|8|

3 1 0
                                    


Pod koniec miesiąca Dejun urodził zdrowego syna. Doyoung i Jaemin się nim opiekowali, dopóki nie wydobrzał. Mały chiński chłopiec był przeuroczy i bardzo podobny do swoich rodziców. Nazwali go Zhen. Wszyscy ucieszyli się z nowego nabytku. Jaemin cieszył się ze wszystkich dzieci, którymi mógł się opiekować. Które potrzebowały ich całej miłości i uwagi. Szczególnie takich jak Hayden, który stracił rodziców.

Nie minęło dużo czasu, gdy Chenle urodził syna. Jaemin chyba nigdy nie widział tak zapłakanego Jisunga. Młody chłopak nie mógł uwierzyć, że został tak wcześnie tatą i to w takich czasach. Nazwali chłopca Haoyu. Jaem zostawił ich samych w pokoju, ale usłyszał jeszcze obietnice składane przez Jisunga, że nie pozwoli żeby im się coś stało. Jaemin był dumny, jak Jisung był odpowiedzialny i wziął wszystko na siebie.

***

Jaehyun i Insu z każdym kolejnym dniem czuli się coraz lepiej i wyglądali bardziej zdrowo, a także odzyskali siły. Doyoung też odzyskuje witalność i ostatecznie, po dwóch tygodniach cała trójka zajęła jeden z pokoi na piętrze.

Udało się wytworzyć dosyć dużą ilość szczepionek. Jaemin odetchnął z ulgą. Zaczęli szczepić, każdego kto tego potrzebował. Po jakimś miesiącu w ich progu pojawili się Taeyong, Johnny, Ten i Kun. Doyoung się popłakał, gdy przytulił swojego najlepszego przyjaciela zaraz po tym jak weszli.

-Tak się cieszę, że nic wam nie jest - pociągnął nosem. Jaemin też się ucieszył. Wszyscy byli zmartwieni, ponieważ nie było nigdzie śladu po Audi Haechana i wszystkich, którzy pojechali z Yutą, oraz Jungwoo. Stracili już dwójkę. Z szóstką nie mieli kontaktu. Johnnemu udało się uruchomić, razem z Jaehyunem i Kunem, starą stacje radiową. Znajdowała się za następny skrzyżowaniem od budynku laboratorium. Próbowali uzyskać kontakt z kimkolwiek. Okazało się, że dużym grupom ludzi udało się przeżyć. Co ciekawe w samym Seulu, nadal działała łączność telefoniczna, w przeciwieństwie do innych miast.

W międzyczasie Jaemin i Doyoung również odkryli, że są przypadki ludzi, którzy byli z pierwszej fali i szczepionki im nie pomagały.

W końcu wszyscy zdecydowali się spotkać w sali konferencyjnej. Jeno trzymał śpiącego Juna i chodził w jedną i drugą stronę za plecami Jaemina, który siedział przy długim stole. Naprzeciwko niego siedział Jaehyun z Insu w ramionach, który był zajęty zabawą swoim misiem. a ich krzesłem stał Doyoung ze skrzyżowanymi ramionami. Po prawej stronie Jaemina, siedział Renjun trzymając Haydena i Yangyang z małym Tayo w ramionach. Obok nich siedzieli Hendery i Dejun z Zhenem. Po lewej stronie Jaehyuna siedział Johnny, Kun, Ten i Taeyong. Na samym szczycie stołu siedział Chenle z Haoyu, który spokojnie drzemał w jego ramionach.

-Musimy coś zrobić. Nie możemy być wiecznie zamknięci w tym budynku. - Powiedział Taeyong.

- Co proponujesz hyung? Mamy 6 dzieci na naszych barkach w tym momencie. Nie możemy ich tak narażać na niebezpieczeństwo. - Powiedział Renjun ze zmarszczonymi brwiami i poprawił Haydena. - Już takie pochopne decyzje doprowadziły nas do straty Hyucka i Marka. Nie możemy na to pozwolić ponownie.

- Nie będzie to pochopne. Teraz mamy szczepionki. Jak chcemy gdzieś zacząć działać to musi być Seul. Tam najszybciej damy radę to przezwyciężyć. Kun, Johnny i Jaehyun mówili że najwięcej odpowiedzi było z Seulu. Wrócimy do willi Dream. Zobaczymy co uda nam się zrobić. - Odpowiedział. - Poza tym, nie będziemy opuszczać pojazdów, poza momentami, w których będzie to niezbędne. No i przede wszystkim, musimy jechać tam wszyscy razem. Bez rozdzielania się. Będzie bezpieczniej.

- Znam dwa miejsca, w których możemy spróbować wyrobić jeszcze więcej szczepionek. Są bardziej nowoczesne i mają możliwość masowej produkcji. - Powiedział Doyoung. Wszyscy przytaknęli bezgłośnie.

- Po pierwsze musimy się spakować. Najpierw jedzenie i podstawowe rzeczy, a także rzeczy dla dzieci. Nie wiemy co tam zastaniemy. - Powiedział Kun drżącym głosem, a Johnny objął go ochronnie. Jaemin zapisał sobie gdzieś z tyłu głowy, że musi z nim porozmawiać. Zauważył jak delikatny był ostatnio Kun.

- Tak. I najlepiej będzie rozdzielić wszystko między wszystkie samochody. - Dodał Taeyong i uśmiechnął się do wszystkich lekko.

- Dobra, a co jeśli tam jest jakaś pułapka hyung? - powiedział zaniepokojony Yangyang. Wszyscy sie na niego spojrzeli.

- Co masz na myśli? - Uniósł brwi Ten i splótł swoją rękę z Taeyongiem.

- No wiecie. To trochę podejrzane, że akurat tylko w Seulu łączność nie padła. Co jeśli, to wszystko było ustawione i nikt nie chce żadnych szczepionek? - Odpowiedział. Wszyscy zamilkli.

- Myślę że Yangie może mieć rację. No wiecie. Jak w tych wszystkich filmach. - Postawił się za nim Renjun. Jaemin przytaknął na zgodę. Jeno zacisnął usta i poprawił niemowlaka w swoich ramionach.

- Życie to nie film Renjun. Jednak, nie powinniśmy wykluczać tej opcji. Ale nadal uważam, że powinniśmy spróbować. Nie pozwolimy nikogo zabrać, ani cokolwiek. - Powiedział Johnny.

- I będziesz ryzykował życia dzieci? - odezwał się pierwszy raz Jaehyun. Wszyscy obrócili się w jego stronę. - Nie daliśmy ochronić Marka i Hyucka. A co dopiero dzieci. - Odpowiedział i cały się spiął, podobnie jak wszyscy inni w pokoju. Poruszenie tematu dwóch przyjaciół było bolesne dla wszystkich.

- Tak, masz racje Jae... Ale... Nie możemy też tu być. Powoli kończą się nam zapasy. - powiedział powoli Doyoung kładąc rękę na dłoni męża.

- Nie Doie. Prawie straciłem Ciebie i Insu i nie dużo brakowało żebym sam umarł. - Skrzywił się boleśnie. Wszyscy zamilkli.

- Przemyślmy to jeszcze w takim razie. Spotkajmy się tu jutro. Niech każdy wymyśli jak to rozwiązać. - Zadecydował Taeyong.

Wszyscy przytaknęli i zebrali się z powrotem do swoich pokojów. Atmosfera była ponura, a sytuacja wzbudzała wiele wątpliwości.

Jaemin usiadł na łóżku obok leżącego na nim Jeno i bawiącego się Junseo. Uśmiechnął się lekko i pocałował syna w główkę.

- Nawet jakbyśmy na to poszli to nie mamy za dużo możliwości - Powiedział cicho Jaemin. - Mamy pięć samochodów. Z czego największy jest Yanga. - Westchnął ciężko i przetarł oczy. Pragnął już końca tego wszystkiego.

- Nie martw się Nana... Znajdziemy jakieś wyjście. Jest tyle samochodów, które ewentualnie moglibyśmy pożyczyć. - Mruknął Jeno i pogłaskał ukochanego po policzku. Jaemin westchnął. 

I'm always behind you (Nomin fic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz