Minho sądził, że umarł.
A potem otworzył oczy, ruszył głową, rękoma, a następnie nogami.
I wiedział, że żyje.
I ma dziurę w ciele. Ale to był tylko szczegół.
Słyszał jakieś wołania pielęgniarki. Rozmowy na korytarzu. Śmiechy? Wszystko było za spokojne. Przecież pamiętał wybuch, Thomasa, Lorenę, która go ratowała w jakiejś zatęchłej dziurze.
Może jednak umarł? Ale czy wtedy czułby ból związany z nadwrażliwością wzroku na światło, zaraz po otwarciu oczu?
Na pewno nie był już u Kraftowców. Ściany pokryte szpitalną bielą, łączyły się z posadzką w kolorze mdłej, pastelowej zieleni. Na suficie zamontowano świetlówki, które co jakiś czas strzelały i dawały upiorne, zimne światło. Nie leżał na zużytej pryczy, tylko na wygodniejszym, szpitalnym łóżku. Był nawet przebrany w czyste szpitalne ubranie!
Ale był również przykuty do łóżka przez pasy bezpieczeństwa.
I to mu się nie spodobało.
Szarpnął kilka razy rękami i nogami, próbując się uwolnić. Nic to jednak nie dało. Pomyślał, że może mu się to tylko śni. Zacisnął mocno powieki. Błagał samego siebie, żeby się obudził, żeby ponownie znalazł się w szpitalu Kraftowców, który może i nie był najlepszy na świecie, ale przynajmniej był częścią czegoś, co mógł nazwać namiastką domu.
Otworzył oczy.
Nic się nie zmieniło. Te same białe ściany, ta sama posadzka, te same pasy. Wtedy zaczął ogarniać go strach, tak duży jak nigdy dotąd. Najpierw przyspieszył mu oddech. Potem zimno zaczęło rozprzestrzeniać się po jego ciele, a serce zaczęło bić coraz szybciej i szybciej i szybciej. Coś obok niego zaczęło wydawać okropny jazgot. Do pokoju wpadła pielęgniarka, a razem z nią jakiś lekarz. Pospiesznie sprawdzili odczyty na urządzeniu.
- Kim jesteście!? Gdzie jestem!? Gdzie jest reszta!?
Minho na nowo próbował wyrwać się z pasów, ale na próżno. Jedynie boleśnie otarł sobie nadgarstki.
Nagle poczuł ukłucie. Lekarz podał mu jakiś specyfik, po którym poczuł, że jego ciało traci siły i staje się wątłe, a on sam powoli zasypia. Ostatnie co zapamiętał to dźwięk zamykanych drzwi.
***
Minho ponownie się obudził. Nie wiedział jaki był dzień, ani która była godzina. Cały otępiały, mając w pamięci to co wydarzyło się wcześniej, postanowił, że tym razem nie będzie próbował się wyrwać. Zaczeka.
Nie musiał długo czekać. Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł ten sam mężczyzna, który wcześniej podał mu środek usypiający.
- Jak się czujesz?- zapytał lekarz, choć nie był przekonany, że chłopak mu odpowie.
- Słuchaj- kontynuował.- Wiem, że mi nie ufasz, ale muszę dowiedzieć się czy to co ci podałem nie wywołało jakichś skutków ubocznych. Odpowiesz na kilka krótkich pytań?
Minho zawahał się, ale w końcu kiwnął potwierdzająco głową. Mężczyzna uśmiechnął się i z kieszeni fartucha wyciągnął notesik i długopis.
- Wystąpiły nudności?
- Nie.
- Masz problemy ze wzrokiem? Na przykład, brak ostrości.
CZYTASZ
Sacrifice || Próby ognia
Fiksi Penggemar|Przejdą piekło| "- Tamtych wysłałem przodem. Chłopak wie co robić.- powiedział, pakując do ogromnej, skórzanej torby podróżnej różnego rodzaju broń oraz kilka najpotrzebniejszych rzeczy. - A masz plan dla nas?- zapytała poirytowana. Sceptycznie prz...