Plamy, krwi czystej nieskroplone,
Róż, błękit, noce nierozstrzygnione;
Nie zapomnij o mnie, powiedział, krzyknął, jęknął;
Dziury w serze dopadły jego skronie.
Milisekundy w sekundy,
Składają się na każdą wieczerzę,
Gdzie klęcząc przy ścianie,
Mówię i powtarzam sobie,
Że niby w to wszystko wierzę.
W te wszystkie czarne noce nieposkromione,
Dnie jasne, ciszą rozpierające,
Dnem dopadającym w ciszy tego powstania,
Szarańcza pszczół ogarnia zachodzące słońce,
Iskrą jasną nadziei nieskalana.
Ultrafiolet padający na jego nieskalane, czarno krwiste barwy,
Pochłania organy promieniowaniem dla nich fatalnym,
Zdrada odbija się echem po ścianach,
Ale moja nadzieja nigdy nie wymarła.
![](https://img.wattpad.com/cover/336905623-288-k468443.jpg)