|6|

5 1 0
                                    

Następne kilkanaście dni minęło szybko. Sprawdzili cały budynek, Jeno podłączył się pod kamery i sprawdzili wszystkie wejścia. Nie zeszli niżej, do laboratoriów. Głównie ze względu na stan Jaemina i Chenle. Ponadto przynieśli całe jedzenie z samochodu. O dziwo pokoje były całkiem dobrze zaopatrzone, więc mieli całkiem sporo jedzenia, a także podstawowe potrzebne przedmioty, żeby przeżyć. Ale Jeno i Jisung musieli zorganizować im nowe ubrania w pobliskich sklepach. Niestety kontaktu z resztą, nadal nie mieli.

Jaemin robił wieczorem przekąskę dla siebie i Jeno jednak w połowie gotowania poczuł, jak po udzie spływa mu woda. Rozszerzyły się mu oczy kiedy zdał sobie sprawę co się dzieje i się spiął ale zaraz potem jęknął cicho. Szybko wyłączył gaz, na którym gotował i poczuł ręce dookoła siebie.

- Co się dzieje Nana? - Zapytał zmartwiony.

- Jen... Myślę, że odeszły mi wody. - wydusił z siebie Jaemin. Zaczął oddychać głęboko. Jeno zaczął panikować. - Musimy iść do pokoju który przeznaczyliśmy na pokój leczniczy Jen. Nie budźmy Lele i Ji. Dasz radę pomóc mi urodzić nasze maleństwo - Dodał spokojnie i zacisnął pięść na ramieniu Jeno. Musiał zachować spokój z ich dwójki. Starszy wziął go za rękę i zaprowadził do innego pokoju. Jaemin położył się na łóżku i przykrył nogi przescieradłem. Bolała go cała miednica.

- Co mam zrobić Nana? - Zapytał Jeno.

- Musisz mnie sprawdzić. - Oddychał nierówno, ale starał się uspokoić, bo to nie pomogło w porodzie. Jeno przytaknął i zrobił to co mu kazano.

Zajęło to trochę czasu, w międzyczasie w pokoju pojawił się Chenle z Jisungiem, którzy od razu zostali wygonieni. Lele jeszcze przyniósł chłodny kompres na czoło Jaemina. Ostatecznie po 6 godzinach Jeno położył na piersi Jaemina małego człowieka. Ich syna. Jaemin poklepał delikatnie dziecko, tak jak był nauczony, gdy kilka razy asystował poród i się rozpłakał razem z płaczem ich dziecka.

- Cześć kochanie. Tutaj Twój omma. - Wyszeptał i pocałował dziecko w czoło. - A tam jest Twój tatuś - Dodał. - Jen weź go. - Westchnął Jaemin.

- Jak go nazwiemy Nana? - Zapytał cicho Jeno, delikatnie bujając dziecko w ramionach. Jaemin położył się zmęczony i obolały, ale niesamowicie szczęśliwy, patrząc na Jeno i dziecko.

- Junseo. Myśle że będzie ładnie. - Powiedział i przymknął oczy z uśmiechem. Po chwili maleństwo zaczęło cicho płakać. Jeno się wystraszył i oddał dziecko Jaeminowi, który wziął go na ręce i zaczął karmić. Jeno patrzył na nich z uśmiechem.

- Kocham was Nana... I naszego maleńkiego Juna. - Uśmiechnął się i przeczesał jego włosy i delikatnie pocałował ich oboje.

- Jen musimy wstać. - Westchnął po dłuższym czasie Jaemin i westchnął - Muszę się umyć. - dodał.

- Zawołam Lele i Ji - Powiedział spokojnie i wyszedł z pokoju znaleźć pozostałą dwójkę. Jaemin skończył karmić dziecko i przykrył kocykiem, który udało się zdobyć Jisungwi i Jeno. Niedługo potem cała trójka weszła do pokoju.

- Patrz kochanie. To twoi wujkowie Ji i Lele. - Uśmiechnął się Jaemin do nich.

Cała trójka pomogła mu wrócić do ich pokoju i Jeno przechwycił Junseo, żeby Jaemin mógł się umyć i ubrać. Chenle mu pomógł się doprowadzić do porządku. Potem Jaemin położył się w łóżku, a Jeno ostrożnie położył umytego i ubranego noworodka obok niego. Jaemin uniósł na to brew.

- Nie patrz tak na mnie Nana. Nie tylko ty się do tego przygotowałeś. - Uśmiechnął się lekko. - Doyoung-hyung mnie trochę nauczył z Insu. - dodał a Jaemin się lekko uśmiechnął i przesunął się, tak żeby w trójkę mogli leżeć na łóżku. Jeno go pocałował i po chwili zasnęli.

I'm always behind you (Nomin fic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz