-Wyskoczyłeś z pierwszego piętra? -spytała ze zrozgą Charlie, przyciskając sobie ręce do ust.
Charlotte Morningstar była jedną z osób, którym Angel naprawdę ufał.
Wiedziała o jego trudnej sytuacji rodzinnej i zawsze mówiła, że gdyby potrzebował pomocy to ona może mu ją dać.
Do tej pory traktował te propozycje z dystansem, przekonany, że sam powinien radzić sobie z własnymi problemami, a nie zrzucać je na barki przyjaciół.
Ale tym razem nie miał dokąd pójść.
-Nie połamałeś się? -zapytała Charlie, ujmując w dłonie jego twarz. -Oh, Angel... -jęknęła. -Pójdę po apteczkę, poczekaj...
Wybiegła z salonu w takim tempie, jakby gonił ją sam diabeł.
Roztrzęsiony Angel przysiadł na jednej z czerwonych kanap.
Uciekł z domu.
Od dawna taki pomysł chodził mu po głowie, ale...
Na Boga, przecież Valentino go za to zamorduje!
Jak mógł zrobić coś tak głupiego?!
Znowu zaczął płakać.
Val mu tego nie odpuści...
Po kilku minutach wróciła Charlie.
-Jestem! -zawołała.
Usiadła obok chłopaka i położyła sobie apteczkę na kolanach.
-Angel, kochanie, czy ty płaczesz?
Angel pospiesznie wytarł rękawem łzy.
-Nie. -odparł.
Charlie popatrzyła na niego ze zmartwieniem.
Delikatnie dotknęła opuszkami palców podbitego oka chłopaka, który skrzywił się i syknął przez zęby.
-Boli? -spytała ze współczuciem dziewczyna.
Angel wzruszył obojętnie ramionami.
Charlie posmarowała mu oko gęstą maścią o ziołowym zapachu, odkaziła rozcięcia, których nabawił się od upadku, wytarła krew i poprzyklejała mnóstwo plasterków, wszystkie kolorowe i w jakieś wzroki.
-Boli cię coś jeszcze? Na pewno nie masz niczego złamanego? -dopytywała z troską Charlie. -Chcesz pojechać do szpitala? Albo chcesz chociaż wziąć tabletkę przeciwbólową?
Angel pokręcił w milczeniu głową i schował twarz w dłoniach.
-Co ja mam teraz zrobić, Charlie? -zapytał cicho. -Nie mogę wrócić do domu. Valentino... On...
Charlie położyła dłoń na jego plecach i pogłaskała go uspokajająco.
-W porządku, Angel. Możesz zatrzymać się tutaj. -powiedziała.
Angel spojrzał na nią.
-Twoi rodzice... nie będą mieli nic przeciwko?
-Nie ma ich tutaj. -przypomniała mu Charlie. -Nawet nie będą o niczym wiedzieli. Vaggie też praktycznie tu mieszka, więc nie będzie żadnego problemu, żebyś ty także został.
-Charlie...
Angel objął ją i przyciągnął do siebie.
-Dziękuję. -wyszeptał, czując gulę w gardle. -Dziękuję, Charlie... Tak bardzo dziękuję...
-Hej, to nic takiego, Angel. -dziewczyna uśmiechnęła się słabo. -Chodź, jest już późno, a ty miałeś dziś wystarczająco wrażeń. Pokażę ci twój pokój.
Wjechali windą na ostatnie piętro.
Było to piętro nigdy nie zamieszkiwane przez gości, ponieważ zajmowali je w całości Charlie i jej rodzice, kiedy akurat byli w domu, choć obecnie ciągle podróżowali po świecie.
Właściwie to Angel nie pamiętał kiedy ostatnio ich widział.
Charlie zerknęła na niego i przyłożyła palec do ust, w uciszającym geście.
-Vaggie już śpi. -szepnęła wyjaśniająco.
Wpuściła przyjaciela do jednego z pokoi.
-Masz tu łazienkę i podstawowe rzeczy, takie jak mydło i pastę do zębów. -powiedziała. -Ale jeśli czegoś będzie ci brakowało to moja sypialnia jest na końcu tego korytarza. Zawsze możesz przyjść, Angel.
Stanęła na palcach i pocałowała go delikatnie w policzek.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. -zapewniła go.
Angel zmusił się do uniesienia kącików ust.
-Jasne. -rzucił.
Charlie bezszelestnie wycofała się z pokoju i zniknęła w ciemności.
Angel zamknął drzwi i rozejrzał się po pokoju.
Wiedział, że pomieszczenia na tym piętrze były większe i bardziej luksusowe niż inne, bo przeznaczone były do użytku własnego Charlie i jej rodziny.
Rzeczywiście, pokój sprawiał wrażenie bardzo wygodnego i bogatego.
Angel jednak nie miał siły na podziwianie wnętrza.
Rzucił swoją torbę na podłogę, wyłożoną czerwonym, miękkim dywanem i padł na łóżko.
Przekręcił się na bok i wyjął telefon z kieszeni spodni.
Zagryzł wargę.
Na ekranie wyświetliło mu się siedemdziesiąt nieodebranych połączeń od Val'a i prawie sto nieodczytanych wiadomości od niego.
Oprócz tego dwa połączenia od Vox'a i kilka wiadomość od niego, a także jedno niedobrane połączenie od Velvette.
Angel wyłączył komórkę i odłożył ją na szafkę.
Zacisnął powieki, mając nadzieję, że gdy się obudzi to wszystko okaże się snem.
Zawsze zasypiał z taką nadzieją i zawsze budził się w tym samym, okropnym świecie.
CZYTASZ
Family Jewels || RADIODUST
FanfictionKiedy szesnastoletni Angel ucieka z domu, jedynym miejscem, do którego może się udać jest hotel rodziców jego przyjaciółki, Charlie. Angel, zmęczony cierpieniem, spotykającym go od lat, daje się skusić wizji wolności, którą snuje przed nim tajemnicz...