Nie jestem całkowicie przekonany, że wszyscy ludzie są z natury agresywni (...), niemniej bardzo niewiele trzeba, aby wyzwolić w nas bestię, przynajmniej pod osłoną mroku. - Suzanne Collins, Ballada ptaków i węży
***
Ben odnosił wrażenie, że Konstant był jedynym żyjącym fanem motoryzacji kołowej. Uważał go wręcz za dinozaura, który tęsknił za reliktami dawnych czasów.
Z drugiej strony jego przyjaciel czerpał z tego ogromną satysfakcję, a znajomość historii w jakimś stopniu definiowała jego osobę.
Ben z uwagą obserwował, jak mężczyzna bada każdy najmniejszy szczegół ciężarówki, w której się znaleźli po pechowej misji.
Wszystko poszło źle i spaprali robotę. Jednak ich nieudolność nie niepokoiła Bena najbardziej, ale to, w jakiej czarnej dupie się znaleźli oraz co ich dalej czeka. Pragnął odpowiedzi, a jednocześnie się ich obawiał.
Tym samym jego jedyną rozrywką było błądzenie wzrokiem, po pustej przestrzeni pojazdu, w którym siedzieli wraz z zamaskowanymi żołnierzami, skrywającymi swoje prawdziwe oblicze.
Całość sprawiała, że Ben jedynie pragnął stąd uciec. Uświadomiła mu o tym obecność żołnierzy, bo najzwyczajniej w świecie się ich bał. Mógł nawet stwierdzić, że zostali porwani. Nawet ich nadgarstki były skute kajdanami, co spowodowało, że myślał, iż trafili w ręce obłąkanego sprzedawcy ludzkich organów.
Mimo wszystko cała sytuacja nie powstrzymała dziecięcej radości Konstanta przed dokładnym poznaniem wszystkich szczegółów wnętrza ciężarówki.
Przynajmniej ma jakieś zadanie. Parsknął w myśli Ben, przenosząc wzrok na Lucy, która skryła swoją twarz w kolanach.
Nie zmieniła pozycji od czasu, gdy banda skurwysynów wtrąciła ich tutaj jako więźniów. Lucy była przerażona, a Ben jeszcze bardziej. Nawet Konstant dygotał ze strachu, posiadając jakiekolwiek zajęcie.
Właśnie przed chwilą na ich oczach został zabity człowiek, a oni porwani. Bez możliwości powrotu do domu.
Dom. To słowo uwięzło w gardle Bena i spowodowało, że poczuł nagły żal, który mówił mu, że powinien przeprosić się z matką i wrócić do rodziny. Żył w końcu w luksusie, niczego mu nie brakowało, ale wolał żyć na krawędzi i handlować ze swoimi przyjaciółmi narkotykami oraz nielegalną bronią. Perspektywa grzecznego siedzenia w szkolnej ławce, a następnie praca w wielkiej korporacji nigdy go nie satysfakcjonowała.
Ale teraz trwała wojna i nijak mógł się skontaktować ze swoimi bliskimi, podczas gdy znalazł się w sytuacji bez wyjścia, o której w zasadzie nie wiedział kompletnie nic.
Dlaczego ktoś miał nasłać na nich tak duży oddział? Byli tylko marnymi handlarzami. A może Ben był po prostu naiwny? Nie wiedzieli, z kim robili interesy. Zgarniali kasę i znikali, bo tak było najprościej: wypad na miasto, hazard, alkohol. Następnie kolejna misja i tak cały czas.
A co nas teraz spotka?
Ben, podobnie, jak Lucy skrył swoją twarz w objęciach kolan. Nie miał pojęcia, co przyniosą mu kolejne godziny, podczas których nie mógł działać. Czuł się żałośnie. Nie miał nawet siły, żeby rzucić się na strażników i wyniku desperacji spróbować uciec, choć wiedziałby, że zginąłby od razu. Może było to naiwne, ale miał dość bezczynności, która z każdą chwilą przytłaczała go coraz bardziej.
I nagle ciężarówka ostro zahamowała, targając ich ciałami.
Ben uderzył głową w kolana i poczuł w ustach smak krwi. Spojrzał na swoich przyjaciół.
CZYTASZ
BUNTOWNICY: ECHA PRZESZŁOŚCI
Science Fiction📢 SPOILERY DO BUNTOWNICY: PRELUDIUM WOJNY Świat po wybuchu wojny pogrąża się w chaosie... Zaniepokojona Lynx stara się odnaleźć w tym konflikcie. Zdaje sobie sprawę, że ktoś manipuluje ostatnimi wydarzeniami, dlatego podejmuje się współpracy z Unij...