|2|

15 1 0
                                    

Jeno, Mark i Lucas podjechali pod kompleks mieszkalny 127. Musieli jechać na około, całe szczęście udało się im po drodze zatankować do pełna i zebrać dużo jedzenia do bagażnika samochodu. Podjechali pod blok. Mieli przy sobie różnego rodzaju tępe narzędzia, które mogły się przydać w razie czego do walki z zakażonymi zombie. W budynku było ciemno poza oknami budynku. O dziwo, dookoła też była cisza. Nie spotkali w tej części Seulu zbyt wiele zombie, wszystkie odeszły do centrum miasta, jednak zdarzały się jakieś pojedyncze sztuki, które wytrwały. Mark wybrał telefon Johnnego.

- Halo? Hyung, jesteśmy na dole. Z tego co widzę nie ma tu w okolicy żadnych zombie.

- Dobrze Mark, zrobimy tak. Wyjdę teraz razem z Yutą i Jaehyunem. Podjedziemy na podziemny parking. Tam są nasze trzy samochody. Nie jestem przekonany, czy kogoś tam nie ma, więc tak będzie najbezpieczniej, a potem wrócimy pod klatkę i zabierzemy resztę. Po drodze powinno się udać zrobić dużo więcej zapasów, podejrzewam, że żadne z nas nie było na to przygotowane i wtedy pojedziemy do willi. – powiedział Johnny i słychać było jak wychodzą.

- Czekamy więc – Powiedział Mark i się rozłączyli. – Jedziemy na 4 samochody. Będzie można zrobić dużo, dużo większe zapasy – Powiedział do Lucasa i Jeno. Przytaknęli. Po chwili Yuta, Jaehyun i Johnny szybko wyszli z budynku i wsiedli tylnymi drzwiami. Musieli wszyscy się ścisnąć na ten kawałek do przejechania, mimo że było to dosyć niewygodne.

- Jak dobrze was widzieć - odetchnął wyższy - Mark pamiętasz jak się wjeżdża na podziemny parking? – Zapytał Johnny. Mark tylko przytaknął. Podjechali szybko pod samochody. Lucas dał im krótkofalówki. Całe szczęście tu również nikogo nie było. Na szybko sprawdzili cały samochód, z bardzo głupiego powodu, ale po oglądaniu tylu filmów o zombie, po prostu to robili. I ponownie podjechali pod wejście do budynku. Jaehyun zadzwonił do Doyounga, a Johnny do Taeyonga. Niedługo potem z budynku wyszedł Doyoungiem i synem. Szybko wbiegli do samochodu w którym siedział Jaehyun. Jae pobiegł na górę po torby i sprawnie umieścił wszystkie, które udało im się spakować, na tyłach pojazdu, żeby nie przeszkadzały. Yuta pobiegł na piętro i wrócił również z dużą ilością rzeczy. Taeyong pobiegł do samochodu Johnnego. Jungwoo na sam koniec pobiegł do samochodu, w którym czekał na niego jego chłopak. Też miał sporo rzeczy ze sobą, z czego większość to były leki. On i Doyoung byli pielęgniarzami, więc takie rzeczy były priorytetem.

Musieli zahaczyć o parę miejsc. W pierwszej kolejności sklepy. Zapasy musiały wystarczyć na 2 tygodnie. Jeśli wrócą będzie trochę zamieszania. I nikt nie będzie chciał nikogo narażać. Szybko podjechali do pobliskich sklepów i po 2 osoby pobiegli żeby zabrać wszystkie potrzebne rzeczy, w szczególności naprawdę dużo rzeczy dla niemowlaków – niedługo będą więcej niż jeden, więc to rzecz niezbędna. Druga priorytetowa sprawa to jedzenie i leki. Tego też zebrali bardzo dużo i porozkładało się to pomiędzy cztery samochody. Mieli jeszcze podejść do sklepu ogrodniczego, po nasiona ale zaczynało się robić niebezpiecznie i słychać było z daleka, że zbliżają się zombie. Wszyscy błyskawicznie się wrócili do samochodów. W idealnym momencie, chwile potem kilka nieumarłych odbiło się od maski samochodu Chenle.

- Jedziemy Mark. Bo zejdzie się ich więcej – Poinstruował Jeno. Mark się ocknął z zamyślenia i odjechał w stronę willi, próbując po drodze zgubić zombie.


I'm always behind you (Nomin fic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz