Rozdział 7

37 7 10
                                    

- Dobra dzieciaki spokój! - podniosła głos zirytowana pani Reid — Od półgodziny nie umiecie dogadać się odnoście piosenek. Jak tak dalej pójdzie to nie będziecie mieli nic.

Po skończonych lekcjach postanowiłam zostać na próbie chórku. Zdążyłam już poznać wszystkich jego członków. Z większością złapałam świetny kontakt, który nie ograniczał się do kilku słów. Dali mi również jasno do zrozumienia, że jestem mile widziana na ich próbach. Byłam bardzo szczęśliwa z tego powodu, gdyż w poprzedniej szkole nie miałam tylu znajomych. Aktualnie nastolatkowie dyskutowali na temat wyboru piosenki na zawody regionalne. Jak bywa w tego typu dyskusjach każdy miał swoje zdanie i nie koniecznie zgadzała się ze zdaniem innych. Również nie odbyło się bez przekleństw oraz wyzwisk w swoim kierunku, ba nawet prawie doszło do ręko czynów. To ostatnie było spowodowane niechęcią dwóch osób do siebie.

- Ja już podałam moją propozycję — powiedziała hardo Willow. - Gdyby reszta przejrzała na oczy, że ich propozycje są do dupy nie byłoby problemu.

- Przepraszam bardzo — głos zajęła rudowłosa Meredith. - Twoja piosenka nadaje się co najwyżej do klubu ze striptizem, a nie na tak ważne zawody. Nie mam zamiaru kręcić dupą przed tyloma ludźmi.

- Gdybyś tylko ją miała — prychnęła Mulatka, na co Rudowłosa otworzyła usta z oburzenia.

Na pierwszy rzut oka było widać, że te dwie nie pałały do siebie miłością. Nic dziwnego, gdyż obie miały inne osobowości oraz mocne charaktery. Meredith była typem gwiazduni i pilnej uczennicy w jednym. Dziewczyna była za bardzo ambitna, a do tego miałam wielki talent wokalny, którego była świadoma. Była również bardzo ładna, posiadała zgrabną figurę, której zresztą jej zazdrościłam, piękne rude loki oraz przyciągającą twarz. Cały czas rozpowiadała, że dzięki swoim umiejętnością oraz determinacji bez problemu dostanie się na Broadway. Żeby było jasne, życzyłam dziewczynie jak najlepiej, ale nie trawiłam jej, zresztą chyba w zajemnością. Kiedy Atlas nas sobie przedstawił zeskanowała mnie oceniającym spojrzeniem i od razu dała mi do zrozumienia, że mam nie wchodzić w jej paradę. Gdy tylko pojawia się w zasięgu mojego wzroku jak i uszu na usta cisnęły mi się rozmaite przekleństwa. Powstrzymywałam się ze względu na Atlasa, gdyż miał bardzo dobry kontakt z dziewczyną. Odzywała się również moja pokojowa strona, która nie znosiła konfliktów. Z kolei Willow była bardzo żywiołową osobą, która dosłownie nie znała granic. Dziewczyna potrafiła być szczera do bólu nie zostawiając na nikim suchej nitki. Bardzo kolokwialnie można byłoby rzec, że miała charakter sukowaty. Tak jak poprzednia dziewczyna wyglądem też się mogła pochwalić. Była Mulatką, przez co według mnie z automatu dodawało jej dodatnich punktów do wyglądu. Miała również niesamowite poczucie stylu. Kiedy ja musiałam spędzać dobre dziesięć minut na dopasowywaniu ubrań, jej wystarczy kilka chwil na to, żeby stworzyć stylowy outfit. Raz byłam tego świadkiem, kiedy dziewczyna zaproponowała mi wyjście do galerii handlowej. Zdziwiła mnie wtedy jej propozycja, gdyż sądziłam, że takie osoby jak ją nudzą. Jednak zbyt pochopnie ją oceniłam, a teraz jesteśmy dość dobrymi znajomymi ze szkoły.

- Ludzie co jest z wami?! - zirytowana Willow podniosła głos. - W dzisiejszych czasach oprócz piosenki zwraca się też uwagę na choreografię i kostiumy. Dzięki piosence "Baby one more time" będziemy mieć wszystko w jednym. I wcale tam się nie kręci dupą, jak tu ujęła nasze przesłodka koleżaneczka - ostanie słowo wypowiedziała fałszywą uprzejmością i spojrzała ma rudowłosą.

- Willow ma trochę racji - głos zabrał Atlas. - Choreografia też odgrywa kluczową rolę, ale piosenka Britney bardziej nadaje się dla dziewczyn, a w tej grupie są też przedstawiciele płci męskiej.

- No w końcu ktoś to zauważył - Elvis poklepał chłopaka po ramieniu. - Nie mam zamiaru wcielać się w rolę tancerza, ubranego w chujowo wyglądający szkolny mundurek.

Więcej niż muzykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz