- Musimy ci przefarbować włosy. - Ichiro wparował do mojego pokoju.
- A co jest z nimi nie tak?
- To że są białe, od teraz będą niebieskie - powiedział czarnowłosy. - Ciemnoniebieskie...
- Nie dam ci przefarbować moich włosów. - Co za kretyn, to są moje włosy! Nie dam mu ich przefarbować od tak.
- Chyba zapomniałeś do kogo mówisz.
I wtedy poczułem, że piecze mnie policzek... Tak, uderzył mnie z całej siły pięścią. Wylądowałem na ziemi wybijając wzrok w dywan.
- Zejdź na dół za chwilę. Przefarbuję ci włosy.
Cholera, co jest? Mówił... On przecież... Wczoraj był miły, a dziś... O co tu kurwa chodzi?
Poszedłem na dół. Stało tam krzesło tuż przed wielkim lustrem.
- Po co to? - Zapytałem przez zęby. Byłem na niego wściekły.
- Chcę, byś widział swoją przemianę... Przepraszam za tamto, ale masz się mnie słuchać. Jasne?
Tylko kiwnąłem głową i usiadłem na krześle.
Farbowanie trwało może godzinę. Przez cały ten czas patrzyłem w lustrze co się dzieje.
---------
Gdy moje włosy wreszcie wyschły mogłem zobaczyć efekt. Ichiro tylko na mnie patrzył. Odwróciłem się do niego przodem, a on mnie pocałował. Czułem jego usta i przypomniałem sobie słowa mojej już zmarłej matki, "miłość poznasz po pocałunku". A ten pocałunek... Ja go nie kochałem, nie czułem tego. Odepchnąłem go, a ten tylko dziwnie na mnie spojrzał.
- Choć do mnie. - Cholera, nie chcę.
- Nie.
Odważyłem się mu sprzeciwić a zaraz potem znowu poczułem uderzenie w policzek. Tym razem nie upadłem, ale i tak ledwo stałem nie patrząc na niego. Poczułem na moim policzku łzę... Czemu ja? Jest mnóstwo innych osób na tym świecie, czemu ja?
- Tak się bawisz, dobra... Marsz do pokoju.
- A co ja dziecko?! - Kurwa, odzywa się do mnie jak do psa, albo i gorzej.
- Chyba nie chcesz, by twoja siostra umarła? Przyszykuj się, załóż spodnie, bluzkę i skórzaną kurtkę, zaraz do ciebie przyjdę. - W jego oczach była czysta złość i coś... coś strasznego. Poszedłem jak zbity pies... Ale się nie przebrałem. Jeszcze czego.
Usiadłem na łóżku i wtedy do pokoju wszedł Ichiro w ciemnych spodniach i czerwonej bluzce.
Popatrzył na mnie zły. Dopiero zauważyłem, że ma w ręku siatkę.
- Kara będzie straszna, wiesz o tym?- Spieprzaj!
On podszedł do mnie przypierając mnie do ściany i nachalnie całując. Nie, ja się nie poddam, znowu go odepchnąłem.
Ichiro pchnął mnie na łóżko, siadając na mnie. Powoli zaczął mnie rozbierać.
- Nie chcę!
- I co z tego? Jesteś moim pieskiem, a dla piesków mam obroże.
Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo obroża została mi założona na szyję. Skąd on ją wstrząsnął?!
Zaraz potem dopiął smycz.Nadzy patrzyliśmy na siebie, byłem w szoku. On jest jakimś potworem!
Co się działo dalej? Założył mi królicze uszka na głowę.
Ichiro położył kamerę na szafce tak, by było widać tylko mnie i kawałek jego ciała. Kamera była włączona... Muszę się stąd wydostać. Zacząłem się wyrywać, ale on tylko powalił mnie na kolana stając przede mną.
- Zabaw się. - Nie miałem wyboru, zacząłem ssać jego męskość, a on, wpychając ją coraz głębiej, doszedł. Poczułem gorzki smak jego spermy.
- Połknij!
Słuchałem się jego poleceń. Przecież on mógł zrobić coś złego mojej siostrze!
Gdy znowu na mnie usiadł wyjął z torebki... Wibrator?! Mocno rozszerzył moje nogi, przypinając je kajdankami do rurek po bokach łóżka. Podobnie uczynił z rękami.
Z całej siły westchnął wibrator w mój otwór. Nawet mnie nie przygotował!!! Jęknąłem strasznie głośno ze łzami w oczach.
- Prze... przestań.
- Nie.
Wtedy włączył wibrator na chyba najmocniejsze obroty. Mój oddech przyspieszył razem z sercem. Ichiro począwszy wsuwać go coraz głębiej. Jęczałem... Głośno jak cholera, ale nie z przyjemności, a z bólu. Ja nie chciałem tego wszystkiego... Nienawidzę tego skurwiela, kiedyś albo zginie on, albo ja.
- Ty... Ty... Skurwielu... Przestań! - Wydarłem się, co nie było łatwe przez odczuwany ból.
Ichiro wytrzeszczył oczy i wyjął wibrator ze mnie. Ale to nie był koniec, znów mnie uderzył z pięści w twarz. Jednym ruchem wszedł we mnie. Ten ból... Ten cholerny ból!
- Aaaaa! - Nie wytrzymałem, a on w tej samej chwili doszedł.
Sapał długo nad moją głową, po czym ze mnie wyszedł. Ubrał się i powoli uwalniał mnie z kajdanek. Patrzył jak się ubieram.
- A to?Spytałem pokazując na obroże. Ten pociągnął za smycz co spowodowało ze się do jego przysunąłem.
Pocałował mnie znowu! Nie miałem siły płakać, byłem wściekły, nienawidzę go!
- Po to, byś wiedział, że jesteś mój. Mam ci jeszcze coś do powiedzenia - mówił głosem który mógłby podniecać wielu... Ale nie mnie. - Twoja siostra już dawno nie żyje...
- ...że co?!
Z całej siły uderzyłem go w twarz. Z jego policzka podała się krew.
Oddał mi, co nie było fajne. Jak on mógł ją zabić?! Czemu?! To było tylko dziecko! Płakałem. To dla mnie za wiele. Tracę zbyt wiele... Zabiera mi wszystko, co kocham!
- Uspokój się! - Mówił ciągle spokojny. - Gdybyś był grzeczny, toby żyła. Jutro masz być ubrany w jakąś koszulę. Nie masz prawa zdejmować obroży, psie! I jeszcze coś, pamiętaj, że mam nagranie.
Z tym nagraniem to było mi wszytko jedno, miałem to gdzieś.
Mam nadzieję, ze się podoba~! Dziękuję za gwiazdki i komentarze. Sorry za tak długą nieobecność, ale internet mi się popsuł. ;) W zamian za to macie 812 słów ode mnie w tej historii, mam nadzieję, że się nie obrazie. Next będzie wtedy, gdy internet zostanie naprawiony.
