Witaj, Lloydzie

576 22 37
                                    

-Chodź, zjesz coś w końcu- odezwał się Garmadon.
-Mhm.
Wstaliśmy i ruszyliśmy do kuchni.
Ciekawe co na obiad- pomyślałem.

Spaghetti.
Zawsze je lubiłem a teraz nie miałem na nie żadnej ochoty...
-Nałożę ci- powiedział tata.
-Nie trzeba, serio- odpowiedziałem.- Sam sobie włożę.
-Siedź.
-Nie ale serio...
-Lloyd. Siedź.
Tata podszedł do mnie i położył mi talerz przed nosem.
No i usiadł na przeciwko mnie.
Patrzył na mnie, czułem to.
Więc powoli zacząłem jeść.
Smakowało mi, już dawno zapomniałem jak uwielbiałem spaghetti.
Chyba wrócił mi apetyt.
To dobrze, prawda?

[...] Mój ojciec uśmiechnął się. Zjadłem wszystko. I bardzo mi smakowało.
-Myślałem, że nie masz apetytu- zauważył Garmadon.
-Bo nie miałem. Ale chyba powoli mi wraca. Dalej nie chce za dużo jeść... Ale rozumiesz, nie?- powiedziałem.
-Rozumiem.
-To co...- zacząłem ale nie dokończyłem, bo do kuchni wbiegła Nya.
-Lloyd- powiedziała.- Słuchaj dostaliśmy pilne wezwanie z policji. Musimy natychmiast jechać.
-Dobra. Już idę- odpowiedziałem.- Ty zostajesz?
Ojciec popatrzył na mnie.
-Zostaje z twoją matką i z Wu- powiedział.
Kiwnąłem głową i wstałem od stołu.
-Powodzenia- powiedział tata.
-Dzięki- odpowiedziałem.

Poszedłem do chłopaków i Nyi i poszliśmy na komisariat. Czułem na sobie spojrzenie Kai'a. Nie gadałem z nim od rana.

[...] -Dobra wchodzimy- powiedział Cole.
-Możesz się tak na mnie nie gapić?- warknąłem do Kai'a, który co chwilę na mnie patrzył.
-To trzeba było sobie rączek nie...- nie dokończył Kai.
-Zamknij się- warknął na niego Cole.
-Możecie się nie kłócić?!- wtrąciła się Nya.

Na tym skończyła się nasza rozmowa. Weszliśmy do pokoju komisarza.
-Dobrze, że jesteście - zaczął komisarz.- W mieście grasuje nowa grupa przestępcza. A ich przywódca jest bardzo potężny.
-Kim oni są?- zapytałem.
-Tego nie wiemy- odpowiedział.
-Czy wiecie gdzie aktualnie się znajdują?- zapytał Zane.
-Nie- powiedział.- Ale wiemy że potrzebny im jest zielony ninja, wybraniec.

Co?... Ale że... Ja?...

-Jak to?- zdziwił się Kai.- Do czego?
-Tego nie wiem- powiedział komisarz.- Ale musisz bardzo uważać.
Mówiąc to popatrzył na mnie.
Skinąłem głową.
-To wszystko. Możecie iść- powiedział komisarz.
Wyszliśmy z jego gabinetu.
Szybkim krokiem zacząłem iść przed siebie.

-Ej gdzie idziesz?- zapytał Kai.- Nie słyszałeś? Oni cię chcą złapać.
-Super, i właśnie dlatego nie mogę się sam nigdzie ruszyć?- zapytałem.
-Tak. Bo sam nie dasz rady- powiedział Jay.
-Ciekawie...- odpowiedziałem.
-Nie obrażaj się. To dla twojego dobra- powiedziała Nya podchodząc do mnie.
-Mhm...
Weszliśmy na perłę, gdy nagle coś wybuchło.
Nie no serio?
Jakaś substancja....
Ale nie wiedziałem co to, bo ledwo komunikowałem.
Usłyszałem tylko, jak ktoś mówi:
,,Witaj, Lloydzie"

O boże.
Czy to?...
Nie.
Niemożliwe..
Jak?...
Czy to oznacza, że....

Fałszywy Uśmiech - Lloyd Montgomery GarmadonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz