Rozdział 6

38 6 10
                                    

- Uwaga ludzie! - Atlas zaciągnął mnie na środek sali powodując u mnie napływ stresu. - To jest Winter. - Winter poznaj Lucy — wskazał na niską brunetkę, która siedziała na krześle z założonymi nogami. - Ten tutaj to Eddie, a obok niego stoi Elvis. - wymieniona dwójka pomachała do mnie. - A ta dziewczyna z różowymi włosami to Stella. - Jak na razie nadążałam kto jest kim, więc było dobrze. - W zespole jest nas oczywiście więcej, ale najwyraźniej reszta nie odczytała wiadomość na grupie — powiedział z goryczą chłopak. - A właśnie, nie było tutaj Meredith? Pisała mi, że będzie.

- Księżniczka pewnie ma mnóstwo innych rzeczy na głowie niż spotkanie się ze zwykłymi biedakami — powiedział ironicznie Elvis, po czym podszedł do mnie. - Miło mi cię w końcu poznać. - wystawił w moim kierunku dłoń, którą uścisnęłam z uśmiechem.

- Zaraz do niej zadzwonię. - mruknął Atlas ignorując poprzedni komentarz odnośnie niejakiej Meredith.

Kiedy chłopak odszedł od nas kawałek dalej do mnie podeszły dwie dziewczyny.

- Jesteś z Anglii, prawda? - zapytała Lucy. - Atlas od dłuższego czasu gadał jak najęty, że przyjedzie do nich dziewczyna z wymiany.

- Co do pytania, to tak, a dokładnie z Londynu. Czyli mam rozumieć już każdy wie o moim istnieniu. - dziewczyny lekko się zaśmiały.

Pogadałyśmy ze sobą jeszcze kilka minut, a  była to naprawdę przyjemna interakcja. Głównie odpowiadałam na ich pytania, ale również dowiedziałam się, że ich grupa bierze udział w konkursie muzycznym. Temat mnie bardzo zaciekawił i gdyby nie dzwonek na lekcję wypytałabym o więcej szczegółów. Zgodnie z obietnicą chłopak podprowadził mnie pod klasę gdzie miałam mieć lekcje historii. Eloise stała podparta o ścianę, przy tym przeglądając coś na telefonie. Pożegnałam się z Atlasem, po czy podeszłam do dziewczyny. Widząc mnie ciemnowłosa schowała urządzenie do torby. Tak jak myślałam dziewczyna nie należała do rozmownych osób, gdyż tylko zapytała mnie, gdzie wybrałam się z bratem Holly. Po dość dłuższym czasie przybiegł do nas nieco zdyszany mężczyzna. Na jego widok moja towarzyszka przybrała ponury wyraz twarzy i przewróciła oczami. Byłam bardzo ciekawa, czy mężczyzna jest naprawdę taki jak opisała go gotka.

***

Po skończonych lekcjach Holly postanowiła zabrać mnie na pizzę. Z ogromną radością przyjęłam ten pomysł, ponieważ od dłuższego czasu burczało mi w brzuchu. Pizzeria była dziesięć minut od szkoły, więc poszłyśmy tam na piechotę. I tak nie miałybyśmy innego wyboru, kluczyki od samochodu miał Max, który aktualnie miał trening baseballa, a Atlas próby zespołu. Namawiał mnie wcześniej, żebym została, gdybym nie była bardzo głodna z chęcią bym ich posłuchała. Zresztą nadal z tyłu głowy miałam ich zawody regionalne. Musiałam zapytać o to dziewczyny.

- Słuchaj Holly — zaczęłam. - Dzisiaj poznałam część znajomych Atlasa, pogadałam trochę z nimi i dowiedziałam się, że ćwiczą do zawodów między stanowych. Znasz może więc szczegółów?

- Już ci mówię — dziewczyna zajęła krzesło naprzeciwko mojego. - Jeszcze dwa lata temu szkolny chórek praktycznie nie istniał. Brakowało chętnych, a przede wszystkim utalentowanych ludzi. Zmieniło się to kiedy do akcji wkroczyła pani Reid, uczy w naszej szkole filozofii. Co ciekawe jest byłą absolwentką naszej placówki oraz sama kiedyś należała do chóru. Nagłośniła całą sprawę i samo jakoś poszło. Zespół aktualnie liczy dziewięciu członków, ale uwierz mi na słowo, że na początku mieli pod górkę. Oczywiście Atlas zdawał mi z tego relację.

- Holly nie chcę ci przerywać, ale Winter zapytała cię o konkurs, a nie o całą biografię — wtrąciła się dotychczas milcząca Eloise.

- Faktycznie — uśmiechnęła się do mnie nerwowo. - Wybacz, ale jak zdążyłaś zauważyć za dużo mówię. A propos konkursu, to grupka Atlas przygotowuje się do niego od roku. Rozwinęli swoje muzyczne potencjały i przeszli próg wyżej. Zresztą najlepiej będzie jak on sam ci o tym opowie.

Mówiąc szczerze zaciekawiła mnie niedokończona historia Holly o chórku. Sama kiedyś chodziłam na lekcje  śpiewu, jednak było to poza szkołą. Moja jak na razie była placówka nie miała do zaoferowania tego typu zajęć. Były to głównie kółka związane stricte z nauką, na które głównie chodzili wielbiciele nauk  ścisłych. Będę musiała podpytać Atlasa o szczegóły. Przerwałyśmy na chwilę naszą rozmowę, kiedy kelnerka wręczyła nam karty menu. Otworzyłam od razu stronę z rodzajami pizzy, doznając przy tym wielkiego szoku jedzeniowego. Większość nazw była dla mnie zupełnie obca, a o kombinacjach smakowych to już nawet nie wspomnę. Chciałam się podpytać dziewczyn, ale było mi trochę głupio, więc finalnie wybrałam normalniejszą i bezpieczniejszą opcję. Przy okazji dowiedziałam się, że moja nowo poznana (mam nadzieję) koleżanka preferowała ostre smaki. W oczekiwaniu na nasze zamówienie Holly kolejny raz zaczęła mnie wypytywać o mój pierwszy dzień szkoły. Robiło się to trochę nudne i męczące, jednak dziewczyna miała dobre chęci, więc opowiedziałam jej tak samo jak wcześniej. Dodałam tylko swoje odczucia o słynnym panu z historii, wcześniej mi jakoś to wypadło z głowy. Tak jak Eloise mówiła facet był trochę dziwny. Na samym początku lekcji rzucił jakimś nieśmiesznym żartem, który swoją drogą był trochę rasistowski. Przy wyczytaniu mojego imienia zapytał mnie, czy z charakteru jestem królową lodu. Parę razy widziałam jak czarnowłosa wywracała oczami z irytacji. Dowiedziawszy się, że jestem z Anglii zaczął opowiadać o byłych i obecnych relacjach tych państw. Było to zupełnie nie na temat i większości z tych faktów wiedziałam, jednak rzeczywiście fajnie o tym mówił.

Pizza była bardzo dobra, jedynym jej minus była jej spora wielkość. Dlatego niezjedzone kawałki wzięłyśmy na wynos. Po zapłaceniu Holly oznajmiła, że za pięć minut mają podjechać pod nas jej bracia. Eloise opuściła nas wcześniej, ponieważ nie daleko stąd miałam przystanek autobusowy.  Jakże było moje wielkie zaskoczenie, gdy na pożegnanie posłała mi lekki, prawie że nie zauważalny uśmiech. Holly również miała podobną reakcję, ponieważ posłała jej szeroki uśmiech i podniosła kciuki do góry.

- Możesz czuć się zaszczycona Winter — zagadnęła, kiedy zostałyśmy same. - Eloise dosłownie nigdy nie okazuje żadnych miłych gestów przy nowo poznanych osobach. Najwyraźniej masz wyższy ranking niż osoby, które toleruje.

- Bardzo miło mi jest to słyszeć — powiedziałam szczerze zadowolona. Od początku zorientowałam się, że czarnowłosa jest bardzo skryta i nieufna. Z doświadczenia wiem, iż nawet takie drobne gesty są dla takich osób sporym wyzwaniem. Miałam nadzieję, że z czasem załapiemy jeszcze lepszy kontakt, bo naprawdę wydawała się interesującą osobą.

Po kilku minutach przyjechali po nas chłopacy. Zajęłam swoje dotychczasowe miejsce obok Maxa. Nie zapięłam jeszcze dobrze pasów, a Atlas od razu zaczął zasypywać mnie tymi samymi pytaniami, co Holly. Kolejny raz w tym dniu zaczęłam ten sam monolog. Podczas mówienia przyłapałam się, że co jakiś czas zerkałam na blondyna. Nie miałam pojęcia dlaczego, wyglądał tak samo jak rano, no może jego włosy były lekko wilgotne i roztrzepane. To dodawało mu cholernego uroku. Na miłość boską musiałam się ogarnąć, bo nie przyjechałam tutaj, żeby wzdychać do syna moich opiekunów.






Więcej niż muzykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz