Słońce zaszło mniej więcej 20 minut temu więc ulice Bostonu oświetlały jeżdżące po drogach samochody i lampy budynków.
Co jakiś czas spotykałam się z Brandonem na luźne rozmowy o wszystkim i o niczym, im dłużej go znam tym bardziej uważam go za dobrego ziomka.
Traktowałam go po prostu jako kolegę, nie chciałam dawać mu mieszanych sygnałów bo wciąż w głębi duszy bałam się mężczyzn i głębszych relacji.
Bałam się dotyku w niektórych miejscach, bałam się zranienia bądź zabawienia się moimi uczuciami.Zaparkowałam motocykl na podziemnym parkingu w apartamentowcu i wyciągnęłam kluczyk ze stacyjki, zdjęłam kask z głowy poprawiając spoczywającą na moim ramieniu torbę z siłowni.
Wjechałam na ostatnie piętro budynku wchodząc do swojego mieszkania i zapalając światło na korytarzu, rzuciłam torbę na ziemię ruszając do sypialni.
Zmarszczyłam brwi słysząc ciche skrzypnięcie podłogi gdy stanęłam przy biurku.Pewnie mi się wydawało.
Cóż, nadzieja umiera ostatnia.
Zapaliłam lampkę a mój wzrok padł na zamaskowaną postać w rogu pokoju.
Ktoś patrzył się na mnie tak jakby chciał zabrać moją duszę, trzymając dłonie skrzyżowane na piersi.
Miał na sobie czarny strój i czarna kominiarkę przez którą można było ujrzeć tylko oczy nieznajomego.
Przybrałam obojętny wyraz twarzy wyjmując z kieszeni scyzoryk od razu go otwierając po czym ruszyłam w stronę postaci.Dopiero po kilku krokach dostrzegłam te pierdolone niebieskie tęczówki.
Idiota.-Japierdolę, Scott. -wywrocilam oczami i schowałam ostrze.- Czego chcesz i jak tu wszedłeś.
Burknęłam a chłopak zdjął z siebie kominiarkę uśmiechając się dumnie.
Lubił mnie wkurwiać.A ja mu chyba, kurwa, zaraz rozetnę ten uśmiech pierdolonym scyzorykiem.
-Potrzebuję na szybko nowe ostrze.- wymruczał z lekką chrypką w głosie.
-Rączki Bozia dała? Sam sobie nie możesz ogarnąć ?
-Mógłbym, gdyby nie to, że potrzebuje to na dziś.
Najpóźniej do 23.Prychnęłam pod nosem patrząc na niego. Jakich ja czasów dożyłam, że jakże samodzielny Nixon Scott będzie potrzebował mojej pomocy.
-Co dostanę w zamian?- Zdjelam z siebie bluzę i rzuciłam ją na łóżko. W odpowiedzi uzyskałam ciche parsknięcie z ust ciemnowłosego.
-A co chcesz?
-Święty, kurwa, spokój. Zwłaszcza od ciebie.
Ruszyłam do magazynku z bronią, nożami, linami i innymi ,,zabawkami,,.
Zapaliłam światło biorąc do ręki jeden z lepszych noży jakie posiadam po czym wróciłam do chłopaka.-Ma wrócić cały. I czysty.
Wymamrotałam z lekką niechęcią.
Zastanie Scotta wieczorem w moim mieszkaniu zdecydowanie nie było moim marzeniem. Chciałam spać.-Nic nie obiecuję, oddam ci go jeszcze dziś w nocy.
-Jeśli zauważę choć jedno uszkodzenie, możesz pożegnać się ze swoim kolegą.- wskazałam palcem na jego kroczę na co z jego ust wydobył się cichy śmiech.- Dobra, możesz już spierdalać, wizyta skończona.
Pociągnęłam go za nadgarstek do drzwi a gdy wyszedł z mojego apartamentu zakluczyłam wszystkie zamki.
Jak ten idiota tu do chuja wafla wlazł.Związałam włosy w warkocza wracając do sypialni, zmyłam tusz z rzęs, przemyłam twarz tonikiem nakładając krem po czym wsunęłam się pod ciepłą kołdrę ustawiając budzik na 9 rano.
***
Budzik okazał się zbędny ponieważ w środku nocy usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają.
Czas wymienić zamki, Davis.
Zerknęłam na godzinę.
3 w nocy.
Zapaliłam lampkę przecierając twarz dłonią i oparłam się na łokciach.
Zamrugałam dwa razy a mój wzrok spoczął na Nixonie opierającym się o framugę drzwi mojego pokoju.
Wpatrywał się we mnie swoimi niebieskimi tęczówkami po czym zwilżył językiem dolną wargę, wysunął mój nóż z kieszeni przenosząc spojrzenie na ostrze.
Co by nie mówić, wyglądał przy tym całkiem przystojnie z lekko roztrzepanymi włosami, rozciętą wargą, sennym spojrzeniem i w czarnej bluzie.Wstałam z łóżka zarzucając na siebie bordowy satynowy szlafrok gdy poczułam chłodne powietrze.
Podeszłam do bruneta wyciągając dłoń aby odebrać ostrze, Scott uśmiechnął się cwanie na co przewróciłam oczami i dopiero po chwili oddał mi nóż.-Całkiem dobre narzędzie do odcinania rąk.- puścił mi oczko.
-Nie inwestuje w gówniane sprzęty, jakbyś nie wiedział.
-Ah tak?- nachylił się w moją stronę przyciągając mnie za biodro na co ja się wzdrygnęłam.
Wiedziałam, że chciał dokończyć to co powiedział, ale widząc moją reakcję zmarszczył brwi wpatrując się w moje oczy.
-Nie dotykaj mnie. - Rzuciłam oschle.
-Kto.
-Zabieraj łapę, przypominam, że tym ostrzem bez problemu ci ją odetnę. - wskazałam na ostrze, ignorując jego słowa.
-Kto, Madd. - Widziałam jak zaciska szczękę.
Madd. Nie Madison.
-Nieważne. To było dawno temu i tak już nie żyje. - przełknęłam głośno ślinę odwracając wzrok. - Wypierdalaj stąd, Nixon.
Brunet próbował odczytać coś z mojego spojrzenia ale ja unikałam kontaktu wzrokowego, po chwili ruszył w ciszy do wyjścia a parę sekund później usłyszałam cichy trzask.
Wzielam głęboki wdech i zamknęłam drzwi wracając do łóżka.
~~~~~~
CZYTASZ
Deadly Sins
ActionNielegalne wyścigi, porwania, zabójstwa, zaginięcia, mroczne strony Bostonu. A gdzieś w tym wszystkim odnajduje się Nixon Scott i Madison Davis. W Bostonie nie do końca bezpiecznie...