,,Marzyła, żeby odnaleźć mój własny most nad wzburzonymi wodami rozpaczy.
Ale nie było mostu.
Tylko wezbrane potoki niewypłakanych łez.''*
Gdy przypominałam sobie o swoim nieodpowiedzialnym zachowaniu poprzedniego dnia, to byłam na siebie wściekła. Jak mogłam mu napisać, gdzie dokładnie byłam, a w szczególności o tym, że byłam sama. Kiedyś naprawdę się doigram i ktoś zrobi mi coś złego. Może gdybym wypiła mniej, myślałabym racjonalniej. Nie mogłam zwalić winy na alkohol, bo to mnie nie usprawiedliwiało. Byłam po prostu głupia i łatwo wierna. No i może trochę postawiona pod ścianą. W zasadzie zagrożenie było podobne, gdybym postanowiła wtedy wracać do domu pieszo. Mimo wszystko, Anonimowy udowodnił mi, że mogłam na niego liczyć, jakkolwiek głupio to brzmiało.
Od rana ignorowałam wiadomości Nieznajomego. Nie chciałam dłużej z nim pisać. W dodatku wciąż miałam wyrzuty sumienia, po tym, jak nieodpowiedzialna byłam. Umówiłam się za to z Rachel, żeby porozmawiać o wczorajszym dniu. Kilka minut przed moim wyjściem z domu, ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je, napotykają wzrok obcej mi dziewczynki. Trzymała w dłoniach pudełko, które od razu chciała mi wręczyć.
– Jakiś pan kazał mi pani to przekazać – wyjaśniła obojętnym tonem.
– Em... Dziękuję, ale to na pewno dla mnie? – zdziwiona przyglądałam się pudełku, które trzymała w dłoniach.
Dziewczynka pokiwała głową, a ja zabrałam od niej pudełko. Wyglądała na mniej więcej dziesięć lat.
– Jest tutaj jeszcze ten pan? – zapytałam, rozglądając się po ulicy, ale nikogo nie zauważyłam, oprócz starszej sąsiadki idącej do swojego domu.
– Nie.
Zniecierpliwiona splotła ramiona na piersi.
– Powiesz mi, tylko jak wyglądał? – dopytywałam.
Chciałam wiedzieć jak najwięcej o A, ponieważ byłam pewna, że pudełko otrzymałam od niego. Gdyby przyniósł je ktoś inny, to z pewnością sam by mi je wręczył.
– Był bardzo wysoki – stwierdziła. – I miły, bo dał mi pięć funtów!
Westchnęłam, wiedząc, że nic od niej nie wyciągnę. Podziękowałam jeszcze raz i wróciłam do środka. Weszłam do kuchni, położyłam pudełko na stole i nożyczkami rozcięłam taśmę, która zabezpieczała wieko przed otwarciem. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy był mój portfel. Miałam ochotę się rozpłakać. Zajrzałam do środka, ale wszystko było na swoim miejscu. Pomimo tego byłam pewna, że nieznajomy przejrzał wszystko! Moje dokumenty zostały dokładnie zlustrowane i teraz znał, dzięki nim jeszcze więcej danych, których nie powinien. Równie dobrze mógł nawet zrobić im zdjęcia. Byłam przerażona. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę je miał. Trzymał mój portfel! Jasne, miałam w nim mnóstwo paragonów czy kartek, ale one były nieważne w porównaniu z moim prawem jazdy czy kartami z banku. Zajrzałam jeszcze raz do pudełka. Była tam duża czekolada orzechowa. To była moja ulubiona czekolada! Skąd mógł wiedzieć? Zbierało mi się na płacz i było mi niedobrze. Czułam się przez niego osaczona. Na dnie kartonu była karteczka i mały, niebieski kamyczek. Mój ulubiony kolor... Sięgnęłam po kartkę, na której były wydrukowane słowa.
,,Wydaje mi się, że nie chciałaś sama tego załatwiać... Nie bądź zła. Nie chciałem, żebyś widziała się z tym gnojem. Wyrządził ci już wystarczająco wiele krzywdy. Czekolada na poprawę humoru, a kamyczek koloru twych pięknych oczu na szczęście. Noś go przy sobie. Podobno ma za zadanie odpędzać zło."
CZYTASZ
Stałeś się wszystkim
RomansaErin ma chłopaka, z którym właściwie łączą ją tylko wspólni znajomi i chęć rozluźnienia się przy alkoholu po ciężkim dniu. A jej ostatnie dni naprawdę robią się coraz cięższe. Jej najlepsza przyjaciółka przestaje być godna zaufania, chłopak ją zdrad...