Rozdział 9 Mamusia

2 0 0
                                    

Gdy Villin przekroczył próg swojego domu, odetchnął głęboko i potarł czoło. Był strasznie umęczony po pełnym tygodniu spędzonym w pracy. Dzisiejszy wieczór pierwszy od wielu miesięcy miał dla siebie, i postanowił go dobrze wykorzystać. Rozejrzał się niepewnie po mieszkaniu do którego wszedł. Miał wrażenie że mimo iż w nim mieszka, nie zna go za dobrze. Sprzątaczka musiała wyjść trzy godziny temu, sądząc po jeszcze świeżym powietrzu i nienagannie wysprzątanych półkach.

Sam apartament był pełen przepychu i najnowocześniejszych technologii. W eleganckich kolorach – szarym i białym, sprawiał wrażenie surowego i nieprzyjemnego, jednak Patrick go lubił. Był przestronny i wygodny, a to były cechy które mężczyzna sobie najbardziej cenił w podobnych mieszkaniach.

Postawił swoją torbę na podłodze i rozluźnił krawat. Zdjął marynarkę i przeszedł do salonu. Panował tutaj straszliwy mrok i chłód. „No nie" pomyślał Villin „Sprzątaczka nie zamknęła mi okna". Nie zapalając światła, by nie wpuścić żadnych owadów okrążył pokój i zamknął z hukiem okno.

Gdy wreszcie umościł się wygodnie na kanapie, z zamiarem włączenia jakiegoś dokumentu jego wzrok padł na pianino stojące w rogu. Zmarszczył brwi. Kiedyś jego brat grał na nim, w jego rodzinnym domu. Uśmiechnął się. Był sklecony z paru desek i miał jedną izdebkę, a rodzeństwa miał co niemiara. Rozejrzał się, a uśmiech zniknął mu z twarzy. A teraz co. Ogromne, bogate mieszkanie. Przede wszystkim puste.

Nagle jego telefon zawibrował. Zmęczony i zirytowany otworzył wiadomości. Przerażony dostrzegł, że wiadomość jest wysłana przez nieznany numer. Otworzył ją i przełknął głośno ślinę. Wiadomość brzmiała „Gdzie pieniądze? Mam ją."

***

Charles przestał się śmiać i podszedł do przyjaciół. Bruno cofnął się lekko, jakby przez nawyk.

- Boisz się, chłopcze? – duch nagle wykonał dziwny ruch, i rozpłynął się w powietrzu. Co dziwniejsze jednak nie zniknął zupełnie. Stał się lekko niewidzialny. Po chwili, ku przerażeniu dzieci z Agnes zaczęło dziać się to samo, tylko że wolniej. Sama dziewczynka tego nie widziała, ale dostrzegła zdziwienie i strach na twarzy przyjaciół i domyśliła się o co może chodzić.

- Boisz się, chłopcze? – po chwili ducha nie było już kompletnie widać. To samo stało się z Agnes. Przyjaciele patrzyli w miejsce gdzie zniknęła Agnes i przerażeni wypowiadali cicho jej imię.

- Musimy odnaleźć Ag. – rozkazał po pięciu minutach ciszy Bruno. Wszyscy potaknęli, ale nie wykonali żadnego ruchu. Gdy chłopak zaczął się niecierpliwić i po kolei wymawiać każde imię swoich przyjaciół z osobna, Allison wzruszyła ramionami.

- Ale jest jeden problem, Brunek... Nie wiem czy ona w ogóle może wrócić...

- Jak to NIE WIESZ? – Bruno już zaczął się denerwować jak ruda dziewczynka zniknęła, a teraz już kompletnie stracił głowę. Madison dodała cicho:

- Czytałam o tym...

- Chwila. Gdzie o tym czytałaś? Jakim cudem? – chłopak wyglądał na zdenerwowanego i rzeczywiście taki był. Przede wszystkim jednak był zdeterminowany do tego, aby odszukać przyjaciółkę, oraz do tego, żeby nie pokazywać reszcie że podchodzi mu gula do gardła, i że najchętniej by zwinął się w kulkę i zaczął płakać. Jednak jako lider swojej grupy, nie mógł tego zrobić.

- Nasza babcia jest bardzo ciekawą osobistością... Opowiedziałabym ci o niej, gdyby nie ta sytuacja... w każdym bądź razie wyczytałam z jej książki, że jak mamy styczność z duchem, a przede wszystkim ze chcącym się zemścić duchem, a jest takich co niemiara, a osoba która wiecie, że... no... tym duchem nie jest zaczyna niknąć... - zrobiła pauzę i odetchnęła głęboko. Dokończyła jednak jej siostra bliźniaczka.

PatentomanieWhere stories live. Discover now