Czemu? - tylko tyle przychodzi mi do głowy.
Byłem zbyt nieśmiały, by to zrobić.
Czego ja się bałem? Odrzucenia? Przeżyłbym.
Cóż, teraz ona nie żyje.
Nie wiem, co powiedzieć. Mam pustkę w głowie, a jednocześnie tyle myśli... niewypowiedzianych słów... żalu.
Czemu?
Nie wiem. Nikt nie wie.
Mówią, że to była depresja. I że ona się cięła.
Jak mogłem nie zauważyć?
Cóż, kiedy ją widywałem, uśmiechała się.
Żyła. A teraz nie.
Jej serce przestało bić na zawsze, powieki już nigdy się nie otworzą, nie ujrzę jej oczu, nie usłyszę głosu!
Może gdybym jej powiedział, toby żyła. Może bym ją ocalił. Mogłem.
Czemu tego nie zrobiłem? Czemu?
Przeżyłbym. A teraz... teraz ona nie żyje.
"Kocham Cię", takie dwa proste słowa. Proste? Nie dla mnie. Mogłem. Ale nie, nie zrobiłem tego.
Czemu? - tylko tyle przychodzi mi do głowy.
Stoję teraz przy jej otwartej trumnie i próbuję przekazać jej swoje myśli.
Za chwilę wieko się zamknie i wtedy stracę ją na zawsze.
A może nie? Może ona będzie patrzeć na mnie, tam z góry?
Ukochana, gdziekolwiek jesteś, wiedz, że bardzo Cię kocham.
Mówią, że "jak to się mogło stać, przecież miała wszystko - kochającą rodzinę, pieniądze"
Ale się mylą. Nie miała wszystkiego.
Może nie miała mnie