12. As Pik

499 23 27
                                    

Victoria pov.

Byłam zmęczona. Tak mocno zmęczona. Bolało mnie wszystko zaczynając od małych palców u nóg po same cebulki włosów. Na szczęście złe dni zaczynały mijać a pustka w której się znajdowałam znikała, i choć chciałabym powiedzieć, że bezpowrotnie to nie mogłam. Wiedziałam, że w końcu wróci bo zawsze wracała. A jak nie to gówno to te drugie, przy którym zachowywałam się jak naćpany ratlerek. Dlatego aż tak w niesmak było mi usłyszeć w środku nocy dzwonek telefonu Nathaniela. Jęknęłam cicho, gdy dźwięk nie ustawał i przytuliłam do siebie jeszcze mocniej dłoń chłopaka, która obejmowała mnie w pasie. Kątem oka zerknęłam na zegarek postawiony na szafce nocnej i zobaczyłam, że ekran zegara wskazuje na trzecią zero sześć.  W pewnym momencie dźwięk ucichł a ja byłam skłonna dziękować niebiosom, że mogę iść spać dalej lecz jak to bywa w realu, życie to nie bajka a cholerny telefon zadzwonił znowu. 

Jednak tym razem nie wytrzymałam i z trudem obróciłam się w stronę Nate'a. Czułam się jakby ktoś wbijał mi tysiąc igieł na raz w każdy cal mojego ciała. Sapnęłam gwałtownie przez spowodowany ból jednakże zacisnęłam zęby, żeby nie wydać już żadnego odgłosu. Kiedy ból minął otworzyłam dotąd zaciśnięte powieki i ujrzałam nadal słodko drzemiącego Nathaniela, który najwyraźniej nic sobie nie robił z dzwoniącego urządzenia. Spojrzałam na jego sińce pod oczami, szarą matową skórę i niemal od razu oblała mnie fala poczucia winy, bo gdyby nie ja i moja pierdolona choroba, chłopak nie spałby jak zabity z wycieńczenia. Nie musiałby przy mnie siedzieć, pilnując żebym się nie odwodniła czy coś zjadła. Nie musiałby myśleć za mnie kiedy musiałabym iść się załatwić, żeby znowu nie trafić do szpitala przez pierdolone nerki. Byłam pieprzonym obciążeniem dla bliskich i o tym wiedziałam, lecz dobrze wiem, że nie dałabym sobie rady bez nich. Prędzej skończyłabym martwa.

Potrząsnęłam gwałtownie głową, odsuwając od siebie wszystkie poprzednie myśli i skupiłam się na dalej dzwoniącym telefonie. Na początku myślałam, żeby zignorować telefon i Nate na spokojnie oddzwoniłby rano ale nie dawał mi spokoju fakt, że ten ktoś nieustannie próbował się do niego dobić i to jeszcze w środku nocy. Drugą myślą była możliwość, że komuś coś się stało albo co gorzej Mii odeszłyby wody płodowe a spanikowany Luke nie wiedziałby co zrobić. Przez tą właśnie myśl z lekkim zawahaniem potrząsnęłam delikatnie ciałem chłopaka jednak na próżno. Spróbowałam jeszcze raz tyle że mocniej i skończyło się z tym samym efektem. Westchnęłam zirytowana.

- Nate, wstawaj. - powiedziałam nachylając się w stronę bruneta nadal go szturchając, ale chłopak coś tam burknął odwracając się na drugi bok. - Nate twój telefon dzwoni, proszę cię wstań. - ponownie się odezwałam mocniej go popychając.

- Fafik, daj mi spać. - mruknął zaspanym głosem, gdy w tle trzeci raz odezwał się telefon. Zmarszczyłam brwi patrząc na czarnookiego.

Ja ci dam kurwa Fafika.

Niewiele myśląc nachyliłam się i ugryzłam chłopaka w jego prawe ramię. Shey podniósł się do siadu w ciągu sekundy, gwałtownie oddychając. Jedną ręką podpierał się o materac natomiast drugą przetarł swoją twarz, po czym spojrzał na mnie z mordem w oczach.

- Wybacz ale odbierz ten cholerny telefon. - powiedziałam nerwowo, wskazując na podświetlające się urządzenie. - Dzwoni już trzeci raz, a co jeśli komuś coś się stało? - dodałam na swoje usprawiedliwienie, gdy zobaczyłam jego srogą minę. Nathaniel wyciągnął rękę w stronę komórki po czym usiadł, opierając się o wezgłówek.

- Porozmawiamy jeszcze o tym. - burknął zanim odebrał połączenie. - Halo? - rzekł, przykładając smartfon do ucha. - Tak, przy telefonie. - dopowiedział ostrożnie po chwili ciszy, co nakierowało mnie na to, że rozmawia z kimś obcym.

Together to HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz