- A ja nie będę przeszkadzać? – zapytał Naruto już po raz czwarty tego dnia, nerwowo wygładzając czarne rybaczki. Ubrał się nieco bardziej wyjściowo, w ładną koszulę na krótki rękaw, w paski, ściągniętą cienkim paskiem na wysokości talii oraz buty na trochę wyższym obcasie. Denerwował się.
- No co ty, nie wygłupiaj się. Zresztą moich rodziców i tak nie ma – rzekł siedzący za kierownicą Uchiha. Wciąż mknęli ulicami Konohy.
- Nie ma?! – zapytał Naruto z nieco większym entuzjazmem, a Sasuke zaśmiał się.
- Nie ma – potwierdził. Naruto zagryzł dolną wargę. – Ale jest mój brat.
- Ach – odetchnął Naruto. Lepiej, kiedy ktoś był w domu, głupio by było zostać sam na sam.
- Czy mi się zdaje, czy ty odetchnęłaś z ulgą? – zapytał rozbawiony Sasuke, a Naruto popukał się w czoło.
- Zdaje ci się – odparł, przeciągając się. – Po co w ogóle jedziemy do ciebie?
- Po prostu – odparł Sasuke. – Mam wrażenie, że za mało mnie znasz.
- Dziwne, żebym znała cię lepiej, skoro w ogóle znamy się krótko – powiedział, a Sasuke skinął głową.
- I dlatego zabieram cię do mnie, kiedy nie ma moich rodziców. I zatoczyliśmy koło w tych naszych wnioskach.
- Kiedy macie następny trening? – postanowił zaatakować jeszcze zanim dotrą do celu podróży. Sasu zerknął na niego jednym okiem.
- A co, znów chciałabyś popatrzeć?
- Uhum! Bardzo!
Sasuke parsknął śmiechem i pogłaskał go po kolenie.
- Okej, więc we wtorek. Wiesz, że gramy drugi mecz z Anbu? Ma na nim być pewna szycha z konoszańskiej drużyny, szukają talentów. Gramy w pierwszy weekend wakacji, ostatni mecz zanim wszyscy powyjeżdżają. Planuję rozetrzeć ich na boisku.
- Jestem pewna, że ci się uda – powiedział Uzumaki jak najbardziej szczerze. Miał nadzieję, że mimo jego szpiegostwa Taka rozniosą Anbu, nawet jeśli on należałby już do drużyny, jak mu obiecano. Tak naprawdę, to od wczoraj myślał tylko o tym, jak skończyć tę całą głupotę i wymigać się od przebieranki. Mama od samego początku miała rację, gra nie była warta świeczki. Nie miał prawa tak okrutnie zabawiać się czyimiś uczuciami. Wiedział, że w poniedziałek będzie musiał stawić wszystkiemu czoła, a w szczególności zbuntować się przeciw Kibie i znaleźć jakieś inne rozwiązanie, bez krzywdzenia ludzi postronnych. Póki co jednak, nadal musiał grać to przedstawienie, jeśli chciał, aby po wizycie w domu Sasuke nie bolała go twarz.
Zaczęli jaką głupią gadkę o sporcie i Naruto na chwilę zupełnie zapomniał o swoich rozterkach. Niedługo potem wyjechali poza miasto i Naruto z ciekawością zaczął wypatrywać domu Sasuke. Zdziwił się niemało, gdy z głównej szosy skręcili w jakąś boczną, a jeszcze większe zdumienie wpadł, gdy na horyzoncie pojawił się jakiś ogromny, samotny budynek. Co chwila zerkał na Sasuke, myśląc, że zaraz skręcą w bok i pojadą ku normalnym domom, ale nic takiego się nie działo. W końcu Sasuke przejechał przez bramę, którą otworzył automatycznie za pomocą pilota i wjechał na tern ogromnej posesji. Naruto przełknął ślinę, widząc, jak zbliżają się do... kurde, chata była tak wielka, że równie dobrze mogłaby być uważana za zamek.
- Czemu... czemu nie powiedziałeś, że mieszkasz w... w willi – jęknął, gdy Sasuke zaparkował tuż przed wielkimi, marmurowymi schodami, prowadzącymi do ogromnych drzwi wejściowych jego sporego, wiekowego domu z mnóstwem okien. Sasuke zaśmiał się głośno.
- Bo nie pytałaś – odparł, otwierając drzwi po swojej stronie. Wysiadł z auta, obszedł je i otworzył drzwi przed Naruto. Ten wcisnął się w fotel.
CZYTASZ
Ona to on! | SasuNaru
FanficZAKOŃCZONE. Naruto marzy o tym, żeby zostać najlepszym piłkarzem. Po przeprowadzce trafia do nowej szkoły i usiłuje dostać się do drużyny piłki nożnej, by zagrać w meczu, na którym będzie łowca talentów. Nic jednak nie dzieje się tak, jakby tego chc...