– Proszę.
To pierwsze słowa jakie zdołałam usłyszeć po przebraniu się w koszulkę i dresy Christiana, bo moja sukienka nie była zbyt wygodna.
Chłopak, którego ciuchy teraz miałam na sobie, usiadł na kanapie w salonie podając mi zimną butelkę piwa. Już nie czułam odruchu wymiotnego w gardle na widok alkoholu, a sam Christian zapewniał mnie na podstawie powiedzenia, o leczeniu się tym, czym się zatruło.
Godzinę wcześniej zostawiliśmy za sobą znalezioną June słaniającą się na nogach, oraz Sama świeżo po dentyście w ich mieszkaniu. Pewnie na ten moment wszystko odsypiają, ale miałam nadzieję że razem ominiemy wielką awanturę, jaka się szykowała. I na temat uzębienia, i na temat całonocnego picia alkoholu.
– Bycie świadkami musi być takie męczące? – jęknęłam, sięgając po oszronioną, szklaną butelkę. Leżałam na całej powierzchni sofy, jednak przysunęłam swoje nogi bliżej siebie, by ten równie zmarnowany chłopak też miał kawałek do siedzenia. Na szczęście jego kot został w innej sypialni, i odkąd przyszłam do mieszkania, nie pokazał tu swojego rudego ogona ani jeden raz.
– Nigdy już nim nie zostanę. – stwierdził, biorąc łyk swojego piwa.
– A Ivan? – kiwnęłam głową w stronę pokoju jego najlepszego przyjaciela.
– On, jeśli w ogóle się ożeni, zrobi to pewnie w najmniej spodziewanym momencie. I prawdopodobnie w Los Angeles. Ale jeśli spytałby mnie o bycie drużbą, to bym się zgodził.
– Wszystko mnie boli.
– A mnie pęka głowa od siedzenia w gabinecie dentystycznym. I w szpitalu.
Uśmiechnęłam się lekko, czując jak zimno piwa rozlewa się po moim gardle przy pierwszym łyku. Może i Christian miał rację. Trzeba leczyć się trucizną.
Spojrzałam na niego jeszcze raz, widząc kompletnie zmęczonego świadka, który przez pół nocy próbował załatwić panu młodemu zastępczego zęba, pilnując też kolegi chrapiącego w drugim pokoju, i kolegi numer dwa śpiącego w trzecim. Ledwo przebrał się w ten sam zestaw ciuchów co ja, a dla bezpieczeństwa postawił miskę przy stoliku kawowym.
Pomasował swoje czoło, przejeżdżając dłonią po zmiętych włosach.
– Jesteśmy najlepszymi świadkami. – stwierdziłam pewnie, ledwo unosząc rękę by usłyszeć za parę chwil dźwięk stukającego się szkła.
– Ale nigdy więcej. To fucha dla samobójców.
– Jeszcze przed nami najcięższy etap.
– Wesele?
Kiwnęłam twierdząco głową.
– Może żadne z nich nie ucieknie spod ołtarza za kilka dni.
– A jeśli tak, niech to będzie Sam. Wtedy ty będziesz musiał za nim biec.
– Tego nie było w poradniku dla świadka.
– Istnieje coś takiego?
– Kiedyś znalazłem w bibliotece. I z nudów przeczytałem. – powiedział, lekko wzdychając. – Same brednie, ale odpowiedzi na panikującego pana młodego mieli niezłe.
– Nie wiedziałam, że jesteś tak przygotowany. – z uśmiechem na ustach trąciłam jego ramię kolanem. – Ja wysyłałam tylko June pomysły na wystrój w stylu, który jej się podobał.
– Ciekawe, czy za tą posługę dostaniemy podziękowania przy toaście.
– Nie liczyłabym na to, bo June pewnie rozpłacze się w pierwszej sekundzie mówienia o swojej rodzinie. Nie zrozumiemy nawet, gdy będzie mówiła o nas.
CZYTASZ
My Broken Artist
RomanceDRUGA CZĘŚĆ DYLOGII SZTUKI. Zniszczony poeta to najpiękniejsza forma sztuki. Christian Bradford po skrzyżowaniu życiowych dróg z skomplikowaną Valentiną Carrerą staje się zapierającym dech w piersi przykładem zdewastowanego artysty. Po wyjeździe s...