Harry nie był zaskoczony, że Lily nie zgodziła się, by Harry przedarł się przez bariery Hogwartu za pomocą aportacji, zastępując to dotarciem do Hogsmeade i pokonaniem dystansu do zamku na piechotę.
- Psujesz mi zabawę. - Harry westchnął. - Równie dobrze, dostęp, jaki mam do barier w Hogwarcie mojego świata, mógł zostać przeniesiony do tego Hogwartu.
Lily spojrzała na Harry'ego pytająco.
- Jak ci się to udało?
- Mam kontakt z dyrektorką.
- Minerwa musi cię lubić bardziej niż kogokolwiek z nas. Nie słyszałam, żeby ktokolwiek był w stanie aportować się wewnątrz Hogwartu, nawet dyrektor czy profesorowie.
- To też kwestia mocy. - Harry odpowiedział wzruszeniem ramion.
Rozejrzał się, gdy mijali różne sklepy w Hogsmeade. Było ich znacznie mniej niż w jego własnym świecie. Objawy wojny, a może fakt, że bez mugoli w jego świecie, biznes kwitł na otwartej przestrzeni. Harry raczej nie popierał poglądów swojego męża - co go obchodzili mugole, poza Dursleyami, którzy już dawno nie żyli - ale z pewnością było mu łatwiej bez nich.
Odpowiedź Lily nadeszła po chwili zastanowienia.
- Jak potężny jesteś, Harry? Rytuałem mieliśmy sprowadzić kogoś z mocą zniszczenia Voldemorta, ale co to znaczy? Nie boisz się go ani niczego innego. Powinnam martwić się o ciebie, czy...
- Czy powinnaś martwić się o innych? - Harry uśmiechnął się. Prawdopodobnie nie wyszło to dobrze, ale Lily patrzyła w dal, na Hogwart w oddali.
Szli dalej. Kiedy Lily znów na niego spojrzała, skinęła głową.
- W twoim świecie nie ma niczego, co mogłoby mnie zabić. - Harry powiedział bez ogródek. Istniały pewne obawy Lily, które mógł ukoić - własną śmierć - i niektóre, których nie mógł - śmierć innych ludzi, jeśli wystarczająco działali mu na nerwy. - Jestem Panem Śmierci. To wymyślny tytuł, ale tak naprawdę oznacza, że nie musisz się o mnie martwić, Lily. Nie w ten sposób. - Chwycił jej dłoń, gdy po niego sięgnęła. Była ciepła, a jej skóra miękka. - Możesz się martwić o to, co zrobię, jak się zachowam, czy spełnię swoją obietnicę. Ale martwienie się o moje bezpieczeństwo jest jak martwienie się o skrzywdzenie huraganu. Nie ma sensu.
Lily ścisnęła jego dłoń i zatrzymała na nim wzrok.
- W tej analogii, czy jesteś bardziej skłonny do krzywdzenia innych?
- Jestem. - Harry powiedział wprost. - Mam Czarnego Pana do pokonania, prawda? Nie zamierzam zrobić tego bezkrwawo.
- Dobrze. - Uścisk Lily był mocny, zanim jej dłoń wyślizgnęła się z jego. - Weszłam do świata czarodziejów w czasie wojny. Moje dzieci spędziły połowę swojego życia na wojnie. Straciłam syna i wielu przyjaciół. Chcę, żeby odszedł. Jeśli jest coś, co mogę zrobić, zrobię to.
Po raz pierwszy Harry zobaczył siebie w Lily, nie tylko w jej zielonych oczach.
- Zrobiłaś już swoją część, przywołując mnie. Reszta to bułka z masłem.
Hogwart wznosił się coraz wyżej, a odległość między nimi a szkołą malała. Harry'emu zawsze podobał się jej wygląd. To był jego pierwszy dom. Privet Drive nigdy nie mogło go opanować, nigdy nie przyciągnęło jego uwagi, nie tak jak górujący zamek. Jako chłopiec, Harry chciał rządzić Hogwartem, stać na szczycie najwyższej wieży i wykrzykiwać swoje imię. Jako mężczyzna, Harry nadal doceniał jego majestat, choć pozwolił następnemu pokoleniu uczniów mieć go dla siebie.
CZYTASZ
Hell Is Your Son From Another Dimension || Tłumaczenie Harrymort
FanfictionZdesperowany Zakon Feniksa postanawia zwrócić się do alternatywnego wymiaru, aby przyzwać bohatera, który ma moc pokonania Voldemorta. W wyniku rytuału otrzymują... kogoś. Tłumaczenie "Hell is Your Son from Another Dimension" (Piekło jest twoim syne...