Po zjedzeniu obiadu, którym był makaron z serem i truskawkami wraz z Maxem zeszłam do jego pokoju. Przez mój dotychczasowy pobyt jakimś cudem ani razu tutaj nie byłam. Na pierwszy rzut oka było widać, że tutaj urzędował nastolatek. Łóżko było nie do końca pościelone, kilka ubrań leżało na krześle tak jak na podłodze. Nie żebym się czepiała, w moim rodzinnym domu też nie chciało mi się za bardzo sprzątać mojej przestrzeni osobistej. W kącie pokoju zauważyłam zapewne jakieś urządzenie do grania, ponieważ leżały na nim dwa pady. Na jednej ścianie wisiało kilka plakatów z universum Marcela i DC. Chłopak był ewidentnie fanem tych produkcji, gdyż dostrzegłam również sporą ilość komiksów na niewielkim regale. Coś czuję, że dogadałby się z moim tatą. On również uwielbiał filmy akcji, kiedy byłam młodsza włączał mi kilka takich filmów. Zawsze kończyło się tak, że to on miał największą frajdę z oglądania, bo ja nie rozumiałam do końca fabuły. Późniejszych latach próbowała coś tam oglądać, ale to chyba nie były moje klimaty.
- Wybacz za ten bałagan — powiedział speszony i pośpiesznie zaczęła zbierać ubrania. - Rzadko zapraszam do siebie jakiekolwiek dziewczyny za wyjątkiem mojej siostry. Zazwyczaj to są moi kumple, którzy mają wywalone w sprzątanie. Większość z nich ma jeszcze większy syf niż ja.
- Na prawdę? - zapytałam się, na co chłopak posłał mi pytające spojrzenie. - Biorąc pod uwagę twoją urodę oraz charakter spodziewałam się, że będziesz mieć dość sporo koleżanek. W sensie nie postrzegam cię jako casanovę i typowego podrywacz... - zawstydzona zaczęłam się plątać w słowach, powodując wybuch śmiechu u chłopaka. - Matko to zabrzmiało tak żałośnie zapomnij o tym. - wymamrotałam zapewne cała czerwona jak burak.
- Wyluzuj — powiedział przez śmiech. - Ale dobrze wiedzieć, że masz o mnie takie dobre zdanie — mrugną do mnie, powodując kolejną falę zawstydzenia.
W tym momencie miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Palnęłam taką głupotę przy chłopaku, u którego miałam mieszkać przez cały rok. Brawa dla mnie, jeszcze pomyśli, że na niego lecę czy coś. A przysięgam, że tak nie jest. Miałam do chłopaka czysto przyjacielskie stosunki, mimo że był całkiem przystojny. Muszę w końcu zamilknąć, bo będę się pogrążać jeszcze bardziej.
- To, co będziemy robić? - zapytałam cicho, żeby odbiec od żenującego tematu.
- Mam kilka propozycji — odchrząkną blondyn cały czas walcząc z uśmiechem. - Możemy coś obejrzeć, chociaż to jest zbyt banalne. Mam kilka gier planszowych w tym pokera, którego próbuje cię nauczyć mój brat. Można też pograć w jakieś gry, kiedyś coś mówiłaś, że chciałabyś się nauczyć obsługiwać pada.
Wszystkie jego propozycje były kuszące, ale stwierdziłam, że warto spróbować coś innego. Właśnie dlatego zdecydowałam się zagrać z chłopakiem w grę o nazwie Minecraft, dawno temu kiedyś w nią grałam, ale na komputerze mojego taty. Maxwell miał o wiele profesjonalny sprzęt niż mój, więc było o wiele lepiej. Na początku próbował mi wytłumaczyć jak obsługiwało się pada, na który profesjonalnie miał nazwę kontroler. Szło mi naprawdę fatalnie, nie umiałam zapamiętać funkcji przecisków, a nawet samo wciskanie sprawiało dla mnie duży problem. Zastanawiałam się jakim cudem mój towarzysz miał do mnie tyle cierpliwości. Dla niego to była bułka z masłem, widząc jak sprawnie posługiwał się tym cholernym urządzeniem, wątpiłam w swoją inteligencję. Po kilku nieudanych próbach poruszania postacią i położeniu jednego bloku miałam ochotę cisnąć padem w ścianę. Niestety nie mogłam tego zrobić, gdyż nie należał on do mnie, poza tym była nauczona szacunku do cudzych rzeczy. Nabuzowana z trudem normalnie odłożyłam urządzenie i chowając twarz w poduszkę położyłam się na podłogę. Moje zachowanie było na poziomie małego obrażonego dziecka, ale miałam to gdzieś. Musiałam w miarę cywilizowany sposób odreagować negatywne emocje. Moje zachowanie najwidoczniej rozbawiło chłopaka, gdyż usłyszałam cichy śmiech. Zirytowało mnie to jeszcze bardziej, chociaż jego reakcja była adekwatna do sytuacji. No bo kogo nie rozbawiłby widok prawie siedemnastoletniej dziewczyny leżącej na ziemi z poduszką na twarzy, tylko dlatego, że nie umiała ogarnąć jednej gry? Ja bym miała niezły ubaw.
CZYTASZ
Więcej niż muzyka
Teen Fiction„Muzyka wyraża, to co nie może być powiedziane i o czym nie można milczeć" - Victor Hugo. Decydując się na wymianę uczniowską do Stanów Zjednoczonych, Winter podjęła wielki krok w swoim dotychczasowym życiu. Dziewczyna nigdy nie robiła szalonych rze...