= Rozdział 15 =

388 27 36
                                    

✧- Ricc wstawaj, zrobiłem śniadanie - dosłyszałem jak przez mgłę.✧

Minęło kilka dni od wydarzeń na imprezie u Archibalda. Wydawało się, że wszystko wróciło do normy. Wiadomo, nie wszystko mogło... Aitor i Gabriel oficjalnie się rozstali.

Terry i Ricardo wydawali się znów idealną parą. Ale Ricardo okropnie posmutniał przez te kilka dni. Zdawał się nieobecny, ale udawał, że jest szczęśliwy.

PoV-Ricardo.

- Ricc wstawaj, zrobiłem śniadanie - dosłyszałem jak przez mgłę.

- Yhm... - mruknąłem w odpowiedzi.

- Ricc, wstawaj - powtórzył głos.

- Jeju, no jeszcze chwila...

Głos już nic nie odpowiedział. I już myślałem, że będę mógł dalej zapaść w sen, lecz myliłem się. Poczułem, jak ktoś podnosi mnie i przerzuca sobie przez ramię jak worek ziemniaków. Od razu się rozbudziłem i spojrzałem na kogo barku się znalazłem.

- Terry, co ty wyprawiasz? - zapytałem opierając się rękoma o plecy chłopaka.

- Musisz zjeść śniadanie - stwierdził.

- Ale ja chcę spać - jęknąłem.

- Ale też musisz jeść - odpowiedział.

Już nic nie odpowiedziałem, tylko opadłem na plecy chłopaka.
Mój chłopak zniósł mnie na swoim barku po schodach do salonu i rzucił mnie na kanapę.

- To co zrobiłeś na śniadanie? - spytałem.

- Pancake'i - uśmiechnął się.

Rzuciłem okiem na jego ubrania. I dostrzegłem, że ma na sobie fartuszek! No ciekawe, nie powiem ciekawe.

- Cóż to za ciekawe przebranie - zacząłem, kładąc dłoń na udzie białowłosego.

- O kurwa, zapomniałem to zdjąć - zarumienił się, patrząc na swój ubiór.

- Yhm, no dobrze - mruknąłem przejeżdżając dłonią po udzie białowłosego.

- Chodź, bo wystygnie - uśmiechnął się.

- Ale to może poczekać, a ja nie będę czekać - wyszczerzyłem się.

Terry pochylił się i złożył na moich ustach subtelny pocałunek. Natychmiast go oddałem. Czułem, że potrzebuję trochę się oderwać od wszystkiego. Wiadomo, mamy wakacje i totalnie nic nie musimy robić, ale nadal coś było ze mną nie tak.

Pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne. Włożyłem ręce w włosy Terry'ego i przyciągnąłem go bliżej.

- Tak przed śniadaniem? - mruknął Terry między pocałunkami.

Zanim zdążyłem mu odpowiedzieć, zjechał ustami na moją szyję, a ja odchyliłem głowę dając mu pole do popisu.

Tym razem nie mamy się o co martwić. Oboje nie mamy żadnych planów, aby gdziekolwiek wychodzić, więc można spędzić trochę czasu wspólnie. Uśmiechnąłem się na ten pomysł.

- Tym razem możemy sobie pozwolić, co? - zapytał śmiejąc się w moją szyję.

- Yhm - potwierdziłem, również się uśmiechając.

I teraz mój koszykarzyk zaczął zostawiać delikatne czerwonawe ślady.

•••

Gdy już dość się zmęczyliśmy, Terry postanowił, że pora w końcu zjeść śniadanie. Nie chciałem jeść. Po prostu nie miałem ochoty na jedzenie. I to już od jakiegoś czasu. Może kilka dni lub miesiąc, albo nawet dwa. Ale nie przeszkadzało mi to. Starałem się robić pozory, że coś jem, ale wciskałem to wszystko na siłę.

~♪~ 𝕄𝕦𝕤𝕚𝕔 𝕚𝕟 𝕥𝕙𝕖 𝔻𝕒𝕣𝕜𝕟𝕖𝕤𝕤 ~♪~ 𝕄𝕦𝕟𝕖𝕋𝕒𝕜𝕦 ~♪~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz