|5|

7 1 0
                                    


Droga do Busan nie była ani łatwa, ani krótka. Jeno był dobrym kierowcą, ale były problemy, z którymi nie mogli nic zrobić, jak na przykład zablokowane autostrady. Musieli cofać się kilka razy i jechać innymi drogami przez małe miasteczka. Nad ranem zatrzymali się znowu na stacji. Samochód Chenle nie palił mało, a mieli do przejechania całą Koreę, błądząc co jakiś czas. Wszyscy wysiedli. Zmęczeni i obolali.

- Nienawidze tego - mruknął Chenle. - Cholerne zombie. Gdyby nie one...

- Spokojnie Lele. Nie możesz się denerwować. Oboje wiemy jaka jest sytuacja. - Powiedział cicho Jaemin i przytulił młodszego omegę.

- Powinniśmy być za jakąś godzinę, może trochę ponad na miejscu - Odpowiedział Jeno wyjmując jedzenie z bagażnika i rozdając je wszystkim. Zamknął bagażnik i szybko zabrał się za tankowanie.

- Jeno może powinienem Cię zmienić? Już tak długo jedziesz - Powiedział Chenle, jedząc swoje jedzenie.

- Nie ma potrzeby. Zdrzemnę się, jak dojedziemy. - Odpowiedział.

- Dawno nie byłem w Busan, chyba ostatni raz na praktykach na uczelni... Szkoda, że jesteśmy tu w takich, a nie innych okolicznościach. - Westchnął Jaemin. Cóż, Jaemin był zdolny. Jego głównym kierunkiem była immunologia, pielęgniarką został, głównie ze względu na większą ilość wolnych stanowisk w pracy. Jeno skończył tankować do pełna i przytulił Jaemina.

- Wiem Nana. Ale będzie lepiej, zobaczysz. Rząd coś zrobi. Wymyślą szczepionkę. - Powiedział. Jaemin się zaśmiał kpiąco i poszedł wsiąść do samochodu. Był taki zmęczony, a dziecko jeszcze było bardziej żywe.

- Idę do tyłu, tam jest trochę więcej miejsca do spania - Westchnął i usiadł w samochodzie. Chenle poszedł za nim, zajmując miejsce za fotelem kierowcy. Jisung i Jeno spojrzeli na siebie i westchnęli cicho.

- Jedziemy Sungie. Jeszcze tylko trochę - Westchnął Jeno i wsiedli do samochodu.

***

Nic nie było tak jakby się tego spodziewali. Ostatecznie dojechali do Busan, do miejsca, w którym mieli się wszyscy spotkać, jednak nikogo tam nie było. Wysiedli sprawdzić miejsce. Nikt się nie pojawił. Jaemin zbladł. Wyglądał, jakby miał zaraz zacząć wymiotować.

- Co teraz Hyung...? - Zapytał niepewnie Jisung, rozglądając się dookoła. Jaemin usiadł na fotelu pasażera z przodu i schował twarz w dłoniach. Jeno patrzył na ukochanego zmartwiony i potem spojrzał na Jisunga, który trzymał mocno Chenle za rękę.

- My....

- Jedziemy do laboratorium. - Przerwał mu Jaemin. - Nadal mam klucze dostępu do budynku. Tam będzie bezpiecznie i mają pokoje, w których spali studenci w czasie praktyk. - Powiedział zdeterminowany.

- Okej. Może zostawimy jakąś wiadomość, gdyby ktoś... ktoś jednak się pojawił. - Powiedział Jeno.

- Będziemy ryzykować, że ktoś inny to znajdzie? - Zapytał Jaemin.

- Możemy zapisać w innym języku. - Stwierdził Jeno - Albo jakimś szyfrem - dodał. Jaemin się chwilę zastanawiał i przytaknął. Wyciągnął kartkę ze schowka. zapisał schludnie:
"Będziemy tam gdzie miałem praktyki - Nana"

I zostawili kartkę na widocznym miejscu, po czym odjechali.

***

To był ciężki czas dla wszystkich. Całe szczęście bez problemu udało im się wejść do budynku laboratorium. Nie było tam nikogo. Nic dziwnego, cała epidemia była w dzień wolny i nikt tak naprawdę nie miał powodu być w tym budynku. Jaemin zgarnął szybko z recepcji karty do dwóch pokojów, tych największych zarezerwowanych głównie dla naukowców. Dał każdemu swoją kartę i poszli na 2 piętro, gdzie były pokoje. Tam też było pusto.

- Jisungie, Lele, macie pokój naprzeciwko naszego. Oczywiście najpierw je sprawdzimy, czy nie ma tam zombie - Uśmiechnął się słabo Jaemin.

- Nana, myśle, że musisz odpocząć. Ty i Chenle. Sprawdzimy najpierw nasz pokój, położycie się i dopiero wtedy, ja i Jisung sprawdzimy ten drugi. - zdecydował Jeno, a Jaemin tylko przytaknął. Weszli do pierwszego pokoju. Był trochę zakurzony, ale poza tym nie było widać, żeby cokolwiek tu było. Żywego czy nie. Weszli do sąsiedniego pomieszczenia, które było kuchnią, a potem do łazienki, która była w pokoju. Nikogo nie było. Chenle i Jaemin strzepnęli kurz z kołdry i od razu się położyli w łóżku zmęczeni.

Jeno i Jisung uśmiechnęli się lekko i poszli sprawdzić drugi pokój, a także resztę piętra. Nikogo na szczęście nie znaleźli. Ani jednego zombie. Ani jednego człowieka.

- Hyung, pomożesz mi z otworzeniem drzwi? Zabiorę Lele do pokoju, myślę, że lepiej będzie jak z nim będę. Nie spał za dobrze w samochodzie. - Stwierdził cicho Jisung. Jeno przytaknął i pomógł młodszemu się przenieść do pokoju naprzeciwko. Potem wrócił do"ich" pokoju i pierwsze co zrobił to poszedł sprawdzić, czy jest woda. I była. Jeno wziął szybki prysznic i przewiązał się ręcznikiem w pasie. Gdy znalazł piżamę w jednej z szuflad, przebrał się, a potem położył koło Jaemina. Nie zajęło mu długo zaśnięcie przy swojej omedze.

I'm always behind you (Nomin fic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz