= Rozdział 11 =

393 22 43
                                    

✧- Nie ma ich jeszcze? - zapytał mnie Arion✧

PoV-Victor.

Trening już się zaczął, a chłopaków nigdzie nie było. Domyślałem się, że są teraz razem, ale zadawałem sobie pytanie czy kłócą się, czy robią coś innego.

- Nie ma ich jeszcze? - zapytał mnie Arion.

- Nie... Wiesz ich chyba dziś już nie zobaczymy - westchnąłem.

- Tak uważasz? - uśmiechnął się.

- No trzeba będzie jakoś ich wytłumaczyć - stwierdziłem.

Trener tym razem zaszczycił nas swoją obecnością. Wytłumaczył nam na czym będzie polegać nasz dzisiejszy trening. Każdy został podzielony w pary, ja oczywiście byłem z Arionem. Zippy z Keenan'em no naprawdę się nie spodziewałem. Nie wiem czy są tu jakiekolwiek hetero pary oprócz może Buddy'ego i Triny, ale ja już sam nie wiem.

- Dziękuję, możecie zacząć trening - dokończył swój wywód trener i wyszedł.

- Czyli znów trening bez planu... - westchnął Frank.

- Frank spokojnie po prostu róbmy to tak, jak zawsze - powiedział Arion.

Po tych słowach wszyscy rozeszli się w swoje strony i zaczęli trening. Ja wraz z moim chłopakiem zaczęliśmy pojedynek. Biegaliśmy po całym boisku i robiliśmy to co zawsze.

Akurat w treningach trener dawał nam dużo swobody. Najważniejsze, żebyśmy trenowali przynajmniej dwie godziny dziennie.

- A tak ogólnie to myślisz, że przyjdą dziś na trening? Bo inaczej będą mieli nieciekawe spotkanie z trenerem - powiedział mój chłopak.

- Wytłumaczymy ich, zobaczysz - stwierdziłem, odbierając mu piłkę.

- Dobrze, ale to po treningu - powiedział, po czym odwdzięczył się tym samym i zaczął biec do bramki.

Zdążyłem odebrać mu piłkę, po czym strzeliłem prawie z końca boiska krzycząc:

- Cięcie Zagłady! - szczerze uwielbiałem ten strzał, ale jak na poziom międzyplanetarny nie był on zbyt słaby.

- Nadal umiesz używać Cięcia Zagłady? - zapytał brunet, podchodząc do mnie.

- A co ty myślałeś?

Nic nie odpowiedział, tylko mnie przytulił. Ahhh tak, Arion... Kochałem jego bliskość.

Jeszcze trochę poćwiczyliśmy, po czym  postanowiliśmy, że pójdziemy pogadać z Terry'm i Ricardo, zobaczyć czy żyją.

Zapukaliśmy najpierw do pokoju Ricardo, ale nikt nam się otworzył, więc poszliśmy do Terry'ego. Zapukałem. Usłyszałem, jak ktoś stawia kroki. Drzwi się otworzyły, a moim i Ariona oczom ukazał się Archibald bez koszulki. Kątem oka dojrzałem Ricardo budzącego się na łóżku.

- O-oh hej chłopaki, co tam? - zapytał zmieszany Terry, wychodząc na korytarz i przymykając drzwi.

- Nie pojawiliscie się na treningu, więc chcieliśmy zobaczyć, czy wszystko dobrze - powiedział Arion, ledwo powstrzymując uśmiech.

- Tak, tak wszystko dobrze, tylko zaspałem - tłumaczył się.

- Chyba zaspaliśMY? - poprawiłem chłopaka.

- Może, tylko nie mówcie innym - powiedział już skromniej.

-Dobrze, ale musimy mieć jak wytłumaczyć was trenerowi?

- Nie wiem, powiedzcie, że się czymś zatruliśmy czy coś - powiedział bez przekonania.

- Coś wymyślimy - powiedziałem. - A jak tam tobie i Ricardo noc minęła, co?

~♪~ 𝕄𝕦𝕤𝕚𝕔 𝕚𝕟 𝕥𝕙𝕖 𝔻𝕒𝕣𝕜𝕟𝕖𝕤𝕤 ~♪~ 𝕄𝕦𝕟𝕖𝕋𝕒𝕜𝕦 ~♪~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz