>>Rozdział 7<<

73 2 3
                                    

- Dziecko, czy ty się dobrze czujesz? -
Florencia podeszła do mnie i przyłożyła rękę, na co zabrałam ją z powrotem

- Ale ja mówię prawdę! Czemu mnie nie słuchasz? - krzyknęłam

- Dobrze, powiedz dlaczego i przed czym mamy uciekać?

- Dzwoniła do mnie Cassie.. z resztą nie ma teraz czasu na wyjaśnienia wszystko powiem w drodze - spojrzała na mnie, jakby dalej myślała że to żart - Proszę zaufaj mi, chodzi o Macolma

- Dobrze, co zamierzasz zrobić? - westchnęła

- Zapakujcie walizki a następnie wsadźcie je do auta, ja zajmę się resztą, zabiorę pieniądze i trochę jedzenia - kiwnęli głowami

Pobiegłam do szafek biorąc moją torbę podręczną, była dość pojemna by wystarczyło zapakować to co ważne. Miałam trochę swoich pieniędzy, po tym jak Macolm dał mi po rozstaniu. Kiedy zapakowałam żywność zabrałam się za takie rzeczy do codziennego użytku

Ivy, właśnie. Oczywiście znalazłam ją po dziesięciu minutach szukania, ledwo ją złapałam ale się udało. Ułożyłam kocyk w legowisku i położyłam na siedzeniu w samochodzie

***

Usłyszałam pisk opon i odrazu pobiegłam do okna. Kurwa. Czarne bmw zaparkowało przed domem. Ciężko było mi zobaczyć jak wyglądał mężczyzna, ale miał na sobie czarne przeciwsłoneczne okulary i garnitur. Właśnie brał pistolet do ręki

Nie mamy szans. Nagle przyjechał drugi czarny samochód. Świetnie. Teraz to już serio nie ma szans. Jak można sobie poradzić z mafiozami? I to jeszcze szefem mafiozem pieprzonym Macolmem, moim byłym. To tylko przeszłość, śmieci same się wyniosły, ale w tym przypadku wróciły. Florencia z pomocą John'a zeszła ze schodów i spojrzała na mnie, czekając na mój kolejny rozkaz

- Już są, szybko do samochodu! - krzyknęłam.
Po chwili odpaliłam starego pickup'a z małą trudnością

No Madeline pokaż co potrafisz, nie raz o tym marzyłaś

No to w drogę. Zapięłam pas, a kiedy otworzył się garaż z szybkością wyjechałam z niego. Skręciłam gwałtownie lewo spoglądając ostatni raz na tabliczkę z napisem „welcome" Nie wiedziałam gdzie i dokąd mam jechać, jechałam prosto. Moje życie było pełne zagadek alei niebezpieczeństw. Mężczyźni odrazu zareagowali widząc, że próbuje uciekać

- Madeline, najbliższy przystanek to Chicago

- dwie godziny drogi stąd - dodał John

Spojrzałam w lusterko widząc, że mnie doganiają. Wcisnęłam gaz i przyspieszyłam, ale patrząc na starego pickup'a a nowe bmw różnica prędkości była wielka, wiadomo było że zaraz mnie dogonią. Spojrzałam w lusterko patrząc na Ivy, biedny pies, ale na szczęście babcia była przy nim

Niespodziewanie usłyszałam strzał pistoletu ze strony jebanych mafiozów. Cudownie. Cel miał niezły, bo trafił w zderzak tylny. Bałam się że trafi w oponę bo wtedy to by nie było nawet jednego procenta szans. Starzec zaczął czegoś szukać w spodniach, lecz było to trochę utrudnione z prędkością jaką jechaliśmy. Z jednej kieszeni wyjął pistolet na co Florencia wystawiła oczy

- Kurwa co tu się dzieje!? - zaczęła się wydzierać ale każdy ją ignorował bo skupił się na kolejnym aucie które próbowało wyprzedzić bmw

- Cholera - powiedziałam na głos

- To Denis!

- Kto kurwa? - Skrzywiłam brwi

- Jeden z moich ochroniarzy, wiem że jak jest Denis to jest ich więcej, ale nie myślcie że jesteśmy blisko zwycięstwa, znam dobrze ojca Macolm'a wiem do czego był zdolny więc i tak samo on to zrobi, będzie ich więcej, zobaczycie

Better TogetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz