Położyłem się spać w pokoju Kai'a. On na łóżku a ja na kanapie przy jego łóżku.
Bałem się Vexa, mimo to że miał zaatakować za dwa albo trzy dni.
Chociaż i tak tej nocy nie zmrużyłem oka.
Dobra może Vexa się nie bałem.
Znaczy bałem się.
Ale bardziej bałem się tego co by mi zrobił.
On jest zdolny do wszystkiego.
Świr totalny.
Moje myśli całą noc to były:
,,Co ze mną będzie?"
,,Co jak zaatakują szybciej?"
,,Co jeśli Vex zrobi mi krzywdę?"I wiele więcej.
Dlatego w ogóle nie mogłem spać.[...] Wstałem o godzinie 6:00. Znaczy wyszedłem z łóżka, bo tej nocy nie spałem.
-Tak szybko wychodzisz?- zapytał Kai który też się właśnie obudził.
-Ja w ogóle nie spałem- zaśmiałem się.
-Serio? To dziś nie będziesz miał na nic sił- odpowiedział Kai.
-Zawsze mam siłę nawet jak nie śpię- mruknąłem.
-No nie wiem- zaśmiał się Kai.
-Bardzo śmieszne- po tych słowach w sumie sam się zaśmiałem.
-Idziemy na śniadanie?- zapytał.
-Jasne- odpowiedziałem. Chociaż i tak nie byłem głodny.Przebraliśmy się z piżam i poszliśmy do kuchni. W kuchni zastaliśmy no dosłownie święta trójce- mojego ojca, moją matkę i Mistrza Wu.
-Wy już wstaliście?- zapytał tata.
-Ta. Przyszliśmy coś zjeść- odpowiedziałem.
-No to siadajcie- mama się uśmiechnęła.
Kai usiadł a ja podszedłem do lodówki. Wyjąłem szynkę i ser. Wziąłem chleb, posmarowałem go masłem i położyłem szynkę oraz ser.
Pyszna kanapka.
Co z tego że zjadłem ją na przymus.
Czułem na sobie spojrzenie ojca.
Na pewno się patrzył. Ale trudno.
Kai zjadł tosty. Zjadł aż 4.
Jak on tyle zjadł bez problemu?
Dla mnie to było niemożliwe.
-Chcesz tosta, Lloyd?- zapytał Kai, bo właśnie robił sobie PIĄTEGO tosta.
JAK?!
A może to było normalne, tylko ja jestem jakiś inny?
No nie ważne.
Zawsze byłem i będę inny.
-Nie dzięki. Starczy mi kanapka- odparłem.
-To tylko jedna kanapka, Lloyd- wtrącił tata.
Nie. To AŻ jedna kanapka.
-Nie jestem głodny- powiedziałem.
-Znowu nie będziesz nic jadł?- zapytał Kai.
Dokładnie taki miałem plan, a co?
-Będę- skłamałem.- Po prostu na razie nie jestem głodny czy to coś złego?
-Okej, rozumiem. Nieważne- odpowiedział Kai.Serio? Już myślałem że nie rozumiesz.
-Idziemy do pokoju?- zapytałem.
-Okej- odpowiedział Kai.
Poszliśmy do mojego pokoju. Wziąłem telefon do ręki i powiedziałem do Kai'a:
-Patrz jest teraz taki trend, że robisz tak, potem tak a potem obrót- wytłumaczyłem.
-No- odpowiedział Kai.
-Nagrywamy?- zapytałem.
-Spoko- zaśmiał się Kai.
Zaczęliśmy nagrywać, ale podczas obrotu potknąłem się i przywaliłem nadgarstkiem o róg komody.
Nosz kurna co ja odwaliłem.
Kai zaczął się śmiać, a mój nadgarstek zaczął robić się bardziej czerwony, rana bardzo piekła.
-WYRĄBAŁEM SIĘ KAI- zacząłem się śmiać.
-WIDZĘ- Kai teraz dosłownie dusił się ze śmiechu.Zaraz przyszła reszta i zaczęliśmy tłumaczyć co zrobiliśmy. Moi przyjaciele się śmiali.
Znowu poczułem że jestem im potrzebny.
Przecież zawsze było wszystko dobrze...
Dopiero jakiś czas temu wszystko się spieprzyło. Sam nie wiem czemu.
-Lloyd idziesz z nami pograć?- zapytał Jay.
-Nie, chyba się położę bo zmęczony jestem- skłamałem.
-Okej- powiedział Cole.- To chodźmy.I wyszli.
Kolejny raz zostałem sam i chyba oczywiste było, co planowałem zrobić.
Otworzyłem szafę i z kieszeni jednej kurtki wyjąłem żyletkę.
Cięcia nie były regularne.
Strasznie piekło.
Kusiło mnie przejechać po żyłach.
Skończyć to.
Ale nie potrafiłem.
Skrzywdził bym wszystkich...
Nie poradzili by sobie.
Nie mogłem...
Zrobiłem to szybko i niestarannie.
Ulga. Znowu ja poczułem.
Nagle wszystko wokół mnie robiło się czarne.
Żyletkę rzuciłem do szafy którą szybko zamknąłem.
Od razu położyłem się na łóżko. Zakryłem moje rany.
I chyba zasnąłem.
Chyba nie p0dciąłem sobie żył... Nie zrobiłbym tego.
Więc dlaczego wszystko zrobiło się czarne?
Nie rozumiałem o co chodziło.
Może musiałem się przespać.
A potem miało być dobrze...Jednak znowu się myliłem.
----------------------------------------------------
Siemka siemka! To chyba pierwszy raz kiedy w tej książce dodaję takie słowa od siebie. Powiem wam ciekawostkę.
Scena z rozwaloną ręką Lloyda jest oparta na faktach :3 Bo teraz jest ten trend na tt i cały czas robiłam go dobrze, nie wywalałam się ale teraz wyjątkowo się poślizgnęłam bo mój kapeć jest ślizgi... Ale spokojnie, żyje.
Ogólnie żeby widzieć różne informacje o rozdziałach, itp, to polecam śledzić moją tablice.
Robię małe poprawki kolejnego rozdziału więc niedługo powinien wlecieć.Do zobaczenia!
CZYTASZ
Fałszywy Uśmiech - Lloyd Montgomery Garmadon
Fiksi Penggemar-Ty nie jesteś każdy!- krzyknął Kai. -Wiem! Wiem że jestem inny... i tak już będzie. Nie pasuję do tego świata- odezwałem się i wyszedłem. Każdy myśli że bycie zielonym ninja jest super. Oh jak bardzo się mylą. Tw: sh, ed, ataki paniki 𝑫𝒍𝒂 𝒘𝒔𝒛...