Rozdział 19

124 7 1
                                    

,,Moje serce nie zawiodło. To ktoś zawiódł moje serce.''

– Jess Rothenberg


Spędzałam czas z mamą w salonie, oglądając komedię romantyczną. Była to miła odmiana, ponieważ na co dzień nie posiadałyśmy zbyt dużo czasu dla siebie. Mama za kilka dni miała wyjechać w kolejną delegację, więc wiedziałam, że nie zobaczymy się przez wiele dni.

Leżałam na kanapie, ściskając w dłoni kubek z jeszcze ciepłą kawą. Było to naprawdę przyjemne popołudnie. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo brakowało mi takich chwil. Pomimo tego, że w naszym domu panowała bardzo rodzinna atmosfera, to odczuwałam, że w ostatnim czasie każdy podążał własną ścieżką. A już w szczególności ja sama.

Nikt nie zapytał o kwiaty, które zostały mi podarowane. Cieszyłam się, że obeszło się to bez echa. Być może nikogo już nie dziwił fakt, że je dostawałam. Moi rodzice w dalszym ciągu nie wiedzieli, że rozstałam się z Chase'em. Nadal nie czułam się na tyle pewnie, by im o tym powiedzieć. Na pewno zapytaliby od kogo dostaję kwiaty, a na to pytanie, również nie byłam gotowa.

Gdyby tylko dowiedzieli się o Jensonie, zapragnęliby go poznać i dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Nie chciałam tego, bo tak było wygodniej. Sprawa śmierci tamtej dziewczyny w Senseless obiła się głośno w mediach, więc moi rodzice na pewno połączyliby kropki, gdyby zapytali, czym zajmuję się Jenson.

Moje rozmyślenia przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam z miejsca, by otworzyć. Był to już drugi raz tego dnia, gdy ktoś zakłócał nasz spokój. Wcześniej okazał się to dostawca kwiatów. Kim tym razem była osoba dzwoniąca do naszego domu?

Uchyliłam drzwi, zerkając na niespodziewanego gościa. Stał przede mną muskularny chłopak z ciemnymi, krótko przystrzyżonymi włosami. Miał błękitny kolor oczu, który napawały człowieka ciepłem i wzbudzał zaufanie.

– Widzę, że nawet w weekend nie rozstajesz się z mundurem – wymamrotałam z przyjacielskim uśmiechem.

– Całe życie się do tego przygotowywałem – wyznał, po czym dodał ściszonym głosem: – Uprzedzając pytanie, tak, sypiam w mundurze i jestem z tego dumny.

Parsknęłam śmiechem na jego żart. Mój ojciec wychwalał tego chłopaka, przy każdej nadarzającej się ku temu okazji. Stał się jego dumą. Choć był niewiele starszy ode mnie, to jako jeden z najmłodszych policjantów imponował mojemu tacie na każdej płaszczyźnie. Wiedziałam, że z jego zaangażowaniem kariera w policji na wyższych szczeblach stała przed nim otworem.

– Co cię do nas sprowadza, Ryan? – zagadnęłam.

– Sprawy służbowe – wyjaśnił, wzruszając ramionami. – Walter prosił, żebym wpadł.

No tak, mój tata siedział zamknięty w swoim domowym gabinecie od kilku godzin. Mogłam się domyślić, że zajmował się czymś wyjątkowo ważnym, a skoro poprosił Ryana o przyjście, to wszystko na to wskazywało.

Odsunęłam się, by wpuścić go do środka. Chłopak przekroczył próg, a ja zamknęłam za nim drzwi.

– Dawno się nie widzieliśmy – przyznał, zerkając na mnie.

– Nie martw się, jeszcze będziesz miał okazję, zgarnąć mnie na dołek – zażartowałam, na co chłopak się zaśmiał.

– Spokojnie, odwrócę wzrok na każde twoje przewinienie – zapewnił, przykładając dłoń do piersi. – Nie wiem, kto miałby większe kłopoty. Gdybym odstawił cię na komisariat, Walter najpewniej wyrzuciłby mnie na zbity pysk.

Stałeś się wszystkimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz