>>Rozdział 12<<

30 1 0
                                    

Za dwie godziny miał się zacząć wyścig. W mieszkaniu Zane'a panował chaos spowodowany rozmowami mężczyzn. Byli też moi ulubieńcy. Blair ledwo się wyrwała rodzicom z domu wmawiając że idzie na urodziny przyjaciółki. Trzymała się często koło Archer'a, niby nie są parą, ale wiem i widzę jak na siebie patrzą, coś z tego będzie. Natomiast Isaac cały czas trzymał się mnie, choć czasami wtrącał się w jakieś rozmowy chwilowo. Zane'a było mało gdzie spotkać, chłopak znikał wszystkim z oczu, niekiedy pojawiając się. Może się stresował? Choć nie widać było to po jego twarzy. Przez wtrącanie się do rozmów przez Canvaro i ja rozmawiałam z mężczyznami, byli spoko ziomkami i mieli zajebiste poczucie humoru

- Nie wydaje ci się że Zane jest dziwny? Dziwnie się zachowuje? - zapytałam blondynkę

- Nie wiem Mad, naprawdę nie wiem chyba zawsze taki jest, nikt o nim nic nie wie - wzruszyła ramionami - Jakby co jestem koło Archer'a

Isaac też znikł. Opierałam się o blat w kuchni spoglądając przed siebie i na ludzi którzy byli w mieszkaniu. Część osób paliła na balkonie. Zane'a też nigdzie nie było. Wyjęłam telefon w zamiarze pójścia do pokoju i odetchnięcia od całego chaosu. Gdy wchodziłam do pokoju zobaczyłam Isaac'a który obściskiwał się z brunetką. Odrazu wyszłam i zamknęłam drzwi, idąc dalej i wpatrując się w telefon zderzyłam się z jakąś osobą. Spojrzałam w górę, bo postać była wysoka. Oczywiście musiał być to Sinclair, on również trzymał telefon w dłoni

- Jak łazisz?! - mruknął a ja poczułam jego chłodny oddech na czole

- Jezu, znowu musisz być taki nie miły?

- Tak - jego kącik ust powędrował do góry

- Czyli to był sarkazm? - nie odpowiedział, a jego kącik ust wrócił z powrotem na swoje miejsce. Spoważniał

- Nie

- Jesteś dziwny wiesz?

- Nie, nie wiem

- Pierwsze jesteś miły, pózniej jak chuj

- Jestem miły dla osób które lubię, Mad

- Mam rozumieć że mnie nie lubisz? - zmarszczyłam brwi

- Lubię cię - wyminął mnie i odszedł

- Chuj - parsknęłam i chłopak pewnie to usłyszał, gdy zza pleców usłyszałam jedynie „suka" byłam też pewna że jego kącik ust powędrował w górę ponownie

***

- Jedziemy?

- Słuchajcie... nie będziecie źli jak pojadę z Archer'em? - wiedziałam że blondynka to zrobi, ale rozumiałam ją, jeżeli coś do niego poczuła to jak najbardziej chciałam ją do tego przepuścić posyłając jej uśmiech

- Wiedziałem! - oburzył się Isaac

- Wyluzuj - szturchnęłam go łokciem - Niech się bardziej do siebie zbliżą

- Kocham cię Mad! - krzyknęła podekscytowana Blair i mocno mnie uścisnęła

- Czyli pojedziemy sami

- Najwyraźniej tak

Wszyscy już pojechali, ale oczywiście my musieliśmy jeszcze stać na parkingu, bo Isaac zgubił klucze od auta

- Ja pierdole z tobą gdzieś się ruszyć - przewróciłam oczami

- Musisz być taka marudna - zapadła chwila ciszy a następnie chłopak krzyknął na co podskoczyłam - Kluczyki!

- Nie, powiedz że to żart - złapałam się za głowę - Miałeś cholerne kluczyki cały czas w kieszeni?!

- Tak - wybuchnął śmiechem, już miałam mu coś powiedzieć ale również z chłopakiem zaczęłam się śmiać, nie wiem co mnie bawiło, być może fakt że kiedyś przeczytałam artykuł gdzie było napisane „Śmiech to zdrowie" dlatego będę żyła wiecznie z moimi przyjaciółmi

Better TogetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz