Słońce znajdowało się w zenicie, gdy w końcu dojechali do wciąż naprawianego po wybuchu Kopca. Daleko mu było do swojej pierwotnej formy, jednak dużą część ludzie Travisa zdołali już naprawić.
Gdy wysiedli z pojazdów, Travis oddelegował chłopaków do części szpitalnej, a resztę pod prysznice, na stołówkę i do łóżek.
Lorena leżała na swoim łóżku, wpatrując się w metalowy sufit i bawiąc się kosmykiem, który wysunął się z jej warkocza.
Myślała nad wieloma rzeczami. W końcu za kilka dni mieli opuścić Kraftowców. Nie ułatwiało jej to zaśnięcia.
W pewnym momencie usłyszała ciche pukanie.
- Proszę! - zawołała.
Drzwi się uchyliły, a przez szparę zajrzała do środka ciemna czupryna.
- Nie przeszkadzam? - zapytał Niko i stanął w progu.
Musieli już wrócić ze szpitala.
- Nie... Wchodź, wchodź - ponagliła go dłonią.
Chłopak usiadł na krześle obok jej łóżka i wyprostował długie nogi. Widziała, że coś go trapiło i widziała, że nie wie jak się za to zabrać. Lorena usiadła na łóżku krzyżując nogi i oparła ręce o kolana.
- No? Co się stało?
Niko spojrzał na nią i odetchnął.
- Wiesz, ja chyba z nimi zostanę...
Lorena zamrugała szybko, przez chwilę nie wiedząc o co chodzi. Po czym sobie przypomniała.
No tak. Travis to w końcu jego ojciec.
- Nie zrozum mnie źle - zaczął zakłopotany. - Uwielbiam was i dużo razem przeszliśmy. Do tego jeszcze trzeba odbić resztę, ale...
- Ale to twój dom? - dokończyła za niego.
Niko się uśmiechnął z wyraźną ulgą i kiwnął głową.
- Dokładnie.
Lorena uśmiechnęła się i poklepała go po ramieniu.
- Rozumiem. A co z naszymi poszukiwaniami? - dziewczyna zmarszczyła brwi.
Chłopak odetchnął nerwowo.
- Rozmawiałem o tym z tatą. Powiedział, że ma kilku informatorów. Jeżeli czegoś się dowie, to się z wami skontaktujemy.
Loren parsknęła rozbawiona i pokręciła głową.
- Jak zwykle o wszystkim pomyślałeś.
- Pewnie coś by się jeszcze znalazło, czego nie przemyślałem - podrapał się w tył głowy.
- Kiedy powiesz chłopakom? - zapytała.
Przez chwilę nie odpowiedział.
- Niko? Kiedy im powiesz? - zapytała podejrzliwym tonem Lorena.
- Właśnie... Jeszcze nie wiem. Ale im powiem. Obiecuję - wydukał.
Dziewczyna przez chwilę mierzyła go wzrokiem, ale odpuściła i westchnęła.
- Dziękuję - wypalił Niko po chwili.
- Za co? - zapytała zdziwiona.
- Chyba za wszystko. Wiem, że nie pamiętasz nic z labiryntu, ale fajnie było mieć taką koleżankę.
Niko wstał z krzesła i skierował się do wyjścia. Lorena zaskoczona jego słowami, powiedziała tylko:
- Nie ma za co.
CZYTASZ
Sacrifice || Próby ognia
Fanfiction|Przejdą piekło| "- Tamtych wysłałem przodem. Chłopak wie co robić.- powiedział, pakując do ogromnej, skórzanej torby podróżnej różnego rodzaju broń oraz kilka najpotrzebniejszych rzeczy. - A masz plan dla nas?- zapytała poirytowana. Sceptycznie prz...