Strumień krwi

168 8 10
                                    

Nadszedł dzień, w którym mam pozbawić życia kolejnego człowieka.

Dla mnie, żadna nowość, nic nadzwyczajnego.

Zbliżała się godzina 14 a ja dalej gniłam pod kołdrą, dziś była jedna z niewielu okazji gdy mogłam się solidnie wyspać więc to wykorzystałam.

Zwlekłam się z łóżka i zarzuciłam na siebie bluzę, na stopy wsunęłam czarne klapki z futerkiem po czym ruszyłam do kuchni aby przygotować sobie kawę. Wstawiłam wodę, wsypałam do swojego kubka z Zygzakiem McQueenem dwie łyżeczki czarnej kawy i usiadłam na jednym z wysokich krzeseł przy wyspie kuchennej. Włączyłam na telewizorze playlistę z piosenkami The Weeknd i nuciłam pod nosem teksty swoich ulubionych kawałków.

-I'm good, I'm good, I'm great
Know it's been a while, now I'm mixing up the drank
I just need a girl who gon' really understand.

(Party Monster- The Weeknd)

Chwile później ruszyłam do łazienki aby przebrać się w odpowiednie ciuchy, ubrałam na siebie czarny golf, tego samego koloru jeansy i zaplotłam na swoich włosach dwa dobierane warkocze. Wróciłam do swojego pokoju, założyłam kominiarkę na twarz a do wewnętrznej kieszonki spodni wsunęłam nóż.

Tyle mi wystarczy aby odebrać komuś życie.

Z szafki znajdującej się na korytarzu wyjęłam kluczyki i kask na motor, założyłam buty i już po kilku sekundach znalazłam się poza mieszkaniem, zjechałam na piętro -1 gdzie zaparkowany był mój motocykl. Szybkim krokiem podeszłam do czarno bordowej maszyny zakładając po drodze kask.

Wyjechałam na główną ulicę Bostonu i zwiększyłam prędkość po przejechaniu pierwszego przejścia dla pieszych do 150 km/h. Niektórzy uważają, że to miłość jest najlepszym uczuciem, jednak nie dla mnie. Najlepszym uczuciem jest adrenalina. Fakt, nigdy nie zaznałam prawdziwej miłości i wątpię, że jakiś mężczyzna będzie w stanie to zmienić, ale nawet jeśli, to adrenalina zawsze pozostanie na pierwszym miejscu.

Jakiś czas później, zaparkowałam motocykl na bocznej ścieżce aby nie był jakoś bardzo na widoku, zdjęłam kask i zgasiłam silnik, od razu skierowałam się w stronę tylnego wejścia do posiadłości White'ów. Szef kilka dni temu przedstawił mi dokładny plan domu i wszystkich pomieszczeń dzięki czemu wszystko pójdzie mi sprawniej. Nie mogłam wejść głównym wejściem bo zaryzykowała bym złapaniem przez jednego z ochroniarzy.

Jonathan White był dłużny Michaelowi około 200 tysięcy dolarów, czas na oddanie pieniędzy skończył mu się pond tydzień temu, więc teraz ja przyszłam skończyć jego żywot.

Niestety nie przewidziałam tego, że wewnątrz budynku też znajduję się ochroniarz, jednak dobrze sobie z nim poradziłam, jedynie ucierpiał trochę mój łuk brwiowy który aktualnie krwawił, po szybkim starciu z ochroniarzem ruszyłam w stronę gabinetu znajdującego się na końcu korytarza. Weszłam do środka nie wydobywając jakiegokolwiek dźwięku, łysy mężczyzna stał tyłem do mnie i przeglądał jakieś papiery, wiedział, że mój szef wkrótce kogoś wyśle ale chyba nie spodziewał się, że tak szybko i będzie to kobieta.

Wyjęłam nóż z kieszeni i podeszłam do niego od tyłu, zacisnęłam dłoń na jego szyi i poczułam jak wypuszcza dokumenty na podłogę, przejechałam lekko ostrzem po jego krtani i przyłożyłam usta do jego ucha po czym wyszeptałam chłodnym tonem:

-Twój czas dobiegł końca, Jonathan.

Po wypowiedzeniu tych słów dźgnęłam go trzy razy w klatkę piersiową i raz w plecy. Mężczyzna osunął się na podłogę a moje wargi wygięły się w zwycięskim uśmiechu. Łatwo poszło. Strumień krwi zaczynał plamić szary dywan leżący na podłodze. Zatarłam wszystkie odciski palców i wychodząc z pomieszczenia zamknęłam drzwi na klucz.

Dziesięć minut później siedziałam na swoim motorze i jechałam w stronę klubu gdzie znajdowała się siedziba mojego szefa, musiałam poinformować go, że wszystko poszło zgodnie z planem i przy okazji obmyć ręce z krwi. Zaparkowałam maszynę na specjalnie wyznaczonym dla nas miejscu parkingowym, zeskoczyłam z motoru i odstawiłam kask na siedzenie po czym weszłam do środka.

-Cześć.- mruknęłam gdy ujrzałam Michaela i podeszłam do umywalki umyć ręce.

-Cześć. Wszystko poszło zgodnie z planem?

-Oczywiście, że tak.

-Dobra robota, Davis.- uśmiechnął się w moją stronę na co skinęłam głową.

Wyszłam z pokoju szefa i ruszyłam w stronę baru aby się czegoś napić, jednak nim tam dotarłam ujrzałam Nixona który mi się przyglądał, nim się obejrzałam podszedł do mnie i zerknął na mój rozcięty łuk brwiowy.

-Kto?-zapytał tym swoim mrożącym krew w żyłach głosem.

-Nie ważne.

-Pytam, kto?- powtórzył patrząc na mnie.

-Ochroniarz White'a.

Zeskanował wzrokiem moją sylwetkę jednak nie odezwał się już ani słowem, jedynie odszedł w przeciwnym kierunku. Jego zachowanie do mnie w ostatnim czasie było... inne, ale nie przywiązywałam do tego większej uwagi.

Średnio mnie to interesowało.

***

Przebudziłam się około 4 nad ranem bo usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.

Czy ja się kiedyś nauczę wyciszać, kurwa, telefon na noc?

Z zamkniętymi oczami sięgnęłam po omacku po swój telefon.
Otworzyłam oczy w momencie gdy odpalałam urządzenie i natychmiast tego pożałowałam bo prawie oślepłam od jasnego ekranu.
Weszłam w wiadomości i zmarszczyłam brwi widząc powiadomienie od Nixona które przyszło dokładnie o 4:03.
Otworzyłam naszą konwersacje i wytrzeszczyłam oczy widząc zdjęcie które przedstawiało ochroniarza o którym mu wczoraj wspomniałam, biała koszula mężczyzny była cala przesiąknięta krwią.
Przeniosłam wzrok na coś leżącego obok jego ciała ale musiałam przybliżyć zdjęcie aby zobaczyć co to.

Odciął mu, kurwa, dłonie.

Od: Scott
Już cię nie uderzy ;) Koszmarnych snów.

~~~~~~~~~
👀👀👀
Co sądzicie o rozdziale ?

Deadly SinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz