Rozdział 1: Umbra

1.4K 118 29
                                    

Lily zawsze chciała odwiedzić Stonehenge.

Nawet zanim dowiedziała się o magii i zbadała magiczne właściwości kamieni, uznała ich tajemnicę za czarującą. W tym miejscu było coś nieziemskiego. Nawet świat magii nie wiedział, jak powstały kamienie. Wiodąca teoria głosiła, że był to pewnego rodzaju pierścień wróżek, choć rzadko widywano tam wróżki.

W chłodną noc pełni księżyca, z siedmioma czarownicami i czarodziejami stojącymi wewnątrz kręgu, wydawało się, że jest to rodzaj magii, w którą dobra czarownica światła, taka jak ona, nie powinna się wplątywać. Ale desperackie czasy wymagały desperackich środków.

- Myślisz, że to zadziała? - Zapytał James, patrząc jak Albus pokrywa każdy centymetr ziemi wewnątrz kręgu eliksirem, który dymił i bulgotał w dużym kociołku unoszącym się w powietrzu. - To wciąż wydaje się zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.

- To prawda, ale musiałam porzucić swoje wątpliwości, kiedy zrezygnowałam z prawie każdej chwili ostatniego miesiąca, by spędzić go zamknięta w laboratorium eliksirów z Severusem. Jeśli to nie zadziała, zrobię - cóż, nie wiem, co zrobię, ale nie będzie to przyjemne.

Trzydzieści dni niemal ciągłego zajmowania się eliksirem, którym Albus pokrywał ziemię. Dni, które mogła spędzić z mężem i dziećmi, ponieważ w środku wojny nigdy tak naprawdę nie wiadomo, ile czasu będziesz mógł spędzić z najbliższymi. Jeśli to nie zadziała, znajdzie Severusa i upije się z nim do nieprzytomności. James i reszta gangu mogliby do nich dołączyć, jeśli byliby gotowi razem z nimi upijać się do upadłego.

Odsunęli się na bok, by Albus mógł zająć miejsce na ziemi, na której stali, i zajęli swoje pozycje, stojąc w szerokim kręgu. Albus, James, Lily, Syriusz, Minerwa, Severus, Bill. W chwili, gdy ostatnia kropla uderzyła o ziemię, buchnęło z niej oślepiające białe światło.

- Teraz! - Albus krzyknął, choć nie musiał. Światło było wystarczającą wskazówką.

Oczy Lily były zamknięte, by uniknąć oślepiającego blasku, ale mogła stwierdzić, gdzie są pozostali, dzięki ich głosom, z których każdy skandował w nieco innym tempie. To było chaotyczne, brutalne, a dłoń Jamesa była mocno zaciśnięta wokół jej. Nie mogło to być więcej niż dziesięć minut intonowania, ale jej głos był obolały od gardłowych dźwięków, które musiała recytować, a klatka piersiowa napięta ze stresu. Jeśli wypowie choćby jedną literę niepoprawnie...

Rozległ się trzask podobny do aportacji, ale tysiąc razy głośniejszy. Lily kontynuowała intonowanie, aż dotarła do końca swojego tekstu. Jeden po drugim zatrzymywali się, aż został tylko głos Albusa na tle hałasu, którego Lily nie potrafiła nawet opisać. Był to świdrujący, złowieszczy dźwięk, który jej mózg zarejestrował jako groźbę.

Głos Albusa ucichł. To był koniec jego roli w rytuale, ale część Lily myślała, że dźwięk go zabrał. Nie słyszała go, nie widziała przez oślepiające białe światło. Kolana Lily trzęsły się z wysiłku, by pozostać w jednym miejscu. Policzki miała mokre i zdała sobie sprawę, że w pewnym momencie zaczęła płakać.

A potem bez ostrzeżenia wszystko ucichło. Dźwięk został wyciszony. Jej powieki zmieniły kolor z białego na czerwony i czarny. Lily ostrożnie otworzyła oczy, puszczając uścisk Jamesa, by wytrzeć policzki. Obok niej, James również był niepewny, całe jego ciało się trzęsło. Pozostali byli w podobnym stanie, ale wszyscy stali.

W samym środku kręgu stał mężczyzna w czarnych szatach. Lily nie widziała go zbyt wyraźnie z powodu plam na oczach i słabego światła księżyca, ale nie było wątpliwości, że to on. Osoba, która miała moc pokonania Voldemorta.

Hell Is Your Son From Another Dimension || Tłumaczenie HarrymortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz