Prolog

282 16 6
                                    

Angel wpadł gwałtownie do swojego pokoju i zatrzasnął z hukiem drzwi.
Słyszał, że Valentino nadal wykrzykuje za nim obelgi i groźby. Słyszał jego kroki w korytarzu, więc jak najszybciej przekręcił klucz w zamku, żeby mężczyzna nie mógł wejść do jego pokoju.
Po policzkach płynęły mu ciepłe łzy, a z nosa ciekła krew.
Otworzył szafę.
Wyjął z niej swoją czarną torbę i zaczął wrzucać do niej hurtem ubrania, a potem także inne rzeczy, nie patrząc nawet za bardzo jakie.
Klamka w drzwiach poruszyła się.
Ktoś szarpnął nią.
-Angel, otwieraj, do cholery! -krzyknął Valentino. -Otwieraj, albo wyważę ci te pieprzone drzwi!
Angel drżącymi dłońmi zapiął torbę i ruszył do okna.
Otworzył je pospiesznie i zaczął gramolić się na parapet.
-Angel, masz ostatnią szansę! -wydarł się Valentino.
Angel usłyszał podniesiony głos Voxa i odgłosy szarpaniny.
Wzdrygnął się i spojrzał w dół.
Nagle odniósł wrażenie, że ziemia jest strasznie daleko stąd.
Odwrócił głowę, z myślą, że może lepiej zawrócić, ale wtedy drzwi wyleciały z zawiasów i w progu stanął Valentino.
W jego oczach płonęła czysta furia.
Kiedy zobaczył, że Angel siedzi w oknie, na moment zamarł.
A potem rzucił się w jego stronę, z wyciągniętymi przed siebie rękami.
Angel zacisnął powieki i zsunął się z krawędzi parapetu.
Poczuł, że spada, ale to uczucie nie trwało długo.
Upadł na bruk, a całe jego ciało przeszył ból.
Odebrało mu oddech, a łzy zamgliły pole widzenia.
Policzył do pięciu i podniósł się z wysiłkiem, wiedząc, że to jeszcze nie koniec.
Samo wyskoczenie z okna nie pomoże.
Teraz musi uciekać.
-Angel! Angel, wracaj tu natychmiast!
Angel podniósł głowę w górę.
Z okna jego pokoju wychylał się się Valentino i krzyczał.
Vox przytrzymywał go, żeby nie wypadł, z prawie tak samo wściekłą miną co Val.
Angel uśmiechnął się z wysiłkiem.
Uniósł rękę i pomachał im.
Obrócił się na pięcie, zebrał całą swoją energię i puścił się biegiem ciemną uliczką.

Family Jewels || RADIODUSTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz