7. Najlepszych walentynek Clark

2.4K 45 32
                                    


- Dobra wiecie mam nadzieję że wiecie co i jak ? - spytał Adams.

Cholernie mocno kocham moich przyjaciół, ale są chwile w których mam ochotę ich poćwiartować i zakopać gdzieś daleko w lesie. Tak, to właśnie była jedna z nich. Chris siedział u nas następną godzinę tłumacząc nam jak używać telewizora..

TELEWIZORA

Po tym jak Shey nazwał ich bezmózgami, Cameron stwierdził, że pójdzie na spacer powrzeszczeć do lasu, który okrążał całą posesję zanim straci, swoją drogą nikłe resztki samokontroli. Natomiast Scott i Luke zostali wyciągnięci z tego cyrku chwilowym wyjazdem do Culver City po kilka rzeczy, przez Laurę i Jasmine. Oczywiście Matt od razu poinformował, że też z nimi jedzie aby wyrwać się z tego, jak to nazwał ,, odludzia".

- Człowieku tak, daj już spokój. Ile można powtarzać ? - odparłam nieźle zirytowana ciągłymi pytaniami z jego strony.

- A poza tym kto nie wie jak używać telewizora, co ? - prychnął Shey.

- Możesz spytać Scotta, który chciał włączyć plazmę pilotem od klimatyzacji a ja nie powinienem o tym mówić. - odpowiedział przeciągając ostatnie słowo.

- Scott... co? - spytałam nieźle zdekoncentrowana

- Nie pytaj o szczegóły. Wracając na pewno dacie sobie radę?

W myślach odliczałam do dziesięciu, aby uspokoić się i tym samym stłumić jeszcze większą chęć mordu. Nawet nie widziałam twarzy Nathaniela ale mogę się założyć, że przewrócił oczami w typowym dla niego stylu.

- Jak bardzo miałbym przerąbane jeśli uduszę tego idiotę? - wyszeptał do ucha Shey.

Mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie na ten gest. Niby to nic wielkiego, lecz uwielbiam kiedy Nathaniel szepcze coś  swoim ochrypłym od papierosów głosem.

- Naprawdę byłbyś w stanie zabić mi przyjaciela? - zapytałam zaczepnie konspiracyjnym głosem, kiedy odwróciłam się do niego.

- Jeśli wystarczająco wyprowadzi mnie z równowagi to prawdopodobnie.

- Niestety Cameron by ci tego nie wybaczył.

- A kto powiedział, że musi wiedzieć?

- Niby jak to przed nim ukryjesz?

- Mamy dużo czasu zanim wróci z tego lasu a dom jest duży. Z łatwością ukryjemy jednego czubka. - odparł na co zaśmiałam się.

- Boże jesteś niemożliwy człowieku. - odpowiedziałam przez śmiech.

- Może i tak. - zaczął, a następnie przybliżył się do mnie. - Ale... uwielbiasz to. - dodał z szatańskim uśmiechem.

Patrzyliśmy sobie w oczy nawet nie wiem ile czasu, ale to aktualnie nie miało znaczenia. Przy nim świat staje w miejscu. Zostajesz tylko on i ty, a reszta się nie liczy.

Z letargu wybudziło nas odchrząknięcie Chrisa.

- Przepraszam czy ja wam aby nie przeszkadzam? - zapytał, unosząc znacząco brew.

- Tak.- wysyczałam - A teraz idź wkurzać Mię zanim stracę do końca cierpliwość.

- Już gadzie, nie sycz tak - zaśmiał się, na co wyciągnęłam w jego stronę środkowy palec - Macie i niczego nie zepsujcie.- odrzekł rzucając na łóżko pilot do telewizora, po czym zniknął za drewnianymi drzwiami.

Odetchnęłam głośno po czym spojrzałam na chłopaka obok, który zrobił się czerwony przez powstrzymywanie śmiechu. Zmierzyłam go groźnym wzrokiem jednak to tylko spotęgowało jego rozbawienie.

Together to HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz