Następne kilkanaście dni minęło szybko. Sprawdzili cały budynek, Jeno podłączył się pod kamery i sprawdzili wszystkie wejścia. Nie zeszli niżej, do laboratoriów. Głównie ze względu na stan Jaemina i Chenle. Ponadto przynieśli całe jedzenie z samochodu. O dziwo pokoje były całkiem dobrze zaopatrzone, więc mieli całkiem sporo jedzenia, a także podstawowe potrzebne przedmioty, żeby przeżyć. Ale Jeno i Jisung musieli zorganizować im nowe ubrania w pobliskich sklepach. Niestety kontaktu z resztą, nadal nie mieli.
Jaemin robił wieczorem przekąskę dla siebie i Jeno jednak w połowie gotowania poczuł, jak po udzie spływa mu woda. Rozszerzyły się mu oczy kiedy zdał sobie sprawę co się dzieje i się spiął ale zaraz potem jęknął cicho. Szybko wyłączył gaz, na którym gotował i poczuł ręce dookoła siebie.
- Co się dzieje Nana? - Zapytał zmartwiony.
- Jen... Myślę, że odeszły mi wody. - wydusił z siebie Jaemin. Zaczął oddychać głęboko. Jeno zaczął panikować. - Musimy iść do pokoju który przeznaczyliśmy na pokój leczniczy Jen. Nie budźmy Lele i Ji. Dasz radę pomóc mi urodzić nasze maleństwo - Dodał spokojnie i zacisnął pięść na ramieniu Jeno. Musiał zachować spokój z ich dwójki. Starszy wziął go za rękę i zaprowadził do innego pokoju. Jaemin położył się na łóżku i przykrył nogi przescieradłem. Bolała go cała miednica.
- Co mam zrobić Nana? - Zapytał Jeno.
- Musisz mnie sprawdzić. - Oddychał nierówno, ale starał się uspokoić, bo to nie pomogło w porodzie. Jeno przytaknął i zrobił to co mu kazano.
Zajęło to trochę czasu, w międzyczasie w pokoju pojawił się Chenle z Jisungiem, którzy od razu zostali wygonieni. Lele jeszcze przyniósł chłodny kompres na czoło Jaemina. Ostatecznie po 6 godzinach Jeno położył na piersi Jaemina małego człowieka. Ich syna. Jaemin poklepał delikatnie dziecko, tak jak był nauczony, gdy kilka razy asystował poród i się rozpłakał razem z płaczem ich dziecka.
- Cześć kochanie. Tutaj Twój omma. - Wyszeptał i pocałował dziecko w czoło. - A tam jest Twój tatuś - Dodał. - Jen weź go. - Westchnął Jaemin.
- Jak go nazwiemy Nana? - Zapytał cicho Jeno, delikatnie bujając dziecko w ramionach. Jaemin położył się zmęczony i obolały, ale niesamowicie szczęśliwy, patrząc na Jeno i dziecko.
- Junseo. Myśle że będzie ładnie. - Powiedział i przymknął oczy z uśmiechem. Po chwili maleństwo zaczęło cicho płakać. Jeno się wystraszył i oddał dziecko Jaeminowi, który wziął go na ręce i zaczął karmić. Jeno patrzył na nich z uśmiechem.
- Kocham was Nana... I naszego maleńkiego Juna. - Uśmiechnął się i przeczesał jego włosy i delikatnie pocałował ich oboje.
- Jen musimy wstać. - Westchnął po dłuższym czasie Jaemin i westchnął - Muszę się umyć. - dodał.
- Zawołam Lele i Ji - Powiedział spokojnie i wyszedł z pokoju znaleźć pozostałą dwójkę. Jaemin skończył karmić dziecko i przykrył kocykiem, który udało się zdobyć Jisungwi i Jeno. Niedługo potem cała trójka weszła do pokoju.
- Patrz kochanie. To twoi wujkowie Ji i Lele. - Uśmiechnął się Jaemin do nich.
Cała trójka pomogła mu wrócić do ich pokoju i Jeno przechwycił Junseo, żeby Jaemin mógł się umyć i ubrać. Chenle mu pomógł się doprowadzić do porządku. Potem Jaemin położył się w łóżku, a Jeno ostrożnie położył umytego i ubranego noworodka obok niego. Jaemin uniósł na to brew.
- Nie patrz tak na mnie Nana. Nie tylko ty się do tego przygotowałeś. - Uśmiechnął się lekko. - Doyoung-hyung mnie trochę nauczył z Insu. - dodał a Jaemin się lekko uśmiechnął i przesunął się, tak żeby w trójkę mogli leżeć na łóżku. Jeno go pocałował i po chwili zasnęli.
CZYTASZ
I'm always behind you (Nomin fic)
FanfictionNagła epidemia sprawia że grupa przyjaciół trafia do willi Dream, która jest bezpiecznym miejscem. Ale co jeśli przestaje nim być? Zombie apocalipse omegaverse nct fic o który nikt nie prosił Shipy: Nomin (main), Renyang, Markhyuck, Chenji, Jaedo, J...