Minął tydzień, później kolejny, a jej dalej nie było. Zostawiłem u niej ochroniarzy więc wiem że jest wszystko w porządku, to trochę mnie uspokaja.
Dzisiaj jest niedziela, co równa się z obiadem u mamy. W ten jeden dzień chce mieć nas wszystkich obok. To już taka tradycja.
Zaparkowałem samochód na wjeździe i ruszyłem do domu w którym kiedyś mieszkałem. To miejsce miało w sobie tyle wspomnień tych dobrych jak i złych.
Od razu po przekroczeniu progu dotarł do mnie zapach jedzenia.
- o jesteś, a gdzie twoja udawana narzeczona?-
Zapytała mnie Julia, dziewczyna Ryana, która była już w dość zaawansowanej ciąży. Jej brzuch od razu rzucił mi się w oczy.
- wyjechała-
- nie przyleciała z tobą?-
- widzę że wieści się szybko rozchodzą-
- nie narzekaj David-
Oboje przeszliśmy do jadalni, gdzie byli już wszyscy.
- a gdzie Gloria?-
Zapytał Liam patrząc na mnie wyczekująco.
- wróci za jakiś czas-
Odpowiedziałem i usiadłem na miejscu obok Milana.
- jak ona się ma?-
Zapytała mama.
- dobrze, zostawiłem jej ochroniarzy-
- a co mówiła?-
Liam kontynuował przesłuchanie.
- a co miała mówić?-
- no nie wiem-
- dobrze najważniejsze że u niej wszystko w porządku-
Mama jasno zakończyła temat.
- ktoś ma jeszcze coś do dodania, czy możemy jeść?-
Zapytała spoglądając po wszystkich. Milan poruszył się niespokojnie obok mnie co zwróciło moją uwagę.
- w zasadzie to chcieliśmy tylko powiedzieć że Vic jest w ciąży-
Spojrzałem na nich oboje.
- gratulacje-
Ucałowałem dłoń Vic i zbiłem piątkę z Milanem. Zrobiło się zajebiste zamieszanie bo wszyscy im teraz gratulowali. Mama się popłakała, Julia i Vic tak samo.
- tego się nie spodziewałam. Wreszcie będę miała wnuki-
- to bliźniaki-
Poinformowała Victoria co mi nie umknęło. Już im współczuję... Hałas, pieluchy, ciągłe wizyty u lekarzy.
Tragedia jednym słowem.
- matko boska. Podwójne szczęście!-
Pisnęła mama, cieszyło mnie jedynie to że ona się uśmiecha. Że te dzieci zajmą jej głowę i nie będzie tyle myślała o tacie...Wieczorem, kiedy w firmie miałem wszystko załatwione mogłem trochę odpocząć we własnym domu. Nikogo tutaj jeszcze nie było no może poza moją rodziną. Sam rzadko tu bywam bo większość czasu spędzam albo w firmie, albo na akcjach.
Mój spokój jednak nie trwał zbyt długo bo mój telefon zaczął wibrować. Okazało się że to Gloria na face time. Co jej się stało że do mnie dzwoni...
Odebrałem od niej i od razu jej cudowna twarz wyświetliła mi się na ekranie.
- Gloria?-
- a spodziewałeś się kogoś innego?-
- właściwie to nikogo się nie spodziewałem-
- myślałam że śpisz, ja niedawno wstałam-
Nawiązała do strefy czasowej. Spojrzałem na godzinę. Faktycznie jest prawie północ. Jednak cały czas było dla mnie dziwne że do mnie zadzwoniła. Może coś piła.
- ja niedawno przyjechałem z firmy-
- no tak, pracoholik-
- przypominam że nie jesteś lepsza-
- daruj sobie Weston-
- czemu dzwonisz Gloria?-
- po prostu mi się nudziło i postanowiłam że do ciebie zadzwonię-
- mhm, Liam dzisiaj o ciebie pytał-
- jak on się ma?-
- coraz lepiej, ale myślę że twoje towarzystwo dobrze na niego wpływa-
- wiem, mam z nim kontakt-
- słucham?-
- no co, rozmawiamy-
Mały gnojek się dzisiaj nie przyznał tylko rżnął głupa.
- Vic jest w ciąży-
- wiem-
To mnie akurat zdziwiło.
- wiesz?-
- pisałyśmy-
Zaśmiała się widząc moje zdziwienie.
- no to więcej nowin nie mam-
Powiedziałem.
- co z bankietem?-
Zapytała co mnie zdezorientowało.
- narazie został odwołany, przez spór który nas nie dotyczy-
- rozumiem-
Zapadła chwila ciszy, którą przerwałem.
- kiedy wracasz?-
- za niedługo, zaraz mam urodziny i chciała bym je spędzić z bliskimi, mama już do mnie wydzwania-
- a mogła byś mi podać dokładniejszy termin powrotu?-
- na pewno przed dwudziestym lipca-
Dziś mamy siedemnasty, czyli może wrócić jutro bądź pojutrze.
- przyjechać po ciebie?-
- Will po mnie przyjedzie, już się zdeklarował-
- okej-
- będę kończyć, dzisiaj pomagam Tinie przy małym, a uwierz on jest wszędzie-
- jak to małe dzieci-
- tak dokładnie, będziesz miał okazję za niedługo sam tego doświadczyć-
- raczej będę obserwatorem-
- nie chciał byś mieć dzieci?-
Zapytała uważnie mi się przyglądając. Nawet przez ekran telefonu czułem to jej przenikliwe spojrzenie.
- tego nie powiedziałem-
- no dobrze, ja na prawdę już kończę, idź spać Weston bo czeka cię poniedziałek. Dobrej nocy-
- do zobaczenia-
Rozłączyła się.
- co to miało być?-
Powiedziałem do siebie i dopiłem resztę whisky ze szklanki.
Ma urodziny, muszę jej coś dać, albo najlepiej zorganizować...
W sumie chyba jednak dam jej prezent. Organizowaniem jej urodzin na pewno zajmą się jej bracia. Tylko co ja mam jej do cholery kupić?
- japierdole-
Wstałem z sofy i wybrałem numer do Kevina.
- stary, pojebało cię? Ja śpię o tej porze-
Odezwał się po kilku sygnałach.
- co mogę dać Williams na urodziny?-
Zapadła chwila ciszy.
- Weston serio, dzwonisz do mnie o to w środku nocy?-
- nie pierdol tylko mów, wiem że maluje, ale przybory na pewno ma więc to bez sensu-
- lepiej się zapytać Ken, ona będzie wiedziała-
- to się zapytaj-
- a co ty myślisz że będę ją budził bo ty masz taki kaprys? Na jutro ogarnę ci tą informację-
I się rozłączył. Co za kretyn.
CZYTASZ
" In Your eyes "
RomanceWidział we mnie coś, czego sama nie byłam w stanie dostrzec. Wierzył we mnie bardziej, niż ktokolwiek inny na świecie. Docenił i pokochał wszystko to, czego nikt inny nie był w stanie pokochać. Pozwolił mi pokochać siebie, mimo tego że to było dl...