Rozdział XIII

116 11 0
                                    

Ghost:

Schodząc ze schodów widziałem z daleka jej blond włosy pomiędzy męskimi patrolówkami na głowach innych żołnierzy. Minąłem ją zaciągając się jej zapachem, był słodki i cytrusowy zarazem. Zapach mnie odurzył a ja przed oczami miałem już tylko moment pieszczenia jej szyi ustami a w uszach dudnił mi jej przyspieszony oddech. „ kurwa mać" - skarciłem się sam w myślach, traciłem kontrolę nad tym wszystkim. Pachniała jak lato, jak łąka kwiatowa i słońce. Uznałem to za gest pożegnania. Nie chciałem ciągnąć tego sposobu bycia jaki nawzajem sobie sprzedawaliśmy więc najlepszym sposobem było odcięcie się od niej jak najszybciej. Zahaczyłem ręką delikatnie o jej ramię, byłem zbyt łapczywy jej zapachu aby nad sobą zapanować. Traciłem panowanie nad sytuacją gdy tylko była w pobliżu a to w moim przypadku jest niewybaczalne. Jestem tu by walczyć być lepszy i zostać najlepszym. Sam przed sobą już dawno się przyznałem, że mam klapki na oczach i nie przeszkadzało mi to w żadnym najmniejszym stopniu. Wszystko toczyło się zgodnie z planem do póki ona nie dołączyła do wojska. Wywoływała we mnie emocje, których nie znałem i tym bardziej nie chciałem poznać. Minąłem ją i spuściłem głowę w dół chcąc opuścić to pomieszczenie czym prędzej czując jej wzrok na sobie. Właśnie wtedy usłyszałem jego głos. Wołał mnie, zachrypnięty i przepity głos Borysa. „Był tak łapczywy na wszystko, że mało brakowało a nawet gówno by spod siebie wpierdolił." Nie odpowiedziałem mu. Stanąłem i czekałem czym mądrym mnie jeszcze zaskoczy.

- nie martw się, zaopiekuje się nią gdy cię nie będzie. - parsknął.

Czułem jak coś we mnie wewnętrznie rośnie. Dawno nie odczułem w sobie takich pokładów agresji. Zacisnąłem pięści próbując się powstrzymać. Miałem ochotę się na niego rzucić, wybić jego mózg poza obręb czaszki pięściami trzymając ten sam rytm uderzeń. Moja głowa wypluła na dodatek obraz jej zapłakanej twarzy z jego łapami na sobie a całe moje ciało się spięło jakbym szykował się na atak przeciwnika. „Nie mogę tego pokazać", ten szczur kanałowy nienawidzi mnie tak bardzo jak ja jego albo może i bardziej. Nie ma innych ambicji życiowych, dorównywanie mi zostało jego nowym hobby. Tutaj trzeba było rozważnie dobrać słowa. Jeśli tylko zobaczy, że wykazuje nią jakiekolwiek zainteresowanie to w jego gestii będzie dobranie się do niej na wszelki sposób. Tego akurat mimo wszystko wolałem unikać. Poza tym podanie temu dupkowi powodu do uciechy mijało się z moimi wszystkimi przekonaniami.

- nie krępuj się. - odparłem a uśmiech samoistnie pojawił się mi na twarzy.

Widziałem jak w jego oczach coś się zmieniło. Tępy wyraz twarzy szybko został zastąpiony złością. „czyli się udało".

- przecież nie lubisz się dzielić. Coś się zmieniło Ghost  ?- warknął.

Widziałem jak stawia powoli stopy w moim kierunku. Zbliżał się chcąc wywołać we mnie niepokój a ja gdzieś wewnętrznie czekałem na jego pierwszy ruch.
Jedyne co wypadło prawdziwego z jego obmierzłych ust to wzmianka o dzieleniu się. Dalsza rozmowa z nim była bez sensu. Tym bardziej, że byłem już spóźniony a helikopter nie będzie wiecznie czekać, a szkoda.

- powodzenia na misji ... Borys- rzuciłem na odchodne a wychodząc z bazy słyszałem tylko triumf w postaci jego niekontrolowanego krzyku. „ to było łatwiejsze niż zabranie dziecku cukierka." Wskoczyłem na pokład maszyny a ta chwilę po tym gwałtownie wzbiła się w powietrze zostawiając tym samym bazę i wszystko co z nią związane daleko w tyle. Usiadłem na swoim miejscu po czym zapiąłem się pasami bezpieczeństwa. Przygotowywałem się myślami do misji błądząc w głowie o tym czy Michael sobie poradzi.

- co tak długo !? - krzyknęła Ann próbując przebić się przez dźwięk tnących powietrze śmigieł. Po czym podała mi słuchawki do łączności z drużyną.

GHOST OF NIGHTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz