Christian's POV:
Święto Dziękczynienia głównie spędzało się z rodziną. Ktoś musiał poświęcić się w kuchni, by przygotować kilkanaście dań na wielkim stół. Resztkami z tego dnia objada się przez kilka następnych.
Nigdy nie przykładałem dużo uwagi temu świętu. Nigdy nie powodowało to u mnie większego szczęścia. Zwykła kolacja z rodzicami, którzy nawet nie wysilili się, by przygotować indyka, tylko nakazali to robić gosposi.
Nie cieszyło mnie to, dopóki nie wiedziałem, że spędzę w tym roku Dziękczynienie z Valentiną. I z innymi też. Ale głównie z nią.
– Myślicie, że June zrobiła zapiekane ziemniaczki? – odparł z ekscytacją Ivan, trzymając blaszkę z dyniowym ciastem.
– Ja czekam na indyka. – dodał Hudson z pięcioma puszkami bitej śmietany w łapskach. Mówiliśmy mu, że mamy się ubrać w miarę elegancko. Stwierdził, że robimy go w chuja, i tylko on ubierze się schludnie, podczas gdy reszta będzie w wygodnych ciuchach.
Dlatego teraz stał w dresach jak ostatni wieśniak, podczas gdy ja ubrałem białą koszulę, a Ivan czarną.
Nasz Dzień Dziękczynienia był dzień wcześniej, niż ten oficjalny. Głównie z tego powodu, że June wyjeżdżała do swoich rodziców, tak samo jak Penny z Hudsonem. Mnie zaprosiła Marianne, a reszta pewnie też wyjeżdża gdzieś na święto. Skorzystałem z okazji, by zjeść jej cudowne ciasto czekoladowe.
– To sobie czekaj. Ja od razu idę do makaronu z serem. – uśmiechnąłem się do zamkniętych drzwi, bo nikt nie chciał nam ich otworzyć. Jedną ręką podtrzymywałem szklaną brytfankę z lekko spalonymi piankami na warstwie pełnoziarnistych herbatników.
– Ta, i myślisz, że z marszu dostaniesz porcję makaronu. – parsknął Ivan, odwracając się w moją stronę, i pukając palcem w swój prawdopodobnie pusty łeb. – Musisz wycierpieć głodny do kolacji, żeby serio móc się nią delektować. – ujął swoje słowa w poetycki ton.
Spojrzałem na niego z uniesioną brwią. Zresztą, nie tylko ja.
– To zdanie było co najmniej niepokojące. – mruknąłem, widząc jego wzruszenie ramionami.
– Jesteś jakiś pierdolnięty. – dopowiedział Hudson, już w mniej eleganckim stylu dobierając sobie słowa. – Ciebie mama w budzie dla psa trzymała do kolacji?
– Hudson, ogarnij się. – pokiwałem głową, udając poruszonego jego słowami. – Przecież na kolację też tam siedział.
– Zaraz wsunę wam ten placek prosto w dupę, i będziesz go... – zaczął zirytowany Ivan, ale kłódki w drzwiach zaczęły się otwierać, a w progu stanęła June.
– Hej, chłopaki.
– June! – krzyknęliśmy chórem. Szczęśliwa spojrzała na desery w naszych rękach. Przesunęła swoją drobną sylwetkę w czerwonej sukience na bok, by wpuścić nas do mieszkania.
– Przynieśliście strasznie dużo słodyczy. Tuż przed meczem. – skomentował Sam, przechodząc przez korytarz.
Cała nasza trójka jednocześnie przewróciła oczami.
– Drogi Samuelu, zamknij mordę. – fuknął Ivan, wchodząc do jego mieszkania. – Słodycze na Święto Dziękczynienia są najlepszą częścią.
– Szczególnie, gdy mama trzyma cię w budzie. – zażartował Hudson, powodując, że zdziwiona June zmarszczyła brwi.
– Moja groźba o placku jest jeszcze aktualna. – dodał mój najlepszy przyjaciel.W mieszkaniu June i Sama pachniało pieczonym mięsem, zapiekankę, i Bóg wie czym jeszcze.
CZYTASZ
My Broken Artist
RomanceDRUGA CZĘŚĆ DYLOGII SZTUKI. Zniszczony poeta to najpiękniejsza forma sztuki. Christian Bradford po skrzyżowaniu życiowych dróg z skomplikowaną Valentiną Carrerą staje się zapierającym dech w piersi przykładem zdewastowanego artysty. Po wyjeździe s...