= Rozdział 1 =

691 24 84
                                    

✧Jeszcze z tobą nie skończyłem Di Rigo✧

PoV-Ricardo.

Właśnie skończył się trening grupowy. Ja stwierdziłem że zostanę jeszcze trochę ponieważ czułem, że mam jeszcze energię więc mogę zrobić jeszcze trochę ćwiczeń.

Gdy wszyscy już wyszli, a przynajmniej tak mi się wydawało, podszedłem do komputera i włączyłem tryb na którym można poćwiczyć drybling.

- Co ty tu robisz? - zapytał znajomy głos.

- Mógłbym cię spytać o to samo - odwróciłem się i zobaczyłem Terry'ego Archibalda stojącego w drzwiach.

- Ja przyszedłem na dodatkowy trening.

-No przydał by ci się... -powiedziałem oschle - Bo możemy przegrać następny mecz - dodałem szeptem.

- A ty co tu robisz?

- Ja nie muszę ci się tłumaczyć.

- Cudownie to ja idę na trening - powiedział i również podszedł do komputera i włączył sobie tryb dla bramkarzy i zniknął.

Ja za to wszedłem w mój hologram i zacząłem trening. Strasznie tęskniłem za rodzicami, Gabim i całą resztą. Jeszcze do tego muszę wytrzymywać z tym białowłosym egoistycznym koszykarzem. Ja przysięgam że jeśli nadal będzie tak bronił to niedługo już na bramce nie będziemy potrzebowali nikogo i ja sam tam stanę. On po prostu nie jest do tego stworzony i tyle. Jeszcze te bujdy co opowiada, że niby stanie się lepszy, no już to widzę. Dobrze, muszę się skupić na treningu bo zaraz sobie coś zrobię.

- Ricardo!? Ricardo?! - w pewnym momencie zacząłem słyszeć krzyki.

Zatrzymałem się gwałtownie prawie się przewracając.

- Ricardo no ile można krzyczę to od pięciu minut - Powiedział męski głos.

Odwróciłem się i zobaczyłem Terry'ego. Nie wiem jak dostał się do mojego hologramu i nie wiem po co ale jeśli nie zamierza teraz się z nim kłócić.

- Czego chcesz Archibald?

- Chcę z tobą poćwiczyć - uśmiechnął się szyderczo.

Spojrzałem na niego pytająco.

- Chcę bronić twoje strzały.

- Nie możesz poprosić Victora?

- Nie.

- No dobrze chodź. Tylko na prawdziwe boisko mam już dość tych hologramów - westchnąłem.

Wyłączyliśmy komputery i skierowaliśmy się w stronę normalnego boiska. Wiadomo może nie było pełno wymiarowe bo byliśmy na statku kosmicznym ale przynajmniej prawdziwe. Szybko doszliśmy do miejsca gdzie znajdowało się boisko. Białowłosy stanął na bramce a ja ustawiłem się razem z piłką.

- Gotowy? - zapytałem przymierzając się do strzału.

- Dawaj - powiedział i ustawił się na bramce.

Ustawiłem się do strzału. Wziąłem lekki rozbieg.

- Takt Fortessimo! - krzyknąłem i kopnąłem piłkę która poleciała w prost do bramki.

Na początku białowłosy stawiał opór i nie powiem całkiem dobrze mu szło. Miałem nadzieję że piłka wpadnie ale jednak obronił krzycząc:

- Wsad Dzikości!

Spojrzałem na niego lekko zdziwiony poniweaż nie spodziewałem się tej obrony.

- I co teraz powiesz? - zapytał z drwiącym uśmiechem.

~♪~ 𝕄𝕦𝕤𝕚𝕔 𝕚𝕟 𝕥𝕙𝕖 𝔻𝕒𝕣𝕜𝕟𝕖𝕤𝕤 ~♪~ 𝕄𝕦𝕟𝕖𝕋𝕒𝕜𝕦 ~♪~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz