Początkowo wydawało mi się, że ostatnie wydarzenia utworzą w mojej głowie rodzaj pancerza, który uchroni mnie przed stresem. Przez kilka dni chodziłam normalnie do szkoły, po szkole uczyłam się, a wieczorem pozwalałam sobie na różne marzenia. Myślałam o mamie i o tym, że wreszcie będę mogła na bieżąco dzielić się z nią moimi sprawami. Dotychczas miałam tylko kilka godzin raz w tygodniu, a to za mało, by opowiedzieć o wszystkim, co mi się przytrafiło. W końcu miałam czternaście lat – w tym wieku tydzień potrafi pomieścić cały kosmos niespodzianek.
I gdy obudziłam się w piątek tuż przed egzaminem, zupełnie nie spodziewałam się, że wróci do mnie stara, znienawidzona gula. Usiadłam przy stole w kuchni zupełnie rozbita. Tata po jednym spojrzeniu wiedział już o co chodzi.
– Jak zaczniesz pisać to wszystko ci przejdzie – pocieszył mnie. – A przynajmniej musimy w to wierzyć.
– Wiem, że mi przejdzie. Ale do egzaminu jeszcze dwie godziny.
– Może Chopina ci puszczę? Tak dla rozluźnienia – zastanawiał się, ale nie byłam w stanie już nic odpowiedzieć. Poczułam jak moje gardło zaciska się i nie pozwala wydobyć nawet jednej głoski. Tata usiadł zatroskany tuż obok.
– Hetman ma z nami jechać – powiedział cicho.
Spojrzałam zdziwiona.
– Żebyśmy nie musieli po niego wracać – wyjaśnił tata. – Po egzaminie do urzędu gminy idziemy, pamiętasz?
W tym momencie usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi. Tata zerwał się z krzesła i poszedł otworzyć. Po chwili do kuchni wszedł Hetman. Ukłonił się grzecznie, a potem zajął miejsce przy stole.
– Wyglądasz inaczej Mileno – powiedział.
– Ma egzamin. Stresuje się – wytłumaczył tata. – Napijesz się czegoś?
– Dziękuję. Jestem po śniadaniu.
Wpatrywałam się w kota w wielkim skupieniu. Walczyłam ze stresem, ale czułam, że powoli odzywa się we mnie również ciekawość. Przez kilka dni nie widziałam się z żadnym z kotów i zdążyłam zapomnieć jakie to dziwne uczucie rozmawiać z kotem. Chciałam się przywitać, ale mogłam jedynie nieznacznie się uśmiechnąć. Kot odpowiedział przyjaznym skinieniem i w tym momencie zasłoniłam usta dłonią, zerwałam się z krzesła i pobiegłam do toalety. Usłyszałam zdziwiony głos Hetmana.
– Nie wiedziałem, że można wymiotować ze stresu – powiedział. – Co oni chcą jej zrobić na tym egzaminie?
– To nie o egzamin chodzi – westchnął tata. – Milena jest dobrze przygotowana. Po prostu coś ją blokuje...nie znam się na tym. Jestem księgowym.
– Może mógłbym pomóc?
– A jesteś psychoterapeutą?
– Tak jakby Andrzeju. Podobno mruczenie kota pomaga niektórym na stres.
– Świetnie! – ucieszył się tata. – Usiądziesz w drodze do szkoły na kolanach Mileny.
– To nie takie proste. Trzeba być w odpowiednim nastroju. Ale spróbuję.
Gdy wreszcie doszłam do siebie, przyjęłam pomysł taty z wielkim spokojem. Nie wierzyłam, że Hetman może mi pomóc, ale sama nie umiałam wymyślić nic innego. Ubrałam się w czarną spódnicę z białą bluzką i wpięłam we włosy ulubioną broszkę–biedronkę. Teoretycznie byłam gotowa, ale w środku czułam, że zaraz się rozpadnę.
CZYTASZ
Dwadzieścia pięć kotów
HumorOjciec czternastoletniej Mileny ginie bez śladu. We wszystko zamieszane są koty. Powieść przygodowa dla młodszych nastolatków oraz dorosłych ceniących sobie poczucie humoru. Nie ma tu romansów i wulgarnego języka. Są za to koty, dużo kotów.