Obwieszona czteroma torbami, z plecakiem na plecach, ciągnąc za sobą walizkę szłam przed siebie. Starałam się wyhaczyć wzrokiem rodzeństwo, ale nigdzie ich nie widziałam. No i gdzie ich miałam znaleźć do jasnej cholery! A mogliśmy ustalić miejsce spotkania, tak byłoby najlepiej. Sfrustrowana poprawiłam bagaże, które strasznie uwierały mi w plecy. Moja psychika coraz bardziej popadała w załamanie nerwowe. Nie umiałam zaleźć moich opiekunów w dodatku obcym miejscu, byłam obładowana prawie swoim całym życiem, a do tego wszystkiego plecy mnie bolały. Jak tak dalej pójdzie, to zaraz zadzwonię do rodziców, że chcę wracać. Nawet nie wiedziałam jaka była u nich godzina.
- Winter! - skrzywiłam się słysząc amerykański akcent. Z mojej opresji uratowała mnie rudowłosa kobieta, która do mnie pobiegła.
- Dzień dobry - przywitałam się nieśmiało.
- Witaj kochanie - lekko mnie uściskała. - Ja jestem Sally, a to mój mąż James i dzieci. - wskazała na trzy osoby bok siebie. - Och gdzie moje maniery, daj mi te torby, bo jeszcze zniszczysz sobie kręgosłup.
Podziękowałam za pomoc, położyłam wszystkie bagaże na ziemi. Pan James uścisnął mi rękę uśmiechając się przy tym przyjaźnie. Za nim podeszła do mnie Holly.
- Hej, jestem Holly. Pewnie już to wiesz, ale wolę się przedstawi, żeby nie było.
- Winter.
- Czyli to jednak twoje prawdziwe imię - lekko się speszyła, na co posłałam jej zaciekawione spojrzenie. - Nie zrozum mnie źle, ale rzadko spotka się ludzi o takim imieniu.
- Większość ludzi mi to mówi. - machnęłam ręką przypominając sobie minę osób, którym się przedstawiałam. Istniały imiona jak Autumn lub Summer, ale Winter było unikatowe.
Obok Holly pojawił się Atlas.
- Miło cię w końcu poznać - powiedział przyjaźnie. - Próbowałem cię wcześniej wystalkować w necie, ale jesteś jak moja siostra. Nigdzie nie wstawiasz swoich fotek, szczerze to trochę inaczej ciebie wyobrażałem. Tak w ogóle Atlas jestem.
- Winter, ale to już wiesz.
Chłopak lekko się zaśmiał, a ja mu zawtórowałam. Po pierwszym poznaniu dwójki rodzeństwa spojrzałam na drugiego z braci. Maxwell stał w nonszalanckiej pozycji i obserwował mnie. Nie wiem dlaczego, ale poczułam się trochę zakłopotana.
- Maxwell, ale mów mi Max - skinął głową.
- Słyszałeś moje imię już dwa razy, więc raczej nie muszę ci się przedstawiać. - zażartowałam, a blondyn uśmiechnął się lekko. - No, chyba że zapomniałeś.
- Takiego imienia nie da się zapomnieć - puścił mi oczko, a ja poczułam lekkie uczucie gorąca na policzkach. Niby nic nie znaczący komplement od nowo poznanego chłopaka, a ja już zaczynam świrować.
Po wstępnym zapoznaniu pan James zarządził wymarsz do samochodu. Byłam mu za to wdzięczna, ponieważ mimo siedzenia dwanaście godzin na tyłku, czułam się jakoś zmęczona. Auto Grantów okazało się być dużym vanem, którego marki nie byłam w stanie rozpoznać. Gdyby był tu mój brat, wyrecytowałby wszystkie jego parametry. Chciałam pomóc włożyć torby do bagażnika, ale Sally kategorycznie mi zabroniła. Zrobiło mi się jeszcze bardziej głupio, kiedy Max ustąpił mi swoje siedzenie, a sam usiadł na samym tyle. W trakcie jazdy Atlas i Holly poruszali wszystkie możliwe tematy. Odpowiadałam mi tyle ile mogłam i chciałam. Definitywnie należeli do dusz towarzystwa. Mnie to absolutnie nie przeszkadzało, cieszyłam się, że będą miała do kogo się odezwać.
- Chłopcy zabierzcie torby Winter - oznajmiła Sally kiedy auto zaparkowało pod domem.
Ledwo wyszłam z auta, a już od razu Holly wzięła mnie pod ramię i wprowadziła mnie do środka. Ich przedpokój wyglądał jak większość przedpokojów. Nad drewnianą komodą wisiało okrągłe lustro, w kącie stały stojaki na buty, a na ścianach wisiały wieszaki na ubrania. Klasyk. Położyłam na ziemi plecak, żeby ściągnąć trampki. Nie chciałam wyjść na niewychowaną. Mój pokój był na piętrze, sąsiadował z pokojem blondynki i Atlasa. Z tego co mi przekazała, to Max ma swój teoretycznie w piwnicy, bo dawno temu zrobili specjalny remont. Kiedy stanęłyśmy przed drzwiami domowniczka przepuściła mnie przodem. Pokój był średniej wielkości trochę mniejszy od mojego w Anglii. Ściany były w kolorze jasnego beżu, na których widniały niebieskie trójkąciki. Meble miały biały kolor, co dawało całości ładny efekt. Pod ścianą stało równo zaścielone łóżko z dużą ilością poduszek. Dodatkowo stało tam biurko z obrotowym krzesłem.
- I jak ci się podoba?
- Jest świetny - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Dziewczyna posłała mi uśmiech, a po chwili do pokoju weszli chłopacy, tachając ze sobą moje bagaże.
- Gdzie to postawić?
- Możesz tam - wskazałam kąt obok biurka. - Dzięki za wniesienie tego.
- Nie ma sprawy. Jak pierwsze wrażenie? Chyba nie jesteśmy tacy źli, prawda? - zagadnął Max, siadając na krześle.
- To się jeszcze okaże - mrugnęłam do niego. - A tak na poważnie wszystko jest jak w najlepszym porządku. Muszę tylko przyzwyczaić się do waszego akcentu - powiedziałam lekko speszona.
- Ty musisz się przyzwyczaić? - zdziwił się. - Dziewczyno kiedy pierwszy raz cię usłyszałem nic nie zrozumiałem. Musiałem się bardzo skupić, żeby poskładać wyrazy w głowie.
- Naprawdę mówię tak tragicznie? - zapytałam zdziwiona, a oni przytaknęli. - Rany jak wy ze mną wytrzymacie.
- Nic się nie martw. - pocieszyła mnie Holly. - Ty przyzwyczaisz się do naszego akcentu, a my do twojego. Będzie niezła zabawa.
Posłałam jej lekki uśmiech. Przez następne dwadzieścia minut rodzeństwo w skrócie opowiedzieli mi co mnie czeka w Scottsdale. Naszą wyminę zdań przerwała Sally proponując mi, żebym się odświeżyła po podróży. Z chęcią skorzystałam z tego pomysłu, czułam się trochę niekomfortowo w przepoconych ciuchach. Jakie było moje zdziwienie gdy się dowiedziałam, że specjalnie odstąpili mi jedną łazienkę. Chciałam zaprotestować, ponieważ to ich dom. Ja tu byłam gościem więc powinnam się podporządkować do nich. Jednak kobieta zapewniła mnie, że to nie jest wielkie problem, gdyż mają jeszcze dwie łazienki na dole. Nie wiem co było najdziwniejsze, to że oddali mi całą łazienkę, czy mają trzy łazienki.
CZYTASZ
Więcej niż muzyka
Teen Fiction„Muzyka wyraża, to co nie może być powiedziane i o czym nie można milczeć" - Victor Hugo. Decydując się na wymianę uczniowską do Stanów Zjednoczonych, Winter podjęła wielki krok w swoim dotychczasowym życiu. Dziewczyna nigdy nie robiła szalonych rze...