wiem że rozdział miał być 2 sierpnia, ale nie wytrzymałam i o to nowy rozdział... Historia się ciut zmienia.
Siedzieliśmy w wielkiej jadalni. Pod wpływem czasu spędzonego w zamknięciu zapomniałem jak to pomieszczenie wygląda.
Wielki drewniany stół na samym środku przykryty białym jak śnieg obrusem. Na stole najróżniejsze dania, pewnie połowa nawet nie zostanie zjedzona.... Serio tym można nakarmić połowę kraju a nie dwie osoby!Przez cały czas czułem wzrok mojego sąsiada (Ichiro). Z całych sił starałem się nie komentować tego jak bardzo mi to przeszkadza i jak bardzo mam ochotę mu teraz urwać głowę, spalić. Potem wsadzić do wody, a na sam koniec rzucając w ten łeb ciastami.....nie, trochę szkoda by mi było tych ciast. Dobra to: spale, utopie i oddam.
Moje rozmyślania a raczej planowanie jego zabójstwa przerwał męski głos jednego z kamerdynerów.
-Panie, czy życzyłbyś sobie ciasta? - Boże ale oni go traktują, jaki szacunek ja nigdy takiego nie miałem a ten porywaczy ma?! O co tu chodzi?
-Tak, dwa razy.-uśmiechnął się do mężczyzny dając ruch ręką żeby już poszedł.
Gdy usłyszeliśmy trzask drzwi ręka Ichiro wylądowała na moim policzku. Nie uderzył mnie, tylko lekko gładził mój posiniaczony policzek. Popatrzyłem na niego spod łba, moim wzrokiem mordercy łamane na wariata.
-Bardzo boli? -Wow tym razem się zapytał o coś innego niż o seks (to cud).
-A jak myślisz? -Wychodziłem przez zęby, no bo jaki debil pyta się, czy boli widząc fiolet na policzku?! Coraz bardziej się boje o jego mały mużdżek (jaki miły).
Jego ręka coraz łagodniej gładziła mój biedny policzek. W tedy Ichiro powiedział coś co sprawiło ze zdębiałem.
-Przepraszam
-Co powiedziałeś? -Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę.
-Heh na pewno usłyszałeś za pierwszym razem, ale co mi tam.... Powiedziałem przepraszam -mówiąc dwa ostatnie słowa zbliżył swoje usta do mojej twarzy i delikatnie złożył pocałunek na moim czole.
Gdy zobaczył moją twarz momentalnie posmustniał i spuścił głowę. -Nienawidzisz mnie, prawda?Jego głos łamał się..... Czy on płakał? Przecież to jest nie możliwe. On jest potworem, a nie kimś kto się przejmuje innymi ludźmi!!!! Serce zaczęło mi krwawić. Nigdy nie umiałem wytrzymać gdy ktoś był smutny. Zawsze chciałem tego kogoś pocieszyć, nawet swoim kosztem. Nie przejmowałem się sobą, ale innymi. Zawsze wybaczalem innym. Ogółem jestem kompletnym przeciwieństwem Ichiro..... Chociaż teraz to już sam nie wiem...
Patrzyłem jak Ichiro wstaje od stołu i kieruje się do swojego pokoju. Moja dobroć, cholera kiedyś z żalu sam sobie w łeb strzele. Przez kilka minut siedziałem sam w jadalni aż w końcu nie wytrzymałem i poszedłem do pokoju Ichiro.
Trochę się zawahałem, gdy moja ręka dotykała klamki. Ale co tam, raz się żyje, co nie?
Pchnąłem drzwi i zobaczyłem półnagiego Ichiro. Mogłem widzieć każdy jego mięsień. Ładnie to wyglądało, ale nie po to tu przyszedłem. Widząc mnie jego oczy momentalnie się zaświeciły. Bez słowa usiadłem na jego łóżku, mogłem wcześniej przemyśleć co mu powiem. Głupi, głupi ja.
-Coś się stało? - Ciszę przerwał głos Ichiro
-Ehm, tak - jakby to ująć.
-Co?- spytał, a w jego głosie słychać było troskę, mimo tak krótkiego pytania.
-Jak wyszedłeś to.....znaczy.... Chodzi o to że....-Ta, ja Ezra czyli mistrz języka polskiego, dokładnie wiedziałem co chciałem powiedzieć........ To kłamstwo jest tak beznadziejne, że mogę iść na konkurs "Najbardziej bzdurne kłamstwa świata"
-Tak?- jego oczy hipnotyzowały, mnie dopiero w tedy dostrzegłem, że on potrafi być miły i .... Nie ważne
-Czemu... Uch to cięższe niż mi się zdaje
-Co? - O cholera miałem to powiedzieć w myślach a nie na głos!!!!!
-Ichiro ja.....- jak to powiedzieć żeby nie oberwać? Dobra raz kozie śmierć, najwyżej skończę bez twarzy. Podszedłem do niego.
-Zapytałeś mnie, czy cie nienawidzę?
-Tak?
-O to moja odpowiedź.....
Zacisnąłem rękę w pięść i z całej siły go uderzyłem w twarz. Usłyszałem jęk bólu, a potem huk z tego jak jego ciało wylądowało ziemi.
Z policzka zaczęła sączyć się krew. Ja tylko stałem i czekałem na jego reakcje. O dziwo nie uderzył mnie tylko się podniósł, po czym znów wylądował na ziemi, od kolejnego ciosu zadanego w jego twarz. Uśmiechnął się i zaczął mówić.
-Nie spodziewałem się tego po tobie, ale w sumie to należało mi się.
-I właśnie to chciałem usłyszeć.
Ichiro wogule nie rozumiał sytuacji tylko patrzył się na mnie. Podeszłym do niego klękając. Ręką lekko złapałem jego twarz podnosząc ja. Zaraz potem naznaczyłem jego usta krótkim pocałunkiem. No, tego to na pewno się nie spodziewał.
Wstałem od niego i wyszedłem z pokoju wracając do siebie...... A raczej do klatki na samej górze.
Myślałem o tym co teraz może czuć Ichiro: zdziwienie, strach, satysfakcję? Trudno zrobiłem to co chciałem. Chociaż trochę głupio ze zostawiłem go samego, po tym co zrobiłem.Już sam nie wiem co mam myśleć. Uh, co najlepszego ja zrobiłem? Dobra, idę do krainy Morfeusza.
-------------------
Obudziłem się, ale przeżyłem lekki szok. Nie byłem już w tym ciasnym pomieszczeniu z kratami, ale w dużym pokoju z niebieskimi ścianami, białymi meblami i łóżkiem na 5 osób. A teraz najlepsze..... Bylem przebrany w nowe ubrania!!!!! Jak przecież bym pamiętał ze się przebrałem, a tym bardziej gdzie się kładę spać! Największym szokiem było to, że nie miałem tej strasznej obroży na mojej cudnej szyi.Zrozumiałem o co chodzi gdy do pokoju wszedł Ichiro, z wielkim uśmiechem i fioletowym policzkiem (no brawo Ezra, teraz oboje macie fioletowe policzki).
-Moja księżniczka już wstała?
-Nie mów tak do mnie.
-No dobrze, dobrze, nie będę już tak cię nazywał, moja księżniczko.
Po tym słowie jedna z poduszek wylądowała na jego twarzy, a mnie napadł śmiech tak głośny, że mógłby hieny straszyć!
-Tak cię to śmieszy?- chytry uśmiech Ichiro mnie nie przestraszył i z dumą odpowiedziałem :
-Tak.
Pożałowałem tego bo ten usiadł na mnie oraz zaczął mnie łaskotać.
Wiłem się i próbowałem uwolnić, ale ten nie przestawał.-Prze...przes...przestań -ledwo co zdążyłem to wydusić pomiędzy napadami śmiechu.
-A co dostane w zamian? -Uh ten chytry uśmiech, gdyby nie to że on trzymał moje ręce, to jednym ciosem zmyłbym ten uśmieszek z jego twarzy.
A....a...a...co...chce...chcesz...w...zamian?-mógł przestać chociaż na chwilę, żebym mógł odpowiedzieć!
Wykorzystając chwile zmieniłem naszą pozycję i teraz to ja siedziałem na nim. Nie wiem dlaczego, ale zapatrzyłem się w jego piękne oczy. Chwila wygrała, pocałowałem go. Czując jego ciepłe usta zapomniałem o wszystkim. Ten pocałunek był inny, nie taki jak był kiedykolwiek wcześniej. Teraz to był miły pocałunek, taki łagodny, nie nachalny... Ichiro odpowiedział na mój pocałunek, po jakimś czasie przestał, odpychając mnie. Spojrzał na mnie swoimi oczami, które wykręciły we mnie dziurę.
WOW, to kolejny rozdział, a ja piszczę jak małe dziecko widząc ponad tysiąc wyświetleń i sto gwiazdek. Dziękuję wam, proszę o kolejne gwiazdki i komentarze. Krytyka również mile widziana, bo dzięki niej staram się poprawiać moje pisanko. Mam nadzieje, że ten rozdział wam się spodobał. Następny juz nie długo ;)
10 gwiazdek =next
Pa Aniołki
