જ⁀➷Rozdział 18×ೄྀ

40 6 6
                                    

୧୭ Kwieciste Serce・๑ˊˎ-

 Razem z Bryzową Pręgą wracałam zrezygnowana do Klanu Rzeki. Kocur wylizał ranę na moim pysku, ale nie bardzo się tym przejmowałam. Widziałam, że rana się zagoi i nawet nie zostanie mi blizna, bo gdyby Księżycowej Skórze naprawdę zależałoby, aby mnie skrzywdzić, postarałaby się bardziej.

 Nie wierzyłam, że wracałam do domu bez niej. Ja myślałam, że ona się ucieszy, że nie będziemy mogły nacieszyć się swoją obecnością... Tymczasem ona postanowiła zostać w Klanie Śmierci. Ja mam teraz żyć bez niej? Ale jak? Dopiero zostałyśmy partnerkami, a już musiałyśmy się rozdzielić!

 Przez sporą część drogi płakałam. Potem już tylko szłam ze spuszczoną głową, a ogon wlókł się za mną. Wracaliśmy w ciszy, żadne z nas nie chciało się odezwać. Bryzowa Pręga dalej wyręczał mnie w polowaniu, za co byłam mu wdzięczna, bo nie czułam się na siłach, aby to robić.

 Najbardziej zastanawiałam się, co powiem Mglistej Gwieździe. Chyba najlepiej prawdę, nawet jeśli ma to oznaczać, że zawaliłam misję, którą samą sobie przydzieliłam. Z czasem to też mnie przestało obchodzić, bo jedyne czego chciałam to położyć się i nie wstawać. Chciałam wyć, krzyczeć i płakać, ale wiedziałam, że krzyki w niczym nie pomogą, a ja wypłakałam już chyba wszystkie łzy.

 Nasze wejście do obozu wywołało wielkie poruszenie. Wrzosowe Światło i Jabłkowe Skrzydło natychmiast przybiegli, aby zobaczyć czy jestem cała i zdrowa. Promienny Poranek również się tym zainteresował, ale stanął z boku, żeby dać się nacieszyć moim powrotem swojej partnerce i synowi.

 - NA MIŁOŚĆ KLANU GWIAZDY, KWIECISTE SERCE, GDZIE TY BYŁAŚ?! Czy ty wiesz, jak my się o ciebie martwiliśmy?! Błagam, nie rób tego więcej! - Krzyczała Wrzosowe Światło surowo, ale po chwili wtuliła się w moje futro.

 - Jak dobrze, że jesteś. Bałem się, że nie żyjesz - miauknął bardziej spokojnie jasnorudy kocur. - Hej, co ci się stało w pysk?

 Nie potrafiłam wypowiedzieć ani słowa do momentu, aż znalazł się obok Kamienne Serce. Gdy tylko zobaczył, że wróciłam, natychmiast znalazł się obok. Odepchnął ode mnie mojego brata i matkę. Jabłkowe Skrzydło to zignorował, ale Wrzosowe Światło zaczęła na niego krzyczeć, że jest niewychowany.

 - Gdzie ty byłaś, skarbie? Martwiłem się o ciebie - powiedział czarny kocur.

 - Zostaw mnie, muszę porozmawiać z Mglistą Gwiazdą - mruknęłam.

 Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. To przez niego straciłam Księżycową Skórę, więc nie zamierzałam się z nim przyjaźnić. W ogóle nie powinnam była, przecież widziałam, jak traktował moją partnerkę!

 - Mglista Gwiazda może zaczekać.

 - Nie, nie może!

 - Kwiatuszku, ale o co ci chodzi?

 - Znalazłam Księżycową Skórę!

 Wszyscy, którzy byli w obozie zamarli, gdy to krzyknęłam. Kilkanaście zszokowanych spojrzeń zwróciło się w moją stronę. Najbardziej zszokowana była Wrzosowe Światło, którą mój brat musiał przytrzymać, aby nie upadła.

 - Kochanie, Księżycowa Skóra nie żyje - miauknął ze spokojem Kamienne Serce. - Co ty ducha znalazłaś?

 - Ona żyje - wtrącił się Bryzowa Pręga. - Rozmawialiśmy z nią.

 - Księżycową Skórę zabił Klan Śmierci. Czemu tak bardzo wam na niej zależy?!

 Zobaczyłam jak Mglista Gwiazda i Słoneczny Ogon podchodzą bliżej. Przywódczyni patrzyła na to z zaciekawieniem i nie chciała przerywać naszej kłótni. Jej zastępca podszedł do swojej siostry i kazał Jabłkowemu Skrzydłu zaprowadzić ją do legowiska wojowników, bo naszej matce zrobiło się słabo. Kocur zrobił to, co kazał mu zastępca, mimo że jasnoruda wojowniczka wzbraniała się i krzyczała, że chce dowiedzieć się co z dawną medyczką.

Wojownicy: Pełnia KłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz