11. Kubuś Puchatek

649 22 3
                                    

Nathaniel pov.

Po powrocie z plaży Clark stała się cicha, aż za cicha. Nie odpowiadała na moje zaczepki, często odpływała myślami a odzywała się bardzo sporadycznie. Miałem wrażenie, że to jej duch a nie ta sama Victoria, która kilka godzin wcześniej opierała się o moje ciało, płacząc ze śmiechu przez idiotyczny żart Matta. Lecz myliłem się. Myliłem się sądząc, że obraz który widziałem wczoraj wieczorem odzwierciedlał ducha, bo to co zobaczyłem dzisiaj o piątej nad ranem przebił wszystko.

Obudziłem się, czując wiercenie się z lewej strony łóżka. Z początku zaspany myślałem, że dziewczyna stroi sobie ze mnie żarty jednak po chwili przypłynęły do mnie wspomnienia z poprzedniego wieczora. Victoria będzie mieć złe dni.. Niemal od razu podniosłem się do siadu i spojrzałem na dziewczynę obok a poczułem się jakbym dostał z liścia w twarz. Clark chciała wyjść z łóżka. Nie, ona marnie próbowała wypełznąć z łóżka jednak jej ciało odmawiało posłuszeństwa. Widząc jak bezskutecznie próbuje prawą ręką zrzucić z siebie kołdrę jakby ta co najmniej ważyła tonę, od razu wyskoczyłem z łóżka i podszedłem do niej z szybko bijącym sercem. Czytałem. Czytałem o tym jak powinienem się zachować w takiej sytuacji ale to nic w porównaniu gdy dzieje się to naprawdę.

- Clark.. - zacząłem, czując cholerną gulę w gardle. - Clark, spójrz na mnie.. - w pewnym momencie przyklęknąłem przy jej stronie łóżka, po czym wziąłem jej dłoń między swoje. Dziewczyna głęboko oddychała, jakby starała się walczyć o każdy oddech. Włosy spłynęły jej po obu stronach twarzy, odsłaniając tylko jej czoło. Siedziała zgarbiona i wpatrywała się w jeden punkt. Najdelikatniej jak tylko się da, założyłem jej włosy za ucho po czym dostrzegłem jak ciąg łez przecina jej policzka. Nie płakała. To łzy bezwładnie spływały po jej twarzy. Była taka bezbronna..

- Victoria.. - przełykając gulę i tym razem również łzy, zawołałem jej imię. Clark nie spojrzała na mnie lecz cicho wychlipiała.

W momencie gdy uniosłem jej podbródek i skierowałem go ku sobie, popełniłem ogromny błąd. Błąd, którego nie przewidziałem. Kiedy oczy dziewczyny spotkały się z moimi, ta niemal natychmiast wybuchła głośnym szlochem. Potok łez jeszcze bardziej zalał jej blade policzki. Klatka piersiowa unosiła jej się w szaleńczym tempie, jakby miała zaraz wybuchnąć a oddech stał się urwany. Niemal natychmiast usiadłem na materac, zgarniając dziewczynę w objęcia. Nie wiedziałem co zrobić. Pierwszy raz od dłuższego czasu nie wiedziałem co mogłem zrobić, oprócz trzymania rozdygotanej dziewczyny w ramionach.

- Już Clark, jesteś bezpieczna. - wyszeptałem do jej ucha, przyciskając głowę do jej. - Jestem tu i nigdzie się nie wybieram Victoria. Przysięgam, że zostanę do samego końca. Nie będziesz w tym sama, nigdy. - szeptałem dalej, mocniej ją do siebie przyciągając gdy poczułem, że zaczyna się wyszarpywać z mojego uścisku wciąż tak przeraźliwie płacząc.

- Co się dzieje? - spytał zaspany Theo, który stanął w progu sypialni w chwili, gdy wziąłem dziewczynę na ręce. Wystarczyła jedna sekunda aby dotarła do niego powaga sytuacji, niemal od razu szybkim krokiem podszedł do łkającej siostry a w jego oczach pojawił się palący ból, który odzwierciedlał ten mój. Chłopak posłał mi porozumiewawcze spojrzenie, zaciskając wargi w cienką linię po czym odwracając się na jednej pięcie ruszył przed siebie w stronę korytarza. 

Idąc za nim spojrzałem na Victorię lub aktualnie to coś, co miało ją przypominać. Jej wiotkie ciało niemal przepływało mi przez ręce, czułem się jakbym niósł jakiegoś materiałowego manekina a nie żywą istotę. Dziewczyna nie poruszyła się ani o cal od momentu, kiedy podniosłem ją z łóżka. Głową bezwładnie opierała się o moją klatkę piersiową, a nieprzytomnym wzrokiem obserwowała ściany korytarza. Najbardziej w tym wszystkim rozpierdalały mnie te łzy, które nieustannie spływały po jej twarzy. Z ciężkim sercem wszedłem za Theo do toalety, gdzie chłopak krok po kroku instruował mnie co zrobić w takiej sytuacji. Tamtego wieczora zażarcie kłóciłem się z bratem dziewczyny, że ta zostanie u mnie. Brunet kategorycznie nie chciał na to pozwolić, twierdząc że nie wiem jak zająć się Victorią w trakcie złych dni. Po godzinnej dyskusji, jeśli można tak nazwać wzajemne darcie mordy poszliśmy na kompromis, że Clark będzie mogła być u mnie pod warunkiem że tym razem chłopak zostanie z nami na czas jej epizodu.

Together to HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz