Rozdział 9

152 13 1
                                    

Odsunąłem się od ściany i pokiwałem głową z uznaniem. Zamazałem to prawie, że idealnie. Może jest parę smug ale lepsze to niż napisany markerem napis na ścianie zapraszający do zabawy, prawda? Wróciłem do piwnicy, by odłożyć farbę na miejsce. Kiedy schodziłem, zauważyłem ruch pod swoimi stopami (schodziłem po schodach, w których pomiędzy każdym kolejnym stopniem jest dziura). Zwyczajnie to zignorowałem i poszedłem odłożyć farbę na miejsce. Wróciłem do salonu, z którego udałem się prosto do kabiny. Musiałem odnaleźć Luke'a jak najszybciej. Nie z powodu, że mi go brakuje albo czuję się winny, że zaginął będąc pod moją opieką, a z powdu, iż cała wina pójdzie na mnie. Popłynąłem prosto na pole glonów, gdzie go zgubiłem. Postanowiłem udać się najpierw w miejsce, w którego kierunku popłynął, kiedy jeszcze był. 

Po dwóch godzinach poszukiwań się poddałem. Słońce zaczęło zachodzić, a po Luke'u ani śladu. Cholera, czemu życzenia zawsze spełniają sie w nieodpowiednich momentach? Kiedy wracałem nie skręciłem w swoją alejkę, tylko popłynąłem jedną dalej by odwiedzić Lily. Zastanawiałem się, co u niej słychać, gdyż nie rozmawiałem z nią już dzień. Zatrzymałem się obok kabiny i nacisnąłem na przycisk. Usłyszałem sygnał, który wydobywał się z domofonu, a w oddali dźwięk dzwonka, który rozległ się w jej domu. Czekałem na otwarcie drzwi kabiny, jednak to nie nastąpiło. Postanowiłem wrócić do domu. Kiedy znalazłem się  na zakręcie, usłyszałem wołanie. Lily. Odwróciłem się i zobaczyłem, jak dziewczyna płynie w moim kierunku. 

- Czego ty jeszcze ode mnie chcesz? - zapytała, kiedy znalazła się na przeciwko mnie.

- Nic, chciałem zapytać, jak się czujesz. - wzruszyłem ramionami na znak zobojętnienia. - Dawno nie rozmawialiśmy. 

- Ty naprawdę jesteś takim idiotą, Jai? Po tym, co zrobiłeś, masz czelność przychodzić pod mój dom i to jeszcze w takim celu? 

Patrzyłem na nią jak na idiotkę. O co jej chodziło? Drugi raz wyzywa mnie już o coś, o czym nie mam pojęcia. 

- Ale co się stało? Jezu, Lily, wyzywasz mnie o coś, o czym nawet nie wiem! - również krzyczałem. Skoro ona to robiła, to dlaczego ja nie mogłem? 

- Dobrze, skoro naprawdę jesteś takim kretynem i zapomniałeś o tym, co mi napisałeś, to ci powiem. Dostałam od ciebie list ze wszystkim co o mnie myślisz... Teraz sobie przypominasz?

- Co? Nie wysyłałem czegoś takiego... 

- Wysłałeś. Jest napisane twoim pismem, podpisane twoim imieniem i nazwiskiem... Kurcze, Jai, nie mogłeś powiedzieć mi tego po prostu w twarz? 

Nie obchodziło mnie to za bardzo, dlatego wzruszyłem ramionami i odpłynąłem. Chociaż w sumie ciekawy byłem co tam takiego właściwie było napisane. Z trudem powstrzymywałem się od powrotu do niej. Wracając do swojego własnego domu zacząłem sie zastanawiać czy może nie napisać do niej takiego listu i nie powiedzieć jej wszystkiego. No bo to w sumie dobry pomysł, niech wie jak wygląda sytuacja. Sprowokowała mnie tym atakiem na mnie. Jeżeli naprawdę myśli, że zniżyłbym się do tak niskiego poziomu (nad czym przed chwilą się zastanawiałem, wiem) to słabo mnie zna i teraz to ona jest idiotką. Może to ona chciała się bawić? Kurcze, mogłem ją o to zapytać. Przegryw ze mnie. 


Nie zapominajcie o tym, co jest mile widziane! Komentarze i gwiazdki! ☺

Mermaids - Jai BrooksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz