Rozdział X

135 7 0
                                    

Byłam na nogach od siódmej. Całą swoją motywację do działań zawdzięczałam dniu wczorajszemu. Było zbyt dużo niewiadomych jakie krążyły mi pogłowie. Wiedziałam, że jeśli nie zacznę węszyć to skończę marnie a informacje same nie wejdą mi do głowy. Stałam przed drzwiami archiwum bazy. Straszy mężczyzna wpuścił mnie po tym jak pokazałam mu plakietkę pracownika biurowego. Przystawił tylko palec do ust pokazując tym samym, że przez czas w którym będę tu siedzieć mam być cicho. Nie protestowałam. Pokiwałam głową w odpowiedzi i uśmiechnęłam się delikatnie. Nie wiedziałam do końca czego zamierzam tu szukać ale coś mnie tu ciągnęło. Przed snem układałam w głowie plan i możliwe ruchy do wykonania jakie mogą zostać podjęte na czas kiedy jestem w bazie. Przemieszczałam się powoli pomiędzy regałami. Mijałam literki i co jakiś czas wyrywkowo wyjmowałam karton archiwizacyjny aby sprawdzić czy coś samoistnie wpadnie mi w oko. Zacznę od C. Przeszukiwałam kartony do póki nie natknęłam się inicjały C.T. Złapałam teczkę i wertowałam w ręce jak oszalała. Moje ciało zamarło gdy przed moimi oczami ukazała się teczka Tress. „Mam cię „. Jej zdjęcie było widoczne na boku akt. Otworzyłam je powoli jakbym czekała na zgłębienie tej wiedzy całe życie. „ akta tajne" czerwona pieczątka na prawie pustej kartce. Nie było tam zupełnie nic.
Szukałam i odwracałam tą teczkę jakbym próbowała znaleść złoto w rzece. Nawet w tak głupiej sytuacji potrafiła mi splunąć w twarz. Jedyna rzecz jaka przykuła moją uwagę to mała kartka na dnie pudełka. „Tress Cruger lat 30. Zaakceptowała prowadzenie projektu „lepsza przyszłość" który odniósł klęskę. Projekt został przyćmiony przez inne odkrycia badawcze oraz wyciekające pomyłki w DNA na przestrzeni dwóch lat. Faza początkowa projektu została przerwana ze względu na rosnące zagrożenie życia badanych." Był to krótki opis jak z gazety. Widocznie ktoś miał streszczać poczynania każdej z osób aby w aktach od początku było wiadomo czym ktoś się zajmował. Kartka była już pożółkła. To było dziesięć lat temu. Na odwrocie karteczki było małe zdjęcie przypięte zszywaczem. Przedstawiło grupę badaczy jacy brali udział w przedsięwzięciu. Tress stała w białym fartuchu uśmiechnięta co do niej nie podobne. Twarze były niewyraźne ale zauważyłam jedną znaną postać. Postura, włosy, oczy." To mój ojciec „ ręce mi zadrżały. Odłożyłam kartkę z powrotem do pudła. Ona nie miała tu zostać. Ktoś przy przenoszeniu dokumentów w pośpiechu nie odkleił jej od dna pudełka. Przykleiła się gdy ktoś musiał ją oblać kawą. Słowa jej córki zaczynały powoli nabierać większego znaczenia a moje serce waliło jak oszalałe. Odłożyłam pudełko na miejsce jakbym zacierała za sobą ślady. „ kurwa mać" to jedyne co byłam w stanie w tym momencie o tym pomyśleć. Zasłoniłam twarz rękoma a w głowie miałam spustoszenie. Pamiętałam czasy gdy ojciec pracował w laboratorium ale nic o tym nie mówił. Wracał do domu z uśmiechem na twarzy, był przykładnym ojcem. Nigdy nie skarżył się na pracę tym bardziej nie słyszałam żadnych złych wieści od niego. Zmienił pracę gdy podobno zaczęto go brać na nocki a moja mama zaczynała się skarżyć, że jest go w domu coraz mniej. Krzątałam się w tym momencie od początku regału do końca. Zataczałam tą samą drogę próbując cokolwiek połączyć w całość ale w dalszym ciągu miałam za mało wiedzy. Napewno wiem jedno, zamieszany jest w to mój ojciec. Stanęłam na chwilę a moją uwagę przykuły pudła z literką „ S". Ciekawe czy również ja tu już jestem. Moje palce wędrowały delikatnie po aktach a moim oczom ukazało się zdjęcie Ghosta. Wyjęłam akta powoli jakbym trzymała jedną z cenniejszych rzeczy jakie widziałam na oczy. Stres delikatnie objął całe ciało. Czułam się jakbym czekała na ten moment odkąd tu tylko przybyłam. Otworzyłam akta. „ dziwne" nawet tu jego zdjęcie było w masce. „ odmówiono zdjęcia twarzy. Akceptacja warunku została pozytywnie rozpatrzona przez Rząd. Mój palec ostrożnie poruszał się po kartce z opisami misji po czym natrafiło na mały napis pod zdjęciem. „Simon Riley". Serce zabiło mi trochę szybciej. Właśnie poznałam imię osoby, która delikatnie miesza mi w głowie od samego początku tej akcji. Przybyłam tu aby skupić się na wykonaniu swojej misji. Każdy ją miał. Chciałam wykonać swoje zadanie a tym czasem zostałam wplątana w szereg zdarzeń. Efekt motyla. On tylko odciągał mnie od tego wszystkiego, zjawił się nie proszony i robił mi delikatny mętlik w głowie. Najgorszym było to, że nie była to jego wina. Sama sobie na to pozwoliłam. Moje myśli same do niego ciągnęły. On o to nie prosił, więc pokazywał jak bardzo jestem mu obojętna. Po odłożeniu jego akt spokojnym krokiem minęłam starszego pana, który zdążył zasnąć na krześle przed biurkiem. Opuściłam archiwum z większą wiedzą oraz motywacją do działania. Zaczynałam się powoli czuć jak Sherlock Holmes tylko w najgorszym możliwym niskobudżetowym wydaniu. Przed godziną czternastą zdążyłam jeszcze odwiedzić wspomniany  przez Natalie gabinet medyczny. Po pobraniu krwi oraz wywiadzie medycznym jednego czego się dowiedziałam to, że mam za duży poziom kortyzolu, możliwa nerwica oraz napady nerwicowe ze względu na zbyt długi i przewlekły stres. Ciało jest w fazie przetrwania. „ prawidłowo „ pomyślałam z sarkazmem. Nie byłam tym nawet zdziwiona. Gdy tylko opuściłam próg gabinetu poczułam ssanie w żołądku. Tutejsza stołówka była czymś czego starałam się raczej unikać. Multum ludzi siedziało w swoich skupiskach i grupach. Byłabym jak jedna z tych nielubianych dziewczyn w amerykańskich filmach która jadła sama albo zbierała swoje śniadanie z podłogi oblana sokiem. Podziękowałam za podaną mi przez kucharkę tackę z jedzeniem po czym znajdując jedyne wolne miejsce usiadłam spokojnie i zaczęłam jeść. Nie miałam ostatnio na nic siły co było spowodowane również brakiem odżywiania się. Odkąd tylko zaczęła się cała sytuacja schudłam. Kasza z warzywami smakowała wyjątkowo dobrze. Poczułam jak metalowy stolik zadrżał a moim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz Ann.

GHOST OF NIGHTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz