Rozdział 5

28 6 5
                                    

- To jest właśnie Winter — przedstawiła mnie. - Winter poznaj moją przyjaciółkę, Eloise.

- Cześć, miło cię w końcu poznać — powiedziała z lekką rezerwą. — Daj pomogę ci z tymi książkami.

- Mnie ciebie również i dzięki za pomoc.

Eloise wzięła część podręczników, a blondynka spojrzała na numerek mojej szafki i od razu wiedziała, gdzie stoi. W trakcie drogi dziewczyny zaczęły rozmawiać na temat jakiegoś projektu, a ja z ciekawością ich słuchałam. Idąc obok siebie były jak woda i ogień, Eloisie była o wiele wyższa przez swoje wysokie glany, ale bez nich na pewno też górowała wzrostem. Miała czarne włosy z fioletowymi pasemkami, jej styl podchodził pod gotycki. Czarna koronkowa sukienka z gorsetem, tego samego koloru kreski, paznokcie. Tylko usta miała pomalowana na ciemno bordowy kolor. Osobiście na ten moment nigdzie bym się tak nie wybrała, ale musiałam przyznać, że w tym wydaniu wyglądała prześlicznie. Jej styl wypowiadania się był poważny i spokojny, w przeciwieństwie do Holly. Ona z kolei była chodzącym wulkanem, który zamiast lawy tryskał pozytywną energią. Mieszkając z nią przez trzy dni przekonała się, że jest jej wszędzie pełno. Były kompletnym przeciwieństwem siebie, jednak było widać pomiędzy nimi tę chemię.

- Oto twoja szafka — z zamyślenia wyrwał mnie głos blondynki. - Nasze są po drugiej stornie, ale nadal blisko twojej.

Otworzyłam metalowe drzwiczki, po czym wzięłam od nowo poznanej dziewczyny książki,  te niepotrzebne odłożyłam do środka. Według planu miałam mieć teraz biologię, tak się złożyło, że dziewczyny mają ją ze mną. Musiałyśmy przejść trochę, ponieważ sala była na drugim końcu budynku. Podczas tej wycieczki zamieniłam parę zdań z czarnowłosą na temat wyboru mojego miejsca na wymianę uczniowską. Odpowiedziałam jej tak jak innym ludziom, którzy się o to pytali. Nadarzyła się taka okazja, więc nie miałam zamiaru narzekać. Dotarłyśmy pod klasę pięć minut przed dzwonkiem. W pomieszczeniu siedziało już parę osób, nie zdążyłam im się przyjrzeć, ponieważ Holly pociągnęła mnie i Eloise w stronę stolika przy oknie. Było ich to stałe miejsce, które wcześniej dzieliły z jakimś chłopakiem, za którym nie przepadały. Nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała, czy na pewno mogę tutaj siedzieć. Może i nie darzyły sympatią dotychczasowego sąsiad, jednak nie chciałam komuś zabierać miejsca. Dziewczyny rozwiały moje wątpliwości, więc usiadłam na środku. Holly zaczęła wymieniać mi różne informacje na temat pani z biologii. Na imię miała Peggy Benson, często chodziła w kolorowych sukienkach, miała trzy koty, była przed trzydziestką, jednak nie miała męża. I według uczniów, a w szczególności męskiej populacji była najładniejszą nauczycielką w szkole. Jeśli faktycznie jest taka, to jest bardzo szybko może zyskać moją sympatię. W klasie zebrało się sporo ludzi w tym poprzednio wspomniany chłopak.

- Sorry, ale ja tutaj siedzę — odezwał się głos za mną.

- Teraz już nie — mruknęła gotka i posłała mu wrogie spojrzenie.

Brunet chciał jej coś odpowiedzieć, ale ubiegła go Holly.

- Wybacz Mike — zaczęła słodkim głosem. - Winter jest tutaj nowa i zaprosiłyśmy ją tutaj, żeby czuła się trochę lepiej. Mam nadzieję, że to nie jest problem?

- Nie no, skądże — powiedział lekko zawstydzony.

- Jesteś bardzo miły, dziękuję ci — posłała mu, na co się lekko zarumienił i poszedł szukać innego miejsca.

- Czemu byłaś dla niego miła?! - oburzyła się Eloise. -Ten typ doprowadza mnie do szału.

- A według mnie jest nawet spoko.

- Wywnioskowałaś to po jednym wspólnym projekcie? - zadrwiła. - Gościu jest chodzącą irytującą irytacją, zapomniałaś już jak się wymądrzał kiedy musieliśmy pracować w grupach? Byłam gotowa wbić mu długopis w krtani, żeby w końcu zamknął mordę.

- On tylko poprawił twój błąd.

- Okej może i tak, ale niektóre komentarz mógł sobie darować.

Byłam trochę zdezorientowana ich konwersacją, ale starałam się jakoś nadążyć. Ich wymianę zdań przerwała wchodząca do klasy uśmiechnięta nauczyciela. Szczerze widząc ją prawie otworzyłam usta ze zdziwienia. Kobieta wyglądała jak jakaś modelka z Top Secret, szczupła sylwetka do tego wysoki wzrost. Nic dziwnego, że jest uznawana za najładniejszą nauczycielkę, nie jedna kobieta marzyła o takim wyglądzie. Nauczycielka przywitała się z nami, po czym zaczęła sprawdzać obecność. Gdy wyczytała moje imię oraz nazwisko większość par oczu zwróciła się w moim kierunku. Nie było to przyjemne doświadczenie, ponieważ nienawidziłam być w centrum uwagi. Z opresji uratowała mnie pani Benson, kobieta posła mi przemiły uśmiech i zapytała, czy to ja jestem z wymiany. Odpowiedziałam jej starając się naśladować amerykański akcent, ale chyba mi nie wyszło. Potwierdzeniem były ciche parsknięcia niektórych osób. Nauczycielka na szczęście nie wyśmiała mojej marnej próby, tylko zapytała o kilka rzeczy i poprosiła, żebym została po lekcji.

Pierwsza godzina minęła zaskakująco szybko. Nauczycielka świetnie prowadziła lekcję tłumacząc nam wszystko prostym językiem. Przyznaję, że czasami miałam problemy ze zrozumieniem niektórych zdań, ale z pomocą przychodziły mi dziewczyny. Tak jak prosiła wcześniej zostałam chwilę po dzwonku. Kobieta pytała mnie, na jakim poziomie skończyłam jej przedmiot w poprzedniej szkoły i czy ten przedmiot jest moją mocną stroną. Jak się okazała byłam na równi ze swoją grupą, a na drugie pytanie nie mogła udzielić poprawnej odpowiedzi. Raz tematy wchodziły mi do głowy, a kolejnym razem niczego nie kumałam. Po krótkiej, ale zarazem przyjemnej rozmowie dołączyłam do dziewczyn. Obie trzymały kubki z kawą.

- I jak tam prywatna rozmowa z naszą babką? - zagadnęła Holly.

- Bardzo dobrze, jest przemiłą kobietom.

- To prawda — przytaknęła mi Eloise. - Niestety nie wszyscy nauczyciela tacy są. Na przykład gościu z historii. Na jego widok mnie skręca — skrzywiała się.

- Jest aż tak straszny? - zapytałam z lekki rozczarowaniem, ponieważ naprawdę dobrze mi szło z tego przedmiotu. Miałam zamiar utrzymać wysokie wyniki nawet w tej szkole.

- Powiem tak — zaczęła. - Facet potrafi ciekawie opowiadać, ale na tym kończą się jego zalety. Jest strasznym seksistą i rzuca niezbyt przyjemnymi uwagami. Głównie w stronę dziewcząt.

- Może się zmienił — próbowała pocieszyć Holly.

- Gdybyś chodziła na historię przekonałabyś się, że raczej do zmian ma przed sobą bardzo długą drogę, Zresztą Winter za niedługo będzie miała przyjemność wyrobić o nim swoją opinię.

Temat pana z historii przepadł szybko tak jak przyszedł. Z racji tego, że teraz zaczęła się przerwa dziesięciominutowa wraz z dziewczynami usiadłyśmy na pobliskiej ławce. Korzystając z chwili wytchnienia wyciągnęłam telefon z zamiarem sprawdzenia wiadomości. Akurat w tym samym momencie dostałam wiadomość od Atlasa. Zapytał jak daję sobie radę i zaproponował poznanie swoich znajomych z chórku szkolnego. Ochoczo zgodziłam się na jego propozycję. Od kiedy powiedział, że do niego należy oraz jego zespół przeszedł do etapu regionalnego zyskał moje wielkie zainteresowanie. Odpisał mi bardzo szybko informując mnie, że za chwilę po mnie przyjdzie. Polubiłam jego wiadomość, po czym wzięłam łyk wody z bidonu. Kiedy zauważyłam go na horyzoncie  podniosłam kąciki ust do góry.

- Wybacz Holly, ale porywam naszą Winter — objął mnie ramieniem. - Witaj czarna damo — posłał Eloisie zawadiacki uśmiech, na co ona pokazała mu środkowego palca.

- Tylko odprowadź ją później pod salę historyczną.

- Jasne jak słońce.

Zarzuciłam plecak na ramię i wraz z chłopakiem poszła w nieznanym mi kierunku.

- Sala naszych prób jest niedaleko. Na pewno polubisz tych ludzi są zajebiści, a w szczególności moi ziomkowie.

Nie wiem czemu, ale jakoś mu uwierzyłam. Osoba taka jak Atlas raczej przebywa w ciekawym towarzystwie. Kiedy znaleźliśmy się przed odpowiednią salą chłopak popchnął drzwi i energicznym ruchem wparował do środka, wcześniej przepuszczając mnie w drzwiach, imponując mi tym.



Więcej niż muzykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz