Valentina's POV:
Christian mimo że studiował na kompletnie innym wydziale niż ja, cały dzisiejszy dzień włóczył się za mną i April jak kula u nogi. Na moje nieszczęście blondyna musiała zanieść dokumenty do sekretariatu, więc drogę do auli musiałam pokonać sama, wraz z moim adoratorem za plecami.
Prawdopodobnie gdybym nie miała na sobie ponownie ubrania wróżki, zająłby się swoimi sprawami.
A w takim obrocie spraw, nie dość że byłam obiektem kpin, to jeszcze musiałam radzić sobie z sarkazmem Christiana, w którym dało się utopić.
– Nie masz teraz treningu? – zapytałam z grzeczności, idąc przez korytarz pełny studentów. Zakryłam twarz teczką z notatkami, czując zażenowanie gdy niektórzy śmiejący się, bierni widzowie zaczęli wystawiać w moją stronę kamery.
– Sam nie będzie się złościł, gdy chwilę się spóźnię. – odparł radośnie, idąc parę kroków za mną. W ręce trzymał telefon wycelowany w moje plecy. Znałam jego grafik, więc wiedziałam że spóźniał się już dwadzieścia minut. Znałam również Sama, więc wiedziałam, że będzie zły.
– A wolałabym, żebyś poszedł. Dobrze ci zrobi. – mruknęłam pod nosem.
– Przepraszam bardzo. – dogonił mnie w tej samej sekundzie, przy czym zagrodził drogę swoim ciałem w pachnącym świeżością swetrze oraz spodniach. – Sugerujesz, że powinienem więcej ćwiczyć? – zmarszczył brwi, widocznie urażony.
Unosząc głowę, spojrzałam w brązowe oczy emitujące takim szokiem, że mogło to by w pewnym stopniu poprawić ten dzień. Kącik czerwonych ust bez mojej zgody delikatnie się podniósł.
– Nie?
– A właśnie, że tak. Próbujesz skopać mi ego, bo musisz latać w stroju wróżki. – skrzyżował ramiona na klatce piersiowej.
– Myślę, że gdybym miała swoje ciuchy, powiedziałabym to samo.
– Wcale nie. Po prostu jesteś wcieleniem diabła, więc próbujesz mnie zdenerwować.
– Chyba nie uważasz, że będę dziś dla ciebie miła, prawda? – zamrugałam, automatycznie odsuwając się ze środka korytarza, słysząc parę odchkrząknięć za plecami. Przewracając oczami, zrobiłam kilka kroków w bok.
Christian podążył za mną. Znów zagradzając mi możliwość ucieczki.
– To nie znaczy, że masz podważać moje umiejętności koszykarskie. – fuknął niezadowolony, a na jego twarzy z prawie niewidocznymi piegami zauważyłam cień rozbawienia.
– W ciągu ostatnich dni ominąłeś dużo treningów. – zauważyłam.
– To nie czyni mnie złym koszykarzem.
– A leniwym?
Blondyn opierający się ramieniem ścianę znacząco przewrócił oczami.
– To jest jeszcze gorsze od bycia złym koszykarzem.
– Więc jest z tobą gorzej, niż myślałam. – westchnęłam teatralnie, kładąc rękę na sercu.
– A czy leniwy koszykarz miałby takie mięśnie? – zapytał retorycznie, po czym wypiął przed moją twarzą swoje wyrzeźbione bicepsy. Oparłam ręce na biodrach, patrząc bez krzty wrażenia prosto w jego oczekujące oczy.
Kilka dziewczyn idących do sal odwróciło się na widok pozującego Christiana, po czym zwracały wzrok na mnie, zaczynając chichotać.
– Ja tam mięśni nie widzę.
CZYTASZ
My Broken Artist
RomanceDRUGA CZĘŚĆ DYLOGII SZTUKI. Zniszczony poeta to najpiękniejsza forma sztuki. Christian Bradford po skrzyżowaniu życiowych dróg z skomplikowaną Valentiną Carrerą staje się zapierającym dech w piersi przykładem zdewastowanego artysty. Po wyjeździe s...