Obudziło mnie mocne światło padające na moją twarz. Przekręciłam się na drugi bok z nadzieją że znów uda mi się zasnąć, ale niestety nic z tego...
Otworzyłam oczy i ku mojemu zdziwieniu nie byłam już w samolocie tylko w pokoju hotelowym. Do mojej głowy od razu przychodziły dziwne myśli. Byłam jednak ubrana tak jak wczoraj, moja walizka stała nieopodal łóżka na którym aktualnie się znajdowałam.
- co do cholery-
Podparłam się na łokciach aby dokładniej rozejrzeć się po pomieszczeniu, w sumie to apartamencie.
Wstałam z łóżka. Czułam się okropnie, nie ma nic gorszego niż iść spać w makijażu i ubraniu. Moja walizka stała obok łóżka dlatego od razu ją otworzyłam i wyciągnęłam komplet garnituru na dzisiaj, wybrałam kolor czarny ze złotymi dodatkami.
Wzięłam prysznic zasadniczo dłuższy, zrobiłam lekki makijaż i włożyłam czarne szpilki.
Przejrzałam się w lusterku, jestem gotowa do wyjścia. W tym samym czasie ktoś zapukał. Stałam akurat przy drzwiach więc je otworzyłam.
- co tutaj robisz?-
Spytałam stojącego na przeciwko mnie Westona.
- sprawdzam czy żyjesz-
- jak widać mam się bardzo dobrze-
Okręciłam się wokół własnej osi.
- widzę, na którą masz do szpitala?-
- dzisiaj nie ma operacji, muszę najpierw przeprowadzić badania, zbieram rzeczy i jadę-
- zawiozę cię-
- nie odmówię-
Zgarnęłam torebkę i potrzebne mi dokumenty, po czym po prostu wyszłam na korytarz. Weston przyglądał się dokładnie moim ruchom w zdziwieniu.
- nie zjesz?-
- zjem w między czasie-
Odpowiedziałam naciskając guzik przywołujący windę. Mężczyzna najwyraźniej darował sobie komentowanie mojej nieodpowiedzialności w kwestii śniadania. Bo jako lekarz dobrze wiem że ono jest bardzo ważne...
Zjechaliśmy windą do holu, który widziałam pierwszy raz, musiałam najwyraźniej zostać wniesiona do tego hotelu, nie widzę innej opcji.
- tam stoi samochód, wszędzie jest ochrona możesz być spokojna, ja zaraz przyjdę-
I po prostu gdzieś sobie poszedł. Nie komentując tego ruszyłam w stronę samochodu. Wolałam przystać na jego warunki jeśli chodzi o ochronę i to całe gówno ze względu na to że jak by znalazł się śmiałek, który by pofatygował się i mnie nie daj boże porwał... Jezu nawet nie chcę myśleć.
Kiedy zbliżyłam się do samochodu, wysiadł z niego mężczyzna i od razu otworzył mi drzwi.
- pani Williams-
- dziękuję-
Wsiadłam do auta, po czym mężczyzna zamknął drzwi.
Wybrałam numer do Kendall i czekałam aż odbierze. Sygnał za sygnałem.
- halo?-
Odebrała, jej głos był bardzo nie wyraźny.
- żyjesz?-
- obudziłaś mnie-
- pamiętasz cokolwiek?-
- nic-
- jesteś w hotelu, skontaktuj się z Kevinem i idź na śniadanie, ja jadę do szpitala-
- zawsze miałaś mocną głowę pieprzona Williams-
Zaśmiałam się.
- kończę, do później-
- pa-
Gdy się rozłączyłam do samochodu wsiadł Weston.
- trzymaj-
Wręczył mi kawę i pudełko z jakimś jedzeniem.
- nie trzeba było-
Odebrałam od niego posiłek.
- potrzebujesz tej kawy, na jej widok oczy ci się aż zaświeciły-
Odpowiedział, co było prawdą. Upiłam łyk, a gorącą ciecz przyjemnie rozgrzała mój przełyk. Kochałam to uczucie, kochałam kawę.
Śniadaniem okazała się ciemna bułka pełnoziarnista z mozzarellą, sałatą i pomidorem. Zapamiętał.
- ty nic nie wziąłeś?-
Zapytałam uważnie mu się przyglądając.
- już jadłem-
- w porządku-
Po około dziesięciu minutach zatrzymaliśmy się pod szpitalem.
- dzięki za podwózkę i to wszystko, jednak jestem zdania że świetnie poradziła bym sobie sama-
- nie wątpię, nie zdziwiło by mnie nawet to że masz spluwę w tej swojej torebeczce-
- dlatego zawsze czuje się bezpieczna-
- puszczę za tobą ochroniarza-
- David to jest szpital, nic mi się tu nie stanie-
- najciemniej pod latarnią, ochroniarz idzie z tobą-
Pokręciłam jedynie głową, nie będę z nim walczyć.
- pa-
Powiedziałam i wysiadłam z samochodu zanim ktokolwiek darzył otworzyć mi drzwi. Nie jestem żadną damą ze spalonego teatru.Przed szpitalem czekał już dyrektor szpitala, wraz z ordynatorem oddziału.
- pani Williams, bardzo miło nam panią gościć-
- dzień dobry, chciała bym przejść do rzeczy-
- naturalnie, proszę za mną-
- jak ma się pacjent?-
- nic się nie zmieniło od ostatnich badań, które pani dostała na e-mail.
- rozumiem, jednak zlecę jeszcze jedną diagnostykę, tym razem poszerzę ją trochę, muszę mieć pewność że pacjent aby na pewno jest gotów do tej operacji-
- oczywiście, proszę-
Przepuścił mnie w drzwiach do gabinetu.
- to pani tymczasowy gabinet, może się pani przebrać, zaczekamy w sali pacjenta-
- jaki jest numer sali?-
- 238-
- zaraz będę-
- oczywiście-
Ordynator opuścił gabinet. Narzuciłam na siebie fartuch i ruszyłam do sali numer 238.
CZYTASZ
" In Your eyes "
RomanceWidział we mnie coś, czego sama nie byłam w stanie dostrzec. Wierzył we mnie bardziej, niż ktokolwiek inny na świecie. Docenił i pokochał wszystko to, czego nikt inny nie był w stanie pokochać. Pozwolił mi pokochać siebie, mimo tego że to było dl...