Rozdział 2

200 12 10
                                    

Angel obudził się niewyspany.
Całą noc dręczyły go koszmary o Valentino, który rzucał się na niego i wypychał z okna, ale nie z pierwszego piętra, tylko z dziesiątego, a wtedy Angel spadał, spadał i spadał, dopóki nie wybudzał się, zlany potem.
Powlókł się do łazienki i spojrzał na swoje odbicie w lustrze.
Wyglądał źle.
Miał ciemne wory pod oczami, a podbite oko przybrało okropny, fioletowy kolor.
Odwrócił wzrok i przemył twarz zimną wodą, aby się nieco rozbudzić.
Nie pomogło.
Przebrał się w czarne jeansy i różową bluzę, której kaptur naciągnął sobie na blond czuprynę.
Z tego co wiedział o ósmej podawano tu śniadanie dla gości, więc Charlie pewnie była na dole.
Zszedł po schodach na dół, specjalnie nie korzystając z widny.
Bardzo nie chciał się na nikogo natknąć. Nie czuł się gotowy na spotkanie z innymi ludźmi.
Charlie faktycznie była na dole.
Rozmawiała z ożywieniem ze swoją dziewczyną, Vaggie, ale zobaczywszy jasnowłosego chłopaka, zostawiła ją i podbiegła do niego.
-Angel, jak się czujesz? -spytała, obejmując go za szyję. -Jest lepiej?
-Trochę. -mruknął Angel. -Cześć, Veggie. -powiedział, gdy dziewczyna do nich podeszła.
-Vaggie. -poprawiła go z irytacją Vaggie, ale po chwili jej głos stał się odrobinę mniej szorstki. -Charlie mówiła, że przyszedłeś wczoraj wieczorem. Wszystko okej?
Angel nie był pewien ile Vaggie wiedziała o jego rodzinie, ale ponieważ
Charlie mówił wszystko, to przypuszczał, że Vaggie też co nieco usłyszała.
-Oo, czyżbyś się o mnie martwiła, Veggie? -spytał w odpowiedzi na jej pytanie i uśmiechnął się sztucznie.
-Vaggie. -powtórzyła Vaggie.
-Jasne. Veggie. -Angel błysnął zębami, a Vaggie wzniosła oczy ku niebu.
-Posłuchajcie -odezwała się Charlie, chcąc zapobiec ewentualnej sprzeczce. -Może pójdziecie po Alastora? Ja w tym czasie przygotuję nam stolik i zjemy wszyscy razem śniadanie, dobrze?
-Dobrze, Charlie. -zgodziła się potulnie Vaggie.
Angel przewrócił oczami, gdy chwyciła go za rękaw i zaczęła wlec za sobą.
-Kto to jest Alastor? -zapytał.
-Przyjaciel Charlie. -odparła z niechęcią Vaggie.
Angel spojrzał na nią.
-Nie przepadasz za nim, co?
Vaggie zawahała się.
-Jest... dziwny. -oznajmiła półgłosem. -Bardzo... dziwny. No... sam wiesz...?
-Oh? -powiedział śpiewnie Angel. -Mam rozumieć, że jest... -poruszył sugestywnie brwiami. -... gejem?
-Nie o to mi chodziło. -westchnęła Vaggie. -Chociaż w sumie... kto go tam wie? Ale lepiej go o to nie pytaj. -dodała pospiesznie.
-Czemu?
-Sam się przekonasz. On jest specyficzną osobą.
Vaggie przystanęła w połowie korytarza i zapukała głośno do drzwi.
-Alastor! -zawołała. -Charlie woła cię na śniadanie! Śpisz?
Drzwi otworzyły się, omal nie uderzając dziewczyny, która w ostatnim momencie się cofnęła.
-Ależ nie. Nie śpię. -oświadczył chłopak, który je otworzył.
Miał ciemne włosy i wąskie rysy twarzy oraz, jak zauważył Angel, był całkiem przystojny, choć szeroki uśmiech na jego twarzy, w połączeniu z chłodnym wejrzeniem jego oczu, dawał dość niepokojący efekt.
Był w pełni i schludnie ubrany, ale te ubrania - koszula, brązowa kamizelka i proste, materiałowe spodnie - wydawały się być jakby z innej epoki.
Angel określiłby je słowem "vintage".
-Alastor, to jest Angel. -powiedziała Vaggie. -Ten najlepszy przyjaciel Charlie. Pamiętasz?
Alastor przeniósł wzrok na chłopaka i skinął lekko głową.
-Owszem. -potwierdził. -Charlie coś wspominała.
Angel poprawił kaptur, nie mogąc się pozbyć nieprzyjemnego uczucia, że Alastor lustruje go trochę zbyt uważnym spojrzeniem.
Wolał uniknąć pytań o podbite oko i wymęczony wygląd.
Na szczęście Alastor tego nie skomentował.
-Cóż, miło mi cię poznać. -powiedział tylko, a Angel mruknął coś niewyraźnie w odpowiedzi.
Vaggie miała rację.
W tym Alastorze było coś dziwnego, choć Angel nie potrafił stwierdzić do końca co.
Może chodziło o te ciuchy?
Albo o jego sposób bycia? Wydawał się być taki... zmanierowany.
Angel zrównał się z Vaggie.
Alastor szedł przed nimi, żwawym krokiem, w dłoni trzymając laskę, której bynajmniej nie używał do podpierania się.
Wymachiwał nią za to na prawo i lewo.
-Wygląda jak jakiś mroczny książę. -ocenił szeptem Angel. -Jesteś pewna, że nie mogę go zapytać czy jest gejem?
Vaggie rzuciła mu złe spojrzenie.
Alastor obejrzał się na nich.
Mimo że ciągle miał ten sam wyraz twarzy, to Angel odniósł wrażenie, że jest rozbawiony.
Blondyn mrugnął do niego, ściągając przy tym usta w dzióbek.
Alastor obrócił głowę tak gwałtownie, że kości chrupnęły mu w karku, co zabrzmiało dość przerażająco.
Angel przegryzł wargę, tłumiąc śmiech.

× × ×

Kiedy skończyli jeść śniadanie, Charlie poszła zrobić herbatę, a Vaggie od razu zerwała się, żeby jej pomóc.
Zniknęły obie w kuchni, a Angel został sam z Alastorem.
Uświadomił to sobie dopiero po paru długich sekundach i poczuł się trochę niezręcznie.
Zwłaszcza, że Alastor patrzył na niego, nawet nie starając się tego ukryć.
-Angel to chyba nie jest twoje prawdziwe imię, prawda? -zagadnął.
-Nie. -odparł Angel. -Ale wszyscy tak do mnie mówią.
-Mhm... -mruknął z zamyśleniem Alastor. -Kto ci tak brzydko podbił oko, mój drogi? -spytał, przekrzywiając z zaciekawieniem głowę.
-Nie twoja sprawa. -warknął Angel.
Odsunął krzesło, które przesunęło się po podłodze wydając przy tym nieprzyjemny, piskliwy odgłos.
Wstał i wyszedł z jadalni, zirytowany tym, że Alastor postanowił jednak poruszyć temat jego siniaka.
Nie wiedział, że takie pytania są nieuprzejme?
Dupek.

Family Jewels || RADIODUSTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz