Pov-Wilder :
Dziś był dzień meczu. Nie widziałem się z Colette od momentu w którym ją na niego zaprosiłem. Niedawno wstałem, a już marzyłem o tym by znów się położyć. To wszystko było takie męczące.
******
Do meczu było coraz to bliżej. Bałem się. Że się wygłupie na przykład. Co jeśli ona to zobaczy. Totalna kompromitacja. Zostało pół godziny. Tylko. To tragedia. Nie poradzę sobie.******
Stałem na boisku. Wypatrywałem Colette z nieznaną mi wcześniej niecierpliwością. Co jeśli nie przyjdzie? Napewno przyjdzie. Obiecała mi to i napewno dotrzyma danej obietnicy. Minęło kolejne pięć minut, ale nadal nigdzie jej nie dostrzegłem. Mecz był już za chwilę boję się że Coco nie zdąży .******
Właśnie zaczęła się druga połowa meczu, a jej nadal nie było. Co chwilę zerkałem na trybuny, straciłem moje cenne skupienie przez co prowadziłem własną drużynę do przegranej.
Dzielił nas jedynie jeden punkt od przeciwnej drużyny a czas nieubłaganie mijał. Nigdy nie byłem aż tak zawiedziony sobą. Ta dziewczyna miała nade mną kontrolę. Musiałem sam przed sobą to przyznać.******
Zostało dziesięć minut do końca.
Zerknąłem właśnie w bok. I wtedy ją zobaczyłem. Stała tam w mojej bluzie, roztrzepanym rudym warkoczu i z moim numerkiem na policzku. A nad jej głową widniał plakat na którym pisało: " mój chłopak Wilder Page to najlepszy koszykarz tej drużyny ". Mój chłopak... Zdecydowanie jej chłopak. I teraz poczułem że rzeczywiście chcę być najlepszy. Dla niej. Krzyknęła moje imię słyszałem to wyraźnie. Została minuta. To stosunkowo mało. Dam radę. Jej widok sprawił że poczułem że naprawdę mogę. Jeśli tylko chce. I w ostatniej sekundzie piłka trafiła do kosza. Wygraliśmy. Naprawdę się udało. Czyjś głos oznajmił że nasza drużyna zwyciężyła. Nie słyszałem go.Zwróciłem uwagę na Colette, biegła w moja stronę.
Porzuciła tamten cudowny plakat. Była już przy mnie. Rzuciła mi się na szyję. A ja oszołomiony to odwzajemniłem. Uniosłem ją. Ona jednak lekko się odsunęła. Spojrzała mi w oczy lekko uchyliła usta i chyba chciała zacząć się tłumaczyć. Nie pozwoliłem jej na to. W tym momencie ją pocałowałem. Tak zrobiłem to, nie było to przemyślane posunięcie. Dziewczyna na początku nie odwzajemniła pocałunku po chwili jednak się zreflektowała. Całowałem ją namiętnie, z uczuciem, a jednak z zaborczością. Przy wszystkich. Jej brat pewnie teraz na nas patrzył. Nie zważałem na to. Nigdy nie czułem czegoś takiego.Całowałem się z wieloma dziewczynami, naprawdę. Ale całowanie Colette Liberty tak bardzo się od tych wszystkich pocałunków różniło. Bo do niej coś czułam. Teraz to sobie uświadomiłem. Dalej trzymałem ją w ramionach gdy już się od siebie odsunęliśmy. Była moim wszystkim wtedy jednak nie widziałem że będę tak lekkomyślny aż ją stracę.
🏀🏀🏀🏀🏀🏀🏀🏀🏀🏀🏀🏀
Trochę krótki rozdział, ale duużo się dzieję! Mam nadzieję że wam się podoba bo dawno nic nie wleciało. Już powoli kończę tę część. Do następnego wasza Domcia!! <33
CZYTASZ
Accidental Acquidance [ZAWIESZONE,]
Romance16 letnia rudowłosa dziewczyna z pięknymi szarymi oczami, które stanowiły jedną z pamiątek po jej zmarłej matce . Oraz chłopak który jest odzwierciedleniem swojego nieznanego mu ojca. Tę dwójkę połączyła tytułowa "przypadkowa znajomość". Jak po...