13. Porwanie

76 4 0
                                    

Zamrugałam powiekami, próbując podnieść głowę. Czułam się fatalnie: było mi równocześnie i duszno, i zimno, czułam się, jakby czaszka miała mi zaraz eksplodować oraz bardzo bolały mnie nadgarstki. Dookoła było niesamowicie ciemno, a gdy moje oczy przywykły do ciemności, zobaczyłam jedynie kontur jakiś drzwi, spomiędzy których dostawały się pojedyncze smugi światła.

Próbowałam wstać, ale okazało się to niemożliwe. Miałam skute ręce i były one przypięte do jakiejś rury. Zaczęłam przypominać sobie niedawne wydarzenia i dopiero wtedy dotarła do mnie przerażająca prawda.

Zostałam porwana.

Zaczęłam się szamotać, próbując w jakiś sposób się wyrwać, jednak bezskutecznie. Jedynie poraniłam sobie ręce, więc w żadnym stopniu nie ułatwiło mi to sytuacji.

Co miałam robić? Zacząć krzyczeć? Stać bez ruchu i jedynie czekać na swój koniec? Nadal próbować się uwolnić? Każda opcja wydawała się niewłaściwa, ale na pewno nie mogłam bezczynnie stać!

Jednak w tym samym momencie zapaliło się światło i otworzyły się drzwi, okropnie skrzypiąc.

- Dzień dobry Madison. - przywitała się postać, a gdy moje oczy przyzwyczaiły się wreszcie do światła, zobaczyłam, że jest to młoda kobieta, wyglądająca na góra 30 lat.

- Kim pani jest? - zapytałam, starając się zapanować nad głosem, który stał się w dziwny sposób piskliwy.

- Domyśl się. Nikogo Ci nie przypominam?

Przyjrzałam się jej dokładniej, szukając w pamięci czegoś, co mogłoby mi podpowiedzieć kim była ta nieznajoma lub chociaż czy kiedykolwiek ją spotkałam. Niestety jednak bezskutecznie i jedynie pokiwałam głową na znak, że nie.

- Naprawdę? Mój małżonek nic Ci na mój temat nie powiedział?

- Przepraszam, ale musiało zajść jakieś nieporozumienie. Wydaje mi się, że nie znam pani męża.

- Oczywiście, że znasz. To Twój ojciec.

Spojrzałam się na nią, zastanawiając się, czy aby nie zwariowała. Znaczy porwała mnie, więc musiała być wariatką, ale czy aż taką, żeby wymyślać sobie nieistniejących partnerów?

Albo była książkarą, która przestała odróżniać świat prawdziwy od fikcyjnego.

- Mój ojciec nie żyje od kilku miesięcy, a pani nie wygląda mi na moją matkę. Przykro mi, ale naprawdę nie mam zielonego pojęcia o co chodzi.

- Francis nic Ci nie wyjaśnił?

- Ale czego? I skąd pani go zna?

Kobieta westchnęła i pokręciła głową, podchodząc bliżej. Sięgnęła za moje plecy i poczułam jak kajdanki lekko się poluzowały, a potem puściły moje nadgarstki.

- Nic nie wiesz o nim i o tym, czym się zajmuje?

- Nigdy nic mi nie wyjaśnił.

- Niepotrzebnie traciłam wtedy czas. Powinnam zabrać się za Tylera, ale wstyd mi było porywać własnego syna i go więzić. Wolałam zabrać się za dziewuchę, którą spłodził mój mąż z Lilly

Co?

- Co? - zapytałam, wgapiając się w nią.

- Ups, wymsknęło mi się. - Odpowiedziała, jednak nie wyglądała na specjalnie przejętą.

- Ale jak? Że Francis?

- No a kto inny może być moim mężem?

Co się tutaj właśnie działo?

Hate Over Us: PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz