Perspektywa: Edgar
Zerwałem się ze snu i zmieniłem odrazu pozycję na siedzącą. Cholerny koszmar, znowu to samo. Z moich policzków płynęło wręcz morze łez. Rozejrzałem się po pokoju po czym oparłem się plecami o ścianę i mocno przytuliłem do siebie poduszkę, nie umiałem się uspokoić. Byłem zmęczony. Strasznie zmęczony. Nie chciałem budzić Fang'a. No i niestety, mimo tego, że nie chciałem i tak się przebudził. Jestem zjebany, dlaczego płacze przez jakiś koszmar? Bez sensu. 10 letnie dziecko nie płakałoby o takie gówno. Fioletowłosy odwrócił się w moją stronę zaspany. Najprawdopodobniej usłyszał, że łkałem. Chciałem zniknąć. Nie miałem ochoty tłumaczyć się nikomu czemu płacze. To żałosne, że płacze przez taką bzdurę. Jakiś głupi zły sen, w którym pojawiają się rzeczy sprzed kilku lat.
Nim się obejrzałem, Fang już stał obok mnie zmartwiony. Usiadł na rogu łóżka.
- Co się stało? - niemal od razu można było wyczuć po jego głosie, że się przejmował. Oprócz przejęcia było słychać również niewyspanie czy zmęczenie. Nie umiałem odpowiedzieć, nie wiem sam dlaczego.
Spojrzałem na niego niepewnie, ze strachem w oczach. On w odpowiedzi tylko westchnął, usiadł bliżej mnie i mocno przytulił, wręcz wtulając mnie w swoje ciało. Moje łzy delikatnie moczyły piżamę chłopaka.
- Mam rozumieć, że miałeś zły sen? - powiedział, a ja mruknąłem coś niezrozumiałego pokazując tym, że to prawda. Było mi głupio, że musi się przejmować takimi drobnostkami.
- Biedactwo moje... dasz radę zasnąć? - kiwnąłem głową na nie, a on wziął moją twarz w swoje dłonie i kciukami wytarł me łzy. Po chwili jednak położył mnie na łóżku i ułożył się obok mojego ciała. Znów byłem do niego przytulony. Lekko się rumieniłem, jak dobrze, że jest ciemno i on nie jest w stanie tego zobaczyć.
- Nie musisz mi mówić, co dokładnie ci się śniło, ale spokojnie, jestem tu przy tobie - powiedział pół szeptem i złożył delikatny pocałunek na moim czole. Byłem pewny, że wyglądałem teraz jak burak. Przy nim byłem bezpieczny, czułem to. Właściwie to nawet sam nie wiem kiedy zasnąłem zasypiać. W objęciach chłopaka czułem się dobrze, i sam fakt, że jest obok wystarczył mi do szczęścia, komfortu i uśmiechu na twarzy.
Obudziłem się gdzieś około 9, nie jest źle. Odrazu uderzyły we mnie wspomnienia z nocy. Chłopaka obok mnie już nie było, ale ja dalej mam w głowie moment, gdy położył się obok mnie i mocno wyprzytulał. Dalej czułem jego dotyk na sobie mimo jego nieobecności. Na samą myśl o nim czułem rumieńce na twarzy.
Jednakże, było mi głupio, że płakałem przez jakiś zły sen. Chociaż, może i każdy by płakał gdyby śniła mu się śmierć jednego z rodziców, to faktycznie istny koszmar. Nie chciałem dłużej trzymać tego w głowie, więc postanowiłem zająć myśli czymś innym.
Oczywiście pierwsze co zrobiłem to wziąłem telefon z szafki nocnej i leniwie podniosłem się z łóżka w celu pójścia do szafy i wybrania sobie świeżych ubrań na dzisiejszy dzień. Nie miałem jakichś konkretnych planów, raczej ponowne opierdalanie się. Poresztą, dziś była sobota, czyli wolne od szkoł, w końcu! Idzie się chociaż wyspać i przez dwa dni weekendu normalnie funkcjonować jak człowiek.
Po kilku minutach znalazłem się w kuchni, już przebrany i z moim standardowym makijażem, którym były ciemne cienie pod oczami. Co z tego, że jest dzień wolny? I tak muszę dobrze wyglądać.
Fang stał przy blacie, podśpiewując jakieś piosenki pod nosem. Cieszył mnie ten widok, przy nim coraz częściej się uśmiecham. To chyba dobrze.
×××
Słowa: 556
Przepraszam, że rozdział pojawił się ze sporym opóźnieniem i jest dosyć krótki :(
Straciłem trochę weny do pisania, ale postaram się wrócić do regularności.
Standardowo, zapraszam do komentowania i zostawienia gwiazdki, kocham was!btw, wkrótce święta wielkanocne, więc wesołych!
~ Darkness
CZYTASZ
- STARS IN THE SKY - Fangar Fanfiction - !ZAWIESZONE!
FanfictionCzy przypadkowe dobranie ich do jednego pokoju w internacie sprawi, że zaczną czuć do siebie coś więcej? Może. ★★★ 04.06.24r - #2 w edgarxfang